Może trochę najpierw o mnie.
Przedstawię Wam się jako Ayaka, mam 19 lat i oczywiście interesuję się wszystkim co z Harrym Potterem ma wspólnego.
Zamierzam pisać własnego bloga (pierwszego z resztą) o Hermionie i Draco.
Wiadomo, nie każdemu odpowiada ta tematyka i nie każdemu musi :)
Mam nadzieję, że kogoś z Was zaciekawi moja historia i będzie spoglądał na nią życzliwym okiem.
Póki co, mam zamiar dodawać posty co tydzień.
W jaki dzień, to w sumie możecie sobie sami wybrać :)
A teraz zapraszam Was serdecznie do przeczytania Prologu..
Słowami
wstępu:
Jest to
siódmy rok w Hogwarcie. Draco przyjął proponowaną pomocną dłoń Dumbledore'a na
Wieży Astronomicznej, więc sytuacja rozegrała się inaczej i dyrektor żyje.
:)
*.*.*.*.*
Wprowadzę
Was teraz w świat, magiczny świat dwojga osób, które różnią się od siebie
praktycznie pod każdym względem. Są swoimi doskonałymi przeciwieństwami
poczynając na wyglądzie, kończąc na charakterze. Najodpowiedniejszym opisem będą
dwa przeciwstawne żywioły: On-Woda; Ona-Ogień. On zimny; Ona ciepła.
Przeciwieństwa, które razem połączone mogą spowodować mieszankę wybuchową...
~~*~~
Pierwszą
osobą, którą pragnę Wam przedstawić, jest z pozoru zwyczajna dziewczyna,
Hermiona Granger. Dlaczego tylko z pozoru? Albowiem dlatego, że tkwi w niej
pewien sekret. Dokładniej, jest czarownicą! I to nie do końca taką zwyczajną!
Jest jedną z najlepszych uczennic w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Uczęszcza do domu Godryka Gryffindora, z czego jest ogromnie dumna. Nadchodzący
rok szkolny ma być dla niej już ostatnim. Zapowiada się ciężki i pracowity,
gdyż w maju czeka ją zdawanie OWTM-ów – Okropnie Wyczerpujących Testów
Magicznych, od których wyników wszystko zależy, oraz dzięki którym jej
przyszłość stanie dla niej otworem. Jej celem jest napisanie wybitnie
wszystkich testów, aby starać się o wymarzoną pracę Uzdrowiciela, co wiąże się
z ogromną odpowiedzialnością i masą nauki. Ale nic nie jest niemożliwe dla
Hermiony Granger.
-
Hermionko, jesteś gotowa? Musimy już wychodzić, bo się spóźnimy! – usłyszała z
salonu głos ojca.
-
Tak, tato! Za sekundę zejdę! – krzyknęła i zaczarowała wszystkie swoje bagaże.
Wzięła Krzywołapa na ręce, a następnie rozejrzała się ostatni raz po
opustoszałym pokoju, upewniając się, czy niczego na pewno nie zostawiła. Co
roku miała wrażenie, jakby zostawiała to miejsce już na zawsze.
Gdy
zeszła na dół, przed drzwiami frontowymi czekała już na nią uśmiechnięta
rodzicielka.
-
Kochanie, zabrałaś wszystko? Książki, bieliznę i tę twoją ulubioną piżamkę w
gwiazdki? – zapytała z troską kobieta.
-
Mamo, ta piżama BYŁA moją ulubioną, gdy miałam siedem lat. Teraz mam
siedemnaście. – przypomniała jej z uśmiechem Gryfonka. – Ale na pewno wszystko
mam, a jak nie, to przecież możecie mi przysłać pocztą. Nie martwcie się tak o
mnie, przecież dobrze wiecie, że dam sobie radę.
-
Och, skarbie. Tak szybko dorosłaś. Niedawno odprowadzaliśmy cię na dworzec, gdy
pierwszy raz szłaś do Hogwartu. Będziemy bardzo za tobą tęsknić. Ucz się pilnie
i baw dobrze! Pozdrów też twoich miłych przyjaciół, a szczególnie tego uroczego
Harry'ego. Kochamy cię! – pocałowała Hermionę w policzek i mrugnęła
porozumiewawczo.
Hermiona
przewróciła oczami. Jane Granger uwielbiała Harry'ego Pottera, którego Hermiona
traktowała TYLKO I WYŁĄCZNIE jak najlepszego przyjaciela, a także brata.
-
Ja też was kocham, mamo. Będę pisać! – obiecała i przytuliła się do kobiety, po
czym wyszła za ojcem z domu.
Na
dzisiejszy dzień wyczekiwała już od bardzo długiego czasu. W końcu wracała do
szkoły, gdzie będzie mogła ponownie wpaść w wir nauki, za którą się bardzo
stęskniła, mimo, iż opanowała większość materiału na nadchodzący semestr.
Jednak to za swoimi przyjaciółmi stęskniła się najbardziej. Pragnęła w końcu
ujrzeć zawsze rozczochranego Harry'ego, wesołego Rona, a także najlepszą
przyjaciółkę - Ginny Weasley.
Była
ciekawa, czy zaszła w nich taka zmiana jak w niej samej. Hermiona nabrała
kobiecych kształtów, które mogła zacząć delikatnie podkreślać, choć nie bardzo
chciała to robić. Była skromną dziewczyną, preferującą chodzenie w za dużych
swetrach czy luźnych bluzach. Właśnie w takim wydaniu czuła się najswobodniej.
Burza kręconych włosów zamieniła się w lekkie, niesforne loczki, opadające jej
na plecy, a poza tym, najbardziej zmienił się jej charakter. Zrobiła się
odważniejsza i pewniejsza siebie. Postanowiła, że w tym roku nie będzie dała
się prowokować żadnej szumowinie takiej jak Malfoy. Cieszyła się jednak, bowiem
wiedziała, że Ślizgon nie zaszczyci tego roku swoją szlachetną osobą. Po
sytuacji, gdy w czerwcu prawie Dumbledore zginął przez niego, na pewno nikt o
zdrowych zmysłach nie wpuści go do szkoły. Ach, jak bardzo się myliła...
Na
pierwszy rzut oka, ta dziewczyna miała wszystko, czego do szczęścia potrzeba.
Kochających rodziców, prawdziwych przyjaciół, którym mogła powierzyć życie;
idealne stopnie w szkole, gdzie na dodatek została mianowana Prefektem
Naczelnym. Było to dla niej spełnieniem marzeń. Dodatkowo, Hermiona była ładna.
Nie jakaś super piękna, idealna. Po prostu ładna. Więc czego może brakować tak
szczęśliwemu człowiekowi? Otóż, brakowało jej najzwyczajniej w świecie miłości.
Nigdy nie zastanawiała się nad tym jakoś poważnie.
Nie
przykładała do tego większej wagi. Uważała, że miłość sama do niej przyjdzie,
gdy będzie na to czas. Oczywiście, miała przelotny romans z Wiktorem Krumem, a
także wiedziała, że Ron darzy ją głębszym uczuciem. Swojego czasu myślała, że odwzajemnia
uczucia rudzielca, lecz myliła się. Chwilowe zauroczenie minęło, gdy nadeszły
wakacje, a ich kontakt nie był tak intensywny jak w szkole.
Ciekawiło
ją, kto został mianowany drugim Prefektem Naczelnym. Z całego serca miała
nadzieję, że nie będzie to żaden
Ślizgon, bo to by się okazało porażką na całej linii. Cicho marzyła, aby ów
mężczyzna okazał się być inteligentny, przyjacielski, rozmowny, z ciekawą
osobowością. Wiedziała, że z taką osobą będzie jej się dobrze współpracowało, a
to było bardzo ważne. W końcu przez cały rok, wszystko będzie spoczywało na ich
głowach.
Z
pozytywnymi myślami i szerokim uśmiechem, ruszyła przed siebie na dworzec
King's Cross, nie mogąc się doczekać nadchodzącego semestru. Postanowiła
skorzystać z niego jak najlepiej, w końcu to była ostatnia szansa.
Ciekawe,
co ten rok przyniesie...
~~*~~
Drugą
osobą którą przedstawię, jest oczywiście mężczyzna, którego na pewno wszyscy znacie.
Mianowicie, chodzi o wysokiego, przystojnego blondyna należącego do Slytherinu.
Dokładnie tak. Draco Malfoy. Chłopak o stalowym spojrzeniu szarych, zimnych
oczu; spojrzeniu, od którego wszystkie młode, hogwarckie uczennice mdleją. Lecz
co po przystojnej buźce, skoro charakterek ma wiele do życzenia? Jak wiadomo,
Draco jest niezwykle cyniczną osobą z ironicznym i drwiącym uśmiechem wiecznie
przyklejonym do twarzy. Nienawidzi Gryfonów z zasady, a przewodniczy sprytnym
Ślizgonom. W zeszłym roku prawie zabił dyrektora szkoły, Albusa Dubledore'a,
lecz po dłuższej rozmowie z mężczyzną, przyznaniu, że nie miał wyboru, gdyż
Lord Voldemort przydzielił mu takie zadanie, wszystko zostało wybaczone, a
Dumbledore wspaniałomyślnie zezwolił na jego powrót do szkoły, a także zapewnił
stałą opiekę, dopóki jej nie skończy. Teraz więc ukrywał się przed swoim dawnym
mistrzem – Lordem Voldemortem, dzięki pomocy dyrektora Hogwartu.
Dracon
dostał nauczkę za swoje błędy i w głębi duszy, choć sam przed sobą tego nie
przyznawał, zmienił się. Nie dąży już do pełnienia służby u Czarnego Pana, nie
jest już negatywnie nastawiony przeciwko całemu światu, lecz nadal pozostaje wrednym
i aroganckim Ślizgonem, nienawidzącym szlam i odmieńców.
Starał
się, naprawdę się starał pozbyć nienawiści do mugolaków, ale ciągle przed
oczami stawał mu obraz Granger. Osoby z mugolskiej rodziny, której nienawidził
najbardziej ze wszystkich, a prawdopodobnie to właśnie z nią czekało go
największe starcie w tym roku. Właśnie tak, gdyż wraz z sową, która przyniosła
listę ze szkolnymi przyborami, otrzymał również błyszczącą odznakę Prefekta
Naczelnego. Musiał przyznać, że nie tego się spodziewał.
Dumbledore
musi być naprawdę dziwnym człowiekiem. - prychnął, spoglądając
na odznakę. - Mam nadzieję, że pani Prefekt jednak nie będzie
przemądrzałą Gryfonką.
Miał
jednak nieodparte wrażenie, że jego nadzieje spłoną na niczym, gdyż domyślał
się kto został drugim Prefektem Naczelnym. Jeżeli nawet on o niej pomyślał, to
było wręcz pewne. W końcu należała do ulubieńców nauczycieli. Wiecznie ułożona
i grzeczna, ucząca się najlepiej w szkole. Aczkolwiek zawsze pozostaje ten
malutki płomyczek nadziei, który może tym razem nie zgaśnie...
Uśmiechnął
się cynicznie na myśl, że to Granger będzie miała mu partnerować. To będzie
ciężki rok dla nich obojga.
No
to zabawimy się w tym roku. Zobaczymy co nam ciekawego przyniesie…
Lajk!
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu czekam na blog, który będzie sprawiał, że czytelnik czeka z zniecierpliwieniem na kolejne rozdziały. Po przeczytaniu prologu mam ważenie, że ten właśnie taki będzie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo cóż, trzeba przyznać, że zapowiada się ciekawie. I mimo tego, iż jest to oklepany pomysł (Hermiona na siódmym roku nabiera kobiecych kształtów, Draco się zmienia, ttd.), to będę czytać. Może faktycznie ostatnio brakuje w blogosferze jakiegoś dobrego Dramione, na którego kolejne rozdziały będzie się czekać z niecierpliwością, tak jak osoba wyżej zdążyła zauważyć. Styl jednak - według mnie - masz dobry i interesujący.
OdpowiedzUsuńNo cóż, trzeba przyznać, że zapowiada się ciekawie. I mimo tego, iż jest to oklepany pomysł (Hermiona na siódmym roku nabiera kobiecych kształtów, Draco się zmienia, ttd.), to będę czytać. Może faktycznie ostatnio brakuje w blogosferze jakiegoś dobrego Dramione, na którego kolejne rozdziały będzie się czekać z niecierpliwością, tak jak osoba wyżej zdążyła zauważyć. Styl jednak - według mnie - masz dobry i interesujący.
OdpowiedzUsuń