Hermiona spacerowała z Krumem po
błoniach Durmstrangu. Chłopak z zadowoleniem pokazywał jej najpiękniejsze
zakamarki szkolnych ogrodów, miejsca najczęściej uczęszczane przez uczniów,
gdzie spędzali czas wolny lub, gdy było ciepło się uczyli. Miejsce było
naprawdę piękne. Kiedyś myślała, że Durmstrang jest o wiele mroczniejszym i
zimniejszym miejscem.
Gryfonka próbowała skupić się na
słowach bruneta, lecz cały czas była myślami przy Malfoyu. Nie rozumiała jego
zachowania. Jak coś mu się nie podobało zawsze sprawiał problemy. Nie mogła
pozbyć się z głowy jego jadowitego głosu. Przecież nic mu nie zrobiła! Jego
zachowanie był naprawdę dziwnie. Dlaczego powiedział Wiktorowi, że są razem?
Zachowywał się jakby był zazdrosny, a ona nie była jego własnością. Nie
przypominała sobie żadnych deklaracji z jego strony. Skoro sama nie wiedziała
na czym stoi, to dlaczego miała przystawać na wszystko, co on chciał? Racja, to
było całkiem miłe, że był zazdrosny. Tylko… Malfoy i zazdrosny? To cały czas
wydawało się niemożliwe. Nie był jednak pępkiem świata, więc powinien
porozmawiać na spokojnie, a nie warczeć na wszystkich, bo to do niczego nie
prowadziło. Jednak w głębi niego cały czas tkwił rozpieszczony dzieciak, który
zawsze dostawał to czego chciał. O nie. Ona nie zamierzała mu nic ułatwiać.
-I jak ci się tutaj podoba? -zapytał
Wiktor, stając na skraju małego jeziorka.
Hermiona spojrzała na niego
zdezorientowana. Nawet nie pamiętała kiedy przestała go słuchać. Cholerny
Malfoy pochłonął jej podzielną uwagę całkowicie dla siebie.
-Przepraszam, zamyśliłam się.
Zastanawiałam się czym są tamte stworzonka. –wskazała pospiesznie garstkę małych
pajęczych zwierzątek. –Możesz powtórzyć swoje pytanie?
-Oo! To są nasze pomniejszone
tentakule. Niegroźne. A pytałem, jak ci się podobaju nasze błonia.
-Są piękne. Widać, że wszyscy o nie
dbacie. Nasze w Hogwarcie nie są tak kolorowe, ale mają ten swój urok
tajemniczości.
Bułgar przytaknął ochoczo.
-Tak, nawet ja uważam, że Hogwart jest
piękniejszy. Szkoda, że ja nie mógł uczyć u was w Anglii. Byśmy mogli się
widywać częściej.
Uśmiechnęli się do siebie
przyjacielsko. Hermiona poczuła, że Krum wpatruje się w nią zdecydowanie za
długo. Spojrzała na niego pytająco.
-Ja stęsknił się za tobą, Hermijonino.
Tak długo cię nie widział.
Szatynka poczuła, jak jej ciało zalała
fala złości. Uniosła wysoko brwi z niedowierzaniem. Czy on naprawdę śmiał jej
coś takiego powiedzieć?
-Stęskniłeś? To dlaczego nie pisałeś do
mnie? Mówiłeś, że będziesz pisał, a tu się okazało, że bardzo szybko o mnie
zapomniałeś. Czekałam na jakiś list, ale ty całkowicie się odłączyłeś.
-Ja nie zapomniał! Stwierdziłem, że nie
ma sensu, skoro jesteśmy od siebie tak daleko. Ty i tak nigdy byś nie
przyjechała… -powiedział smutnym głosem. Hermiona jednak nadal czuła w sobie
żal i niechęć. Kiedyś naprawdę myślała, że łączyło ich coś prawdziwego.
-Skoro stwierdziłeś, że to było bez
sensu to ci na mnie nigdy nie zależało. A na wakacje bym cię odwiedziła.
Myślałam, że będziesz chciał ze mną utrzymać jakiś kontakt.
-Przepraszam, Hermijonino. To było
głupie.
Spojrzał na nią tak skruszonym
wzrokiem, że nie potrafiła się dłużej gniewać. Teraz już nie czuła do niego
tego co kiedyś. Nie miała powodu, aby być na niego zła. Uśmiechnęła się do
niego lekko, czując jak całe napięcie ją opuszcza.
-Nie szkodzi. Było, minęło. Dzięki temu
konkursowi i temu, że zostałeś nauczycielem mamy okazję porozmawiać. Więc dużo
się u ciebie zmieniło?
Wiktor chwilę na nią popatrzył
zastanawiając się nad odpowiedzią.
-A co ty na to, abym opowiedział ci to
przy kolacji? Możemu porozmawiać na spokojnie u mnie w gabinecie. Powspominamy
dawnu czasy.
Hermiona spojrzała na niego niepewnie.
Czy powinna? Kiedyś byli przyjaciółmi, lecz teraz Wiktor był nauczycielem. Nie
wyglądałoby to niepoprawnie gdyby jadła z nim sam na sam?
-Nie jadacie w Wielkiej Sali? –zapytała
zaskoczona.
-Jadamy, ale nauczyciele mogą jadać też
w swoich komnatach. To jak?
Hermiona przygryzła wargi,
zastanawiając się.
-Chętnie. O której?
Bułgar spojrzał zmarszczonymi, krzaczastymi brwiami na
zegarek.
-Możemy już teraz. Poproszu po drodze
kucharki, aby przyniosły posiłek do moich komnat dla dwóch osób.
Gdy weszli do zamku, Wiktor zaprowadził
ją do swojej komnaty, opowiadając przy okazji jak to się stało, że dostał
propozycję nauczyciela. Oczywiście nauczał gry w quidditcha. Zjedli wspólnie w
spokoju posiłek rozmawiając i śmiejąc się. Wspominali też bal bożonarodzeniowy w
Hogwarcie w czasie Turnieju Trójmagicznego. Rozmawiało im się bardzo swobodnie.
-Wyglądałaś wtedy prześlicznie. Najładniejsza
dziewczyna na całej sali. Nie było piękniejszej. Każdy chłopak patrzył się na
ciebie. Ja był wtedy bardzu zazdrosny.
Hermiona poczuła jak jej policzki robią
się ciepłe. Uśmiechnęła się do chłopaka zawstydzona.
-Nie przesadzaj. Wyglądałam
przeciętnie. Było wtedy wiele ładniejszych ode mnie dziewczyn.
-Nie prawda. Wszyscy byli pod ogromnym
wrażeniem. Ja nie mógł od ciebie oderwać wzroku!
Ciekawe
czy Draco też…
Szybko odpędziła od siebie tę myśl. Malfoy
jej wtedy nienawidził. Dlaczego miał uważać, że wygląda ładnie? Westchnęła
zirytowana tym, że w jej myśli ciągle wkrada się ON.
-Tylko dlatego, że kujonka Granger
nagle przemieniła się do nie poznania. Codziennie chodziłam z szopą na głowie w
porozciąganych swetrach, a tu nagle ubrałam się… elegancko. –powiedziała skromnie.
-Ja uważam, że nie jesteś kujonką,
tylko po prostu jesteś niesamowicie mądra.
-Szkoda, że tylko ty tak uważasz.
–westchnęła, wciąż zarumieniona.
Posiedzieli jeszcze razem, rozmawiając
na wszystkie inne tematy. Przypomniało jej się, jak trzy lata temu spędzali ze
sobą sporo czasu rozmawiając w ten sposób. Mimo bariery językowej rozmawiało im
się bardzo swobodnie. Krum potrafił ją wysłuchać, był bardzo kulturalny i
zabawny. Nie czuła do niego już tego samego co kiedyś, ale mimo wszystko miło
było przypomnieć sobie to wszystko. W pewnym momencie jednak zorientowała się,
która już była godzina. Nie miała pojęcia, że tak szybko minął im czas na
wspólnej rozmowie. Wstała chcąc się pożegnać, gdy poczuła jak Wiktor łapie ją
za rękę zbliżając się ustami do jej twarzy. Nie ruszyła się, tylko poczekała na
dalszy rozwój wydarzeń. Złączyli się w pocałunku. Oczywiście nie ich pierwszym.
W Hogwarcie chłopak całował ją bardzo często. Przypomniał jej się znajomy smak zupełnie
innych ust i odsunęła się od niego szybko lekko zawstydzona.
-Coś nie tak? –zapytał zawiedziony
brunet.
-Nie. Po prostu nie mogę… -spojrzała na
niego przepraszająco.- Przepraszam cię, Wiktor. Ja nie powinnam. Kocham kogoś
innego. Może nie jest to miłość odwzajemniona, nie jest też piękna i magiczna,
ale muszę najpierw się tego pozbyć z serca. Nie potrafię inaczej. Przepraszam.
Opuściła głowę w dół skruszona. Poczuła
jak Bułgar łapie ją za podbródek i unosi go do góry, patrząc jej głęboko w
oczy.
-Rozumiem. W takim razie to ja
przepraszam. Ja myślał, że tego chcesz. Będę czekał na ciebie, Hermijonino,
gdybyś jednak chciała.
Hermiona uśmiechnęła się z
wdzięcznością i kiwnęła lekko głową.
-Nie masz mnie za co przepraszać. I
dziękuję. Ja już pójdę, do zobaczenia jutro. Dobranoc.
Idąc korytarzem do swojej sypialni była
zatopiona w myślach. Była zła na siebie, że pozwoliła posunąć się chłopakowi
tak daleko. Ostatnio wokół niej dzieją się same nieporozumienia, które tylko
jej szkodzą. Ron, Nott, Wiktor no i Malfoy. Jej życie miało się poukładać, a
jak na razie tylko się komplikowało. Nie miała pojęcia czym sobie na to
zasłużyła. A może tak miało być? Może nie miała znaleźć dla siebie szczęścia.
Najbardziej jednak nienawidziła w sobie tego, że porównywała każdego chłopaka
do Malfoya. To było nie w porządku wobec nich. Nawet teraz, porównywała
szorstki pocałunek Kruma do delikatnych i namiętnych Dracona. Nawet jeżeli chciałaby
się go pozbyć ze swojej głowy to nie potrafiła. Tylko jej tam przeszkadzał.
Gdy weszła do pokoju zauważyła, że
Draco leży na łóżku patrząc tępo w sufit. Nawet na nią nie zerknął, gdy
zamknęła za sobą drzwi. Zastanawiało ją to, jak długo leżał w takim stanie.
Spojrzała na niego niepewnie.
-Jadłeś coś? –zapytała cicho.
-Nie. –odpowiedział chłodno, na co ta
zmarszczyła z niezadowoleniem brwi.
-Nie jesteś głodny?
-Nie.
Stwierdziła, że skoro on nie wykazuje
chęci rozmawiania, to nie będzie się narzucać, więc usiadła na swoim łóżku
chwytając w ręce jedną z książek które wzięła. Nie zamierzała płakać z tego
powodu. To on zachowywał się jak kretyn odkąd tu przyjechali. Chciała z nim porozmawiać,
pokazać, że się interesuje, lecz on najzwyczajniej w świecie po prostu miał to
gdzieś.
-I jak tam było z WIKTORKIEM na randce?
–zapytał po chwili znowu tym swoim jadowitym głosem.
Hermionie momentalnie przypomniał się
Ron ze swoją zazdrością o Kruma w czwartej klasie. Poczuła jak wzbiera się w
niej ogromna fala złości. Nienawidziła takiego zachowania. Uważała je za
dziecinne i bezpodstawne. Malfoy zachowywał się jak rozkapryszony i zazdrosny
dzieciak.
-Było bardzo przyjemnie i to nie była
randka. –syknęła.
-Dawna miłość powróciła? –kontynuował
jednak, ignorując jej złość.
-Możesz mi powiedzieć z łaski swojej, o
co ci chodzi, Malfoy?!
-A o co ma mi niby chodzić, Granger?
Pytam tylko. Nie mogę zrobić nawet tego? –zapytał drwiąco.
-To po co takie wredne pytania?! Po co
ta ironia?!
-Bo tak mi się podoba! Będę pytał o to
co chcę i jak chcę!
-JESTEŚ NIEMOŻLIWY, MALFOY! KRETYN!
-Ty nie jesteś lepsza, Granger. I
śmiało, nazywaj mnie kretynem. Myślisz, że ja też nie potrafię czegoś takiego
powiedzieć? –warknął ze złością. –Nie obiecuję jednak, że ci się to spodoba.
-Ja nie jestem lepsza?! To ty się
zachowujesz jak rozkapryszone dziecko! I śmiało, Malfoy! Nazwij mnie szlamą i będzie
wszystko w normie! Powrócimy w końcu do normalności, bo już zaczęło się robić
dziwnie!
-Będę robił co mi się podoba, Granger!
I tak, nie jesteś lepsza! Ledwo co przyjechaliśmy, a ty już się ślinisz za
jednym z tutejszych! Czyżbyś musiała zwrócić kogoś uwagę, bo w Hogwarcie jej
nie masz?!
Hermiona spojrzała na niego z
niedowierzaniem i wściekłością. Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. Była już na
skraju tego, aby się na niego nie rzucić.
-Ślinię się?! Wiesz co to znaczy mieć
znajomych?! A nie! Nie wiesz! Każdą swoją koleżankę zaliczasz! A może dla mnie
nikogo wartościowego tam nie ma? Tylko sami debile, twojego pokroju!
Między nimi nie było kłótni. Niee… To
była wojna. W tym momencie oboje wstali z łóżek stojąc naprzeciwko siebie z
wyciągniętymi różdżkami. Mierzyli się znienawidzonymi spojrzeniami wypełnionymi
przeróżnymi emocjami. Wściekłość, ból, strach, nienawiść, żal, zranienie. Czy
ktoś potrafi mieć w sobie tyle emocji?
-Nie zapomnij, Granger, że byłaś jedną
z nich. –syknął jadowicie.
To był cios poniżej pasa. Zabolało i to
bardzo. Jeżeli przez krótką chwilę miała nadzieje, że dla niego coś to
znaczyło, lub zmienił się i jej nic nie wypomni, to się myliła. I to nawet
bardzo. W tym momencie nienawidziła go najbardziej na świecie.
-To o co ci chodzi, Malfoy?! Skoro już
mnie zaliczyłeś, to daj mi spokój! Pobawiłeś się i wyrzucasz, nic nowego. –w oczach
szkliły jej się łzy. Właśnie w tym momencie wyrzucała z siebie to, czego
najbardziej się przez cały czas bała.
-JA się pobawiłem?! Nie rozśmieszaj
mnie, Granger. To TY bardzo chciałaś pokazać temu imbecylowi Krumowi, że jesteś
samotna.
-Dlaczego niby?! Masz chyba jakieś
zwidy, fretko. –warknęła.
Draco roześmiał się głośno. Nie wierzył
w to, że to powiedziała. Był na nią ogromnie wściekły. Wiedział, że się ranili
wzajemnie, ale nie potrafili w tej chwili nad tym zapanować.
-Zwidy?! To dlaczego zaprzeczyłaś, że
jesteśmy razem?!
-A jesteśmy?! Bo jak tak, to o czymś mi
chyba nie wiadomo! Nie pamiętam, Malfoy, abym ci jakieś deklaracje składała.
Draco nie miał już sił. Zacisnął dłonie
w pięści. Spojrzał na nią z takim bólem w oczach, że aż się odsunęła.
-Wiesz, przykro mi, że nie jestem
wymarzonym księciem, Granger! Nie jestem romantykiem, żadnym pieprzonym
grajkiem, nie piszę ci wierszy i nie potrafię wyznać ci uczuć tak, jakbyś ty
tego chciała! Nie wystarczy ci to, że cię pokochałem jak taki idiota!
Pokochałem idealną pannę Granger, która oczywiście ma gdzieś moje uczucia, bo
woli się uganiać za innymi debilami.
Hermionę zamurowało. Pokochał…?!
-Jakbyś mnie kochał, to byś się o mnie
postarał! –natarła na niego. –A ty myślisz, że przelecisz dziewczynę, a ona od
razu do ciebie poleci! Nie tędy droga! Zresztą, to co mi powiedziałeś dzisiaj nie
wyglądało na to, abyś cokolwiek potrafił czuć! Nic nie wiesz o uczuciach,
Malfoy. Kochałeś kiedyś?! Starałeś się?!
-Nawet nie o to tutaj chodzi! –zaczął
się bronić. Poprzednie słowa wyszły z niego niekontrolowanie. Były szczere.
Naprawdę szczere, lecz na niej widocznie nie zrobiły wrażenia. –Masz rację. Nic
nie wiem o uczuciach. Od początku roku mieszasz w moim życiu. Sprawiasz, że
czuję się inaczej. Że w ogóle coś czuję! Czy kochałem kiedyś? Nie. Aż do teraz.
Kocham cię, Granger. Ale naprawdę jestem kretynem, że pozwoliłem na to, aby tak
się stało. Spokojnie, nie mam zamiaru już się mieszać w twoje idealne życie.
Wyszedł i trzasnął drzwiami. Hermiona
cały czas wpatrywała się w to miejsce, gdzie przed chwilą stał. Jej serce
zalała fala emocji. Musiała przyznać, że jego wyznanie zrobiło na niej
wrażenie. Nie spodziewała się takich słów z jego ust. Wyglądały na szczere,
lecz nie miała ochoty wpadać w jego ramiona tylko dlatego, że wyznał jej to pod
wpływem emocji. Tak, była głupia. Cały czas czekała na to, miała złudne
nadzieje, że Ślizgon poczuł do niej to, co ona do niego, a teraz, gdy
powiedział to głośno ona nic z tym nie robiła. Bała się. Bała się jego
charakteru, zachwianych emocji. Malfoy nie był idealnym mężczyzną. W tym
momencie już sama nie wiedziała czego chce.
-Idiota! –krzyknęła i rzuciła się na
łóżko, próbując powstrzymać łzy.
~~*~~
Draco chodził po szkolnych korytarzach
próbując opanować złość. Nie było to proste, przypominając sobie zaistniałą
sytuację. W tamtej chwili przestał panować nad sobą i swoimi uczuciami. Pozwolił,
by wypłynęły z niego. Pierwszy raz przyznane, wypowiedziane głośno. Czego się
spodziewał? Że po tym wszystkim wpadnie w jego ramiona i zostanie z nim na
zawsze? Nie otaczała go piękna, kolorowa bajka. Gdyby zgodziła się z nim być,
jej również by taka nie czekała. Za duże zło krąży pośród niego, zbyt duże
cierpienie, zła przeszłość. Czy powinien ją w to wszystko wplątywać, tylko dla
tego, że się egoistycznie, o Merlinie zakochał?! Tak, był egoistą. Oczekiwał
niemożliwego. Był wściekły na nią, na Kruma, który na pewno nie trzymał łap
przy sobie, oraz na samego siebie. Pierwszy raz poczuł jak to jest, gdy ktoś
cię odrzuca. Nie było to cudowne uczucie. Poczuł się słaby. Wyznał jej miłość,
a ona ją odrzuciła. Nie powinien był tego robić. To był błąd.
Gdy trochę ochłonął, postanowił wrócić
do pokoju. Gdy wszedł wyglądało na to, że Hermiona już spała. A może udawała?
Nie miał ochoty dzisiaj tego sprawdzać. Poszedł wziąć szybki prysznic, zjadł
jakieś kanapki, które wziął po drodze i położył się spać zasypiając przy
dźwięku cichego oddechu dziewczyny.
Gdy rano się obudził zobaczył, że
Hermiony nie ma już w łóżku. Wstała tak, aby uniknąć z nim spotkania. Trochę go to zabolało, że teraz miała zamiar go unikać, ale stwierdził, że może to i
dobrze. Przynajmniej się nie pozabijają przy okazji. Nie może zachowywać się
jak jakiś mięczak. Draco Malfoy jest silnym, aroganckim mężczyzną bez uczuć i
to, co miało miejsce wczoraj, trzeba wykurzyć z umysłu.
Poszedł na śniadanie w nienajlepszym
humorze, przybierając na twarz maskę obojętności. Dodatkowo humor zepsuł mu się
jeszcze bardziej, gdy zauważył ją. Siedziała przy jakimś stole, otoczona chłopakami
z Durmstrangu i chyba zabawiała ich jakimś kawałem, bo wszyscy się śmiali i
ślinili się do niej. Wezbrała się w nim złość i obudził instynkt zabójcy.
Zacisnął pięści, starając się ignorować to wszystko.
Usiadł niedaleko od niej, specjalnie pomiędzy
dziewczynami. Wiedział, że nie będzie musiał nic robić, aby te zaczęły go
zagadywać. Miał rację. Tylko usiadł, a już po chwili zainteresowała się nim
jedna z dziewczyn.
-Hej, przystojniaku. –uśmiechnęła się
do niego wytapetowana blondynka.
-No hej, piękna.-uśmiechnął się do niej
szelmowsko.
-Masz dziewczynę?
Draco uniósł brwi.
-Widzę, że nie owijasz w bawełnę. Nie
mam, a co? Zainteresowana? –podniósł głos.
-Oczywiście. Ja też jestem wolna, więc
mogę ci umilić pobyt tutaj. Chętny?
-Kusząca propozycja. Opowiedz mi o niej
więcej.
Hermiona przysłuchiwała się wymianie
zdań między Malfoyem a blondynką z lekkim obrzydzeniem i złością. To było te
jego wyznanie miłości? Wczoraj twierdził, że ją kocha, a dzisiaj flirtuje z
innymi dziewczynami? Sam siebie poniżał. Chciała z nim porozmawiać na
spokojnie, ale skoro on tak się zachowuje, to nie miało sensu.
Do ich stołu podszedł Krum z planami
zajęć. Gryfonka uśmiechnęła się do niego szeroko z lekkimi rumieńcami. Nie
uszło to uwadze zirytowanego Ślizgona. Prychnął cicho pod nosem.
Hermiona przyjrzała się kartce i
zwróciła do chłopaków, którzy siedzieli obok niej.
-Chłopaki, zaprowadzicie mnie do tej
sali? Jeszcze nie ogarniam co i jak. Gubię się. –powiedziała słodko.
-Pewnie, Hermiono, chodź z nami…
Draco spojrzał za dziewczyną ze zbolałą
miną i powoli ruszył za nimi. Poczuł się jak skończony kretyn. I po co wdawał się
w tą dyskusję z tamtą laską? To było tego warte? Ona nie była Hermioną. Od razu
zauważył różnicę. Teraz już żadna dziewczyna nie potrafiła dorównać Gryfonce.
~~*~~
Hermiona pokazywała mu otwarcie, że nie
interesuje jej kontakt z nim. Siedziała obok niego, ale udawała, że go tu nie
ma. I bardzo dobrze jej to wychodziło. Gdy próbował zadać jej jakiekolwiek
pytanie, udawała, że nie słyszy lub przy dobrych wiatrach odpowiadała: „tak”,
„nie” lub „ok”.
Draco nie poddawał się. Próbował ją
zagadnąć podczas zajęć, lecz tam Hermiona była zbyt zajęta słuchaniem. I
właśnie wtedy nastąpił przełom. Odezwała się do niego! A mianowicie:
„Słuchaj, Malfoy. Może ciebie to nie
interesuje, ale mnie tak, więc z łaski swojej przymknij się i gadaj sobie do
kwiatków na oknie, a nie do mnie”.
Nie było to zbyt miłe, ale na pewno
lepsze od „aha”.
Skoro
nie masz zamiaru ze mną rozmawiać, to zrobimy to inaczej… -pomyślał ze
złością.
Hermiona podczas przerw przesiadywała z
Krumem, ku jego zadowoleniu, ale nie Dracona. Postanowił coś z tym zrobić. Mimo,
że Gryfonka zrobiła z nim co chciała, to on nadal pozostawał Malfoyem. Dostawał
to czego chciał i nadal tak będzie. Nie pozwoli jej odejść. Musiał zadziałać
ostrzej. Nie miał nic do stracenia. A może miał? Dumę? Już raz ją nagiął, więc
tym razem też to zrobi. Wiedział, że później może tego żałować, ale w tym
momencie rządziło nim mocniejsze uczucie. Z żałością miał wrażenie, że naprawdę
jest mięczakiem. Merlinie, co ta Granger z nim robiła, żeby upaść tak nisko?
~~*~~
Hermiona weszła wieczorem do pokoju. Wróciła
z wieczornego spaceru z Wiktorem oraz Alexandrem i Dominicem, którzy spróbowali
przełamać lody i spędzić z nią trochę czasu poznając się. Ku jej zdziwieniu nie
zastała w nim Dracona. Ucieszyła się z tego powodu, bo nie musiała już udawać zdenerwowanej.
Miała dość kłótni z nim. Chciała go przeprosić, ale ciężko było przyznać jej
się do błędu i pierwszej wyciągnąć dłoń. Dodatkowo zasmuciła ją myśl, że
prawdopodobnie w tym momencie jest z tamtą dziewczyną, którą poznał na
śniadaniu.
Usiadła na łóżku i zobaczyła na jej
poduszce leżącą małą karteczkę. Wzięła ją do ręki i zaczęła czytać.
„Granger, przyjdź na błonia, koło
jeziora. Dyrektor prosił o spotkanie. D.M”
Hermiona z westchnieniem, ale i
ulgą wstała, przebrała się szybko i
poszła na błonia. Nie widziała nigdzie grupki ludzi, Malfoya ani dyrektora, ale
ruszyła w wyznaczone miejsce. Przy jeziorze stał odwrócony do niej tyłem Draco
Malfoy. Podeszła do niego i odezwała się chłodno.
-Gdzie dyrektor?
-Jak widzisz, jesteśmy tu tylko we
dwoje. –powiedział cicho i spojrzał na nią.
-Kiedy wszyscy przyjdą?
-Nie przyjdą. Chciałem, abyś ty tutaj
przyszła.
Hermiona spojrzała na niego ze złością
i odwróciła się z zamiarem odejścia, ale Ślizgon złapał ją za nadgarstek.
-Mal..
-Zamknij się, Granger. Mam ci coś do
powiedzenia, a ty mnie wysłuchasz. –powiedział chłodno.
Hermiona wyrwała się, ale spojrzała na
niego w oczekiwaniu i z lekką złością.
-Myślałem nad tym długo. Powiedziałaś,
że nie potrafię się starać. Chciałem dać ci kwiaty, ułożyć ścieżkę z świeczek,
ale wiesz co? Nie byłbym sobą. Może uznasz, że za mało się staram. Niewystarczająco.
Może nie tego oczekujesz, ale tylko tyle potrafię ci dać. Robię to pierwszy
raz. Czuję się właśnie jak idiota, ale robię to dla ciebie. Tak jak już mówiłem:
nie jestem romantykiem, więc nie namaluję dla ciebie bajki, choć będę się
starał, jeżeli dasz mi szansę. Nie będę idealnym chłopakiem. Jestem wredny,
arogancki i cyniczny. Pewnie nie raz będziesz cierpiała. Chciałbym być jedynym
mężczyzną w twoim życiu. Chciałbym też żebyś tylko mnie całowała, rozbierała i
mówiła słodkie słówka. Chciałbym być jedynym, rozumiesz mnie? Nienawidzę widoku
Kruma, ani innego kretyna blisko ciebie. Jeżeli dasz mi szansę, nie będę
chciał, abyś się z nim widywała. Tak, jestem zaborczy i mam zamiar to
pokazywać. Będziesz moja i tylko moja. Nigdy nie czułem nic takiego. Nie czułem
takiego pragnienia bycia z kimś. Ale ty.. wkroczyłaś do mojego życia,
namieszałaś w nim i postawiłaś się na pierwszym miejscu. Kocham cię, Hermiono.
Od bardzo długiego czasu, lecz sam przed sobą nie chciałem tego przyznać. Tak,
jestem debilem. Przepraszam cię za wszystkie raniące słowa. Tak jak już
wspomniałem nie będę twoim ideałem, bo nie potrafię wyznać nawet swoich uczuć w
sposób taki, jaki powinienem. Chciałbym.. chciałbym, żebyś dała mi szansę. Żebyś
była moja. Byś była moją dziewczyną.
Hermiona patrzyła na niego w
oszołomieniu. Gdzie się podział dawny Draco Malfoy, który był tak pewny siebie?
Niezłamany, wiedzący, że dostanie to co chce. Stał przed nią zupełnie inny
człowiek, choć wiedziała, że w środku nadal jest taki sam, co ją niezmiernie
cieszyło. Wiedziała, że dla niego to jest duże poświęcenie. Nigdy o nikogo nie
walczył. Bardzo dobrze znała jego cechy, które wymienił. Znała je, akceptowała
i mimo wszystko pokochała. Być dziewczyną Dracona Malfoya? Ona?
-Nie wiem, co ci na to odpowiedzieć. –wyszeptała.
Poczuli się co najmniej skrępowani.
Malfoy czuł się naprawdę głupio. W tym momencie spróbował być sobą a
jednocześnie kimś innym. Patrzył na nią z nadzieją.
-Wystarczy tylko, że się zgodzisz. Nie
mów nic więcej, Granger.
-Zgadzam się, Draco.
Ślizgon patrzył na nią z
niedowierzaniem.
-Znam każdą cechę o której mówiłeś. Nie
poznaję cię jednak. Chyba wolę tego chamskiego Malfoya. Powiedz to tak, jak
powinieneś.
Draco uśmiechnął się ironicznie.
-W porządku. To teraz usłyszysz tą „lepszą”
wersję. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale kocham cię, Granger. Nie wyobrażam sobie
tego, abyś ty również mnie nie kochała. Dam ci więcej niż inni, bo jestem od
nich lepszy. Pamiętaj, jestem taki we wszystkim. Nienawidzę Kruma, Weasleya
oraz Notta, bo teraz jesteś już tylko moja. Rozumiesz, mnie? Nie oddam cię i
będę zaborczy. Mam zamiar pokazać im wszystkim, że teraz już nie mają szans. Jestem
Malfoyem i dostaję to, czego chcę. A pragnę ciebie.
Hermiona uśmiechnęła się szeroko i
rzuciła się mu na szyję. Obydwie wersje jej się podobały. Obydwie wersje
kochała.
-Ale jak mnie zdradzisz to cię
zniszczę. –powiedziała groźnie, na co ten się zaśmiał i wpił namiętnie w jej
usta.
-Nie zdradzę. Teraz już jesteś tylko
moja. Jeżeli Krum się do ciebie zbliży, to go zabiję.
Gryfonka uniosła rozbawiona brwi, lecz
już po chwili ponownie poczuła na sobie jego usta. Tęskniła za tą namiętnością.
Teraz czuła się już pełna. Przestała się bać. Był już jej, a ona jego. Nic nie
miało się już zmienić.
-Jak myślisz, co powiedzą na to w
Hogwarcie? –zapytała.
-Nie obchodzi mnie to.
Hermiona przyjrzała się jego szarym
oczom.
-Czyli nie ukrywamy się?
-Nie ma mowy! Mam zamiar się z tobą
pokazać jak najszybciej. Już nie mogę się doczekać miny Weasleya i Notta.
Hermiona pokręciła z niedowierzaniem
głową i pociągnęła go na ziemię. Wtuliła się w niego, patrząc na jezioro. Nie
dbała o to, że jest cholernie zimno. W tej chwili czuła tylko ciepło.
-Coś nie tak? –zapytała go cicho,
widząc zamyśloną minę.
-Nie. Chodzi o to, że… musisz wiedzieć
w co się pakujesz.
-W jakim sensie? –uniosła brwi.
-Możesz być pod ostrzałem Voldemorta.
On chce mnie dopaść. Jeżeli dowie się, że jesteś dla mnie ważna to…
Hermiona roześmiała się.
-Co cię tak bawi?! Nasz związek może
sprowadzić na ciebie śmierć!
-Draco, jestem przyjaciółką Harry’ego
Pottera! Mi od początku groziła śmierć.
O tym Draco nie pomyślał.
-Rzeczywiście. Tego nie brałem pod
uwagę.
-Od kiedy ty taki lojalny, Malfoy? Boisz
się o życie szlamy?
-Od zawsze jestem lojalny, Granger. –warknął.-
I oczywiście, że się boję, bo teraz jesteś już moją szlamą. –powiedział kpiąco
i ucałował ją w czubek głowy.
-A wiesz, że podobało mi się jak
powiedziałeś to w pokoju? Powiedz to jeszcze raz.
-Kocham cię, Hermiono? –zapytał z
powątpiewaniem.
-Nie. Choć blisko.
-Kocham cię, Granger.
-Tak! Ja też cię kocham, Malfoy.
Ponownie ich usta złączyły się w
pocałunku. Pocałunku, który miał przynieść im lepszą przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz