Przyjaciele weszli w czwórkę ponownie
do Wielkiej Sali. Rozglądnęli się po zniszczonym pomieszczeniu. Już powoli
zaczynały odbywać się remonty zamku. Uczniowie, ich rodziny oraz nauczyciele z
ogromnym zaangażowaniem zaczęli odbudowywanie, aby móc powrócić do zajęć już w
przyszłym tygodniu.
Hermiona poszukała wzrokiem rudej
czupryny. Zauważyła najwyższego Rona, stojącego obok swoich rodziców. To
właśnie ich szukała. Musiała przekazać im coś bardzo ważnego. Ginny ją o to
prosiła. Westchnęła głęboko, a jej ręka trzymająca list od przyjaciółki
zadrżała. Draco złapał jej drugą dłoń próbując dodać otuchy.
-Idź. Musisz to zrobić. –powiedział
cicho. Zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo jest jej ciężko. Hermiona posłała
mu blady uśmiech, a następnie przeniosła spojrzenie na Harry’ego. Wyswobodziła
swoją rękę z uścisku ukochanego i złapała nią dłoń przyjaciela.
-Chodź, Harry. –szepnęła.
Brunet odwzajemnił jej uścisk i
pociągnął delikatnie w stronę rodziny Weasleyów. Ich serca były ściśnięte z
przerażenia i bólu.
-Państwo
Weasley. –odezwał się cicho.
-Harry, Hermiono! –Molly Weasley
spojrzała na nich z bladym uśmiechem i przygarnęła w swoje ramiona
ściskając mocno. –Cieszę się, że nic wam nie jest.
Przyjaciele wyczuli w jej głosie ból i
żal. Dobrze wiedzieli, że cierpi z powodu śmierci dwójki dzieci. Byli jej
wdzięczni, że miała również siłę, aby martwić się także o nich i cieszyć tym,
że żyją. Ta kobieta miała złote serce.
Hermiona delikatnie się od niej
odsunęła i spojrzała w załzawione oczy.
-Ginny prosiła, żebyśmy państwu coś
przekazali, ale będzie lepiej jak państwo sami to przeczytają. –podała kobiecie
list.
Cała rodzina Weasley ścisnęła się obok
siebie czytając list Blaise’a i Ginny. Pani Weasley zatkała ręką usta, aby
ukryć szloch. Pan Weasley objął żonę w mocnym uścisku.
-Czy ona… Czy ona była w ciąży?
–zapytała drżącym głosem.
-Tak. –odpowiedziała jej równie
przejęta Hermiona. Nie mogła się teraz rozpłakać, bo wiedziała, że to by
wszystko jeszcze bardziej pogrążyło.
Molly Weasley wybuchła głośnym płaczem.
Nikt nie mógł się jej dziwić.
-Straciłam syna, córkę i wnuka!
Dlaczego…
-Kochanie, nie płacz. –próbował ją
uspokoić Artur Weasley. -Jak zginęli?
-W naszej obronie. –odpowiedział Draco,
który stanął za Hermioną. –Rzucono we mnie i Hermionę Avadę, a oni wskoczyli
przed nas. Nie mieliśmy o tym pojęcia. Gdybyśmy wiedzieli, nie pozwolilibyśmy…
Pan Weasley spojrzał na nich bezbarwnym
spojrzeniem, a następnie ponownie zerknął na list. On także powstrzymywał się
od łez.
-Umarli jak bohaterowie. –wyszeptał, a
spod jego powieki wypłynęła samotna łza.
-Nikt nie będzie miał wątpliwości,
panie Weasley. –odpowiedział również Ślizgon.
~~*~~
Nadszedł maj, czas egzaminów dla
siódmoklasistów. Hermiona zaraz po odbudowie zamku powróciła z ogromnym zapałem
do nauki. Nie zostało już do nich za dużo czasu, więc z ogromnym przejęciem
spędzała nad książkami większość dnia. Mimo wszystko, chciała wszystko zdać
perfekcyjnie.
-Niedawno uratowała świat, a jeszcze
przejmuje się OWTM-ami. Cała Hermiona. –stwierdził Ron, który po wojnie
postanowił przeprosić przyjaciół. Postanowił dać także szansę Jessice i
Draconowi.
-Bo mam zamiar zostać Uzdrowicielką i
możliwe, że leczyć ludzi takich jak ty! –syknęła ze złością.
-Spokojnie, Hermiono! –uniósł ręce w
obronnym geście.
-Jak mam być spokojna, skoro do
egzaminów został niecały tydzień?! Nie wiem jak wy potraficie siedzieć sobie
tak beztrosko i rozmawiać!
Wszyscy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli
się. Hermiona nigdy się nie zmieni.
~~*~~
-No i nie wiem, czy dobrze napisałam o
szpiczaku! –przeżywała Hermiona po egzaminie z Zielarstwa. Właśnie leżała z
Malfoyem na kocu przed zamkiem korzystając z letniego słońca.
-Skarbie, na pewno masz wszystko
zaliczone najlepiej z całej szkoły. –przewrócił oczami.-Dostaniesz się gdzie
tylko będziesz chciała!
-A jak nie? –zapytała wciąż przejęta.
Draco pokręcił z niedowierzaniem głową
i spojrzał na nią z rozbawieniem.
-I tak pozostaniesz najlepszą,
najbardziej przemądrzałą i wkurzającą uczennicą w szkole. –powiedział drwiąco,
na co ta rzuciła mu piorunujące spojrzenie. –Ale za to jaką ponętną i seksowną
przy tym.
Pochylił się nad nią, aby ją pocałować
namiętnie. Ona ochoczo oddała pocałunek. Pomimo tego, że byli ze sobą od
dłuższego czasu, nadal czuła przyjemne dreszcze i motylki w brzuchu. Do teraz
nie potrafiła uwierzyć, że naprawdę jest jej.
Od czasu odbudowy zamku byli ze sobą praktycznie
cały czas. Leżeli na błoniach ucząc się, spacerując i rozmawiając. Związek z
Draconem Malfoyem był zupełnie inny niż z jakimś innym mężczyzną. Draco nie był
typowym romantykiem, czasami bywał naprawdę okropny. Był również zabawny,
czasami zaborczy, nie pozwalał jej się nudzić. Każdy dzień przynosił im coś
nowego. Często też się kłócili, lecz już po chwili namiętnie godzili. Nie
potrafili bez siebie żyć. Posmakowali Zakazanego Owocu i wiedzieli, że już nie
ma odwrotu. Mieli go już smakować do końca życia.
"Rzadko się zgadzali, właściwie
nigdy.
Kłócili się bez końca.
Codziennie rzucali sobie wyzwania, lecz
pomimo wszystkich różnic mieli ze sobą coś wspólnego -szaleli za sobą.
Nie ma idealnych związków, lecz gdy w
grę wchodzą szczere uczucia, miłość przetrwa wszystko."
-Co tam? –zapytała wesoło Jessica
siadając z Harrym obok nich.
-Wcale nie przeszkadzacie, jakbyście
pytali. –syknął Malfoy posyłając im nieprzyjemne spojrzenie.
-Wiemy, dlatego nie pytaliśmy. –powiedziała
drwiąco złotowłosa.
-Zaraz rozpoczyna się ceremonia
poegzaminowa. –powiedział Harry ze znudzeniem. –Malfoy, jakby cię to interesowało,
to wszystko już załatwione.
Blondyn skinął głową.
-Co ma być gotowe? –zapytała zaciekawiona
Hermiona.
-Potter miał mi załatwić zgodę, abym
mógł dołączyć imiona swoich rodziców do pomnika poległych, zmarłych w bitwie. –powiedział
obojętnie.
Hermiona przyjrzała mu się smutnym
spojrzeniem. Dobrze wiedziała, że mu na tym zależało.
-A jak wam poszły egzaminy? –zwróciła
się do przyjaciół.
-Nawet nieźle. Gorzej z Historią Magii.
Zasnąłem w połowie. –jęknął Harry. –No i eliksiry…
-Nadal nie potrafisz dodać jednego
składnika do drugiego? –zapytał z drwiną Draco.
-Tak, Malfoy. Bo ty miałeś na głowie
Snape’a, którego ulubionym zajęciem było dręczenie cię. –warknął, na co Draco
roześmiał się. Dziewczyny pokręciły głowami zniecierpliowne.
-No niestety, Potter. Nie posiadłeś
tego uroku osobistego.
Wszyscy się roześmiali zgodnie i
ruszyli na ceremonię, która tym razem odbywała się przy jeziorze. Rozsiedli się
na krzesłach, czekając na rozpoczęcie.
-Witam wszystkich! Mam nadzieję, że
egzaminy poszły wam owocująco i wyjdziecie z samymi „Wybitnymi”! –parę osób
jęknęło.-Wyniki egzaminów dostaniecie wraz z dyplomami ukończenia naszej szkoły
pod koniec czerwca, wraz z zakończeniem roku szkolnego.
-Coo?! Tak szybko?! –przestraszyła się
Hermiona, na co Draco prychnął niedowierzająco.
-Dzisiaj natomiast mam dla was wyjątkową
ucztę, więc smacznego! Ale zanim ona nastąpi pragnę poprosić do siebie
Harry’ego Pottera, Hermionę Granger, a także Dracona Malfoya.
Cała trójka spojrzała na siebie zaskoczona,
ale ruszyła na podium. Dyrektorka zawołała jeszcze Draco do siebie:
-Panie Malfoy, mógłby mi pan pomóc?
-Dziękujemy, pani dyrektor. Mam
nadzieję, że wszyscy jakoś się prześliznęliśmy przez te egzaminy. –zaczął
koślawo Harry. Zobaczył kątem oka, że Draco jest gotowy.- Ale myślę, że ja
jestem tutaj zbędny i oddam mikrofon Malfoyowi. –uśmiechnął się do przyjaciela
pokrzepiająco.
Draco wszedł ponownie na podium, niosąc
ogromny bukiet róż. Podszedł do Hermiony i uklęknął:
-Hermiono Jane Granger, wiem, że
oświadczyłem ci się już raz, ale jak mówiłem było to w nieodpowiednim momencie.
Teraz chcę to zrobić jak należy. -wyciągnął piękny pierścionek z białego złota
i zapytał:
-Czy zostaniesz moją żoną?
Hermiona spojrzała na niego
oszołomiona. Mogła się tego spodziewać. Przecież jej chłopakiem był Draco
Malfoy. Nie mogło się odbyć bez widowiska. Inaczej nie byłby sobą. Spojrzała na
niego z uśmiechem i lekko załzawionymi oczami.
-Moja odpowiedź nie uległa zmianie.
Tak, Draco. Zostanę.
Draco wstał i pociągnął ją w swoje ramiona,
uprzednio zakładając na palec pierścionek. Wszyscy zaczęli bić brawo, a para
zeszła z uśmiechem z podestu.
-Jesteś głupi, wiesz? –zapytała go z
udawanym oburzeniem.
-Wiem. Bo się w tobie zakochałem.
–uśmiechnął się drwiąco. –Do teraz nie wiem jak to zrobiłaś, że akurat ty mnie
w sobie rozkochałaś. Przecież to jest niemożliwe! Może dolewasz mi eliksiru
miłości, co?
-Jesteś okropny, Malfoy! –warknęła, na
co ten się zaśmiał i wziął na ręce, zmierzając daleko od wszystkich, zatapiając
się w jej pocałunkach.
~~*~~
-Nie mogę uwierzyć, że kończymy już
szkołę. –szepnęła Jessica wpatrując się w zamek.
-Ja tak samo. Mam tu nie wrócić we
wrześniu?
-Tak, to będzie dziwne, że pierwszego
września nie wsiądziemy do pociągu i nie przyjedziemy tutaj. –potwierdził Harry
ze smutnym uśmiechem. Żegnał się ze swoim domem.
Piątka przyjaciół ostatni miesiąc
szkoły spędzała głównie w swoim towarzystwie. Robili imprezy w Pokoju Wspólnym,
chodzili na wycieczki do wioski Hogsmeade ciesząc się swoją obecnością. Mieli
wolne, więc korzystali z tego z ogromnym zaangażowaniem. Niestety w końcu
nadszedł ostatni dzień szkoły, na który siódmoklasiści szli bardzo niechętnie.
-Może nie zdałem i jeszcze tu z rok
posiedzę. –powiedział z nadzieją Ron.
-No jakby pomyśleć Weasley, to bardzo możliwe.
–powiedział Draco obojętnie.
-Malfoy… -warknął, ale Hermiona mu
przerwała.
-Cicho, McGonagall przemawia! –uciszyła
ich.
-Za nami już kolejny rok szkolny. Ten
był o wiele cięższy niż poprzedni, ale jaki owocujący! Gratuluję wszystkim
uczniom z okazji ukończenia szkoły i zapraszam po odbiór wyników. Na początek
chciałabym zaprosić Hermionę Granger, która napisała wszystkie egzaminy
najlepiej z całej szkoły.
Hermiona z grobową miną ruszyła do
dyrektorki. Nie mogła w to uwierzyć.
-Gratuluję, panno Granger. Była pani
wspaniała. Nasza najlepsza uczennica. To był zaszczyt panią uczyć. Życzymy
dalszych sukcesów.
-Dziękuję bardzo.-wzruszyła się.-Starałam
się przez tyle lat. To był zaszczyt uczyć się w Hogwarcie. Mamy najlepszych
nauczycieli na świecie. Dziękuję wam bardzo. Chciałabym jeszcze dodać, że nie
tylko ten egzamin udało mi się zaliczyć na pozytywną ocenę.
Przez całą salę rozległ się zaskoczony,
niezrozumiany pomruk. Jednak, gdy spojrzeli na Hermionę zrozumieli o co jej
chodzi. Gryfonka trzymała się z uśmiechem za brzuch. W Wielkiej Sali
rozbrzmiały gorące oklaski i okrzyki radości.
Hermiona podeszła do stołu Gryfonów,
gdzie uściskała ją Jessica i Harry
-Gratulacje!
Hermiona uśmiechnęła się do nich, ale
tak naprawdę cały czas oczekiwała reakcji swojego narzeczonego. Draco patrzył
na nią z niedowierzaniem. Jego mina wyrażała strach i niepewność.
-Nie tylko ty potrafisz coś powiedzieć
publicznie. –powiedziała z lekkim rozbawieniem. Poczuła jednak się dość
niezręcznie, widząc, że nadal nie zareagował. Przestraszyła się tego. Czyżby
był zły? Nie chciał tego dziecka?
-Draco..? –zapytała cicho.
-Czy.. Czy ja.. Zostanę ojcem? –zapytał
cicho i spojrzał na nią poważnie.
-Tak.- powiedziała ostrożnie i
przygryzła wargi.
Chłopakowi na usta wpłynął ogromny
uśmiech. Wstał i podszedł do niej całując ją.
-NAPRAWDĘ?! Cieszę się, naprawdę się
cieszę! –wziął ukochaną na ręce i okręcił wokoło.
-Myślałam, że się nie ucieszysz..
-Żartujesz?! Będę najlepszym tatą na
świecie! Zobaczysz, kochanie. –pogłaskał ją po brzuchu i schylił się do niego.
–Będę lepszy od twojego dziadka Lucjusza. Boję się tego, ale postaram się. Nie
skrzywdzę was.
Hermiona uśmiechnęła się do niego
ciepło. Wiedziała, że dla niego to jest bardzo poważne wyznanie. Wiedziała też,
że będzie idealnym ojcem.
~~*~~
Niecałe dwa miesiące później
-Nie wyglądam grubo?! –narzekała
Hermiona przyglądając się krytycznie swojemu odbiciu w lustrze.
-Hermiona, jesteś dopiero w drugim
miesiącu ciąży. Nie masz jeszcze brzucha! –powiedziała Jess, przyglądając się
przyjaciółce z rozbawieniem.
Hermiona wygładziła białą suknię, nadal
niepewnie przyglądając się samej sobie. Za chwilę miała wyjść do swojego
narzeczonego, cały kościół już czekał na ich ślub. Miała stać się żoną Dracona
Malfoya. Zostać z nim do końca życia.
-Chciałabym, aby Ginny tu była…
-wyszeptała.
-Wiem, ja też… -Jessica przytaknęła
smutno.
Hermionie stanęły łzy w oczach, gdy
spojrzała na bransoletkę, która łączyła ją z Ginny i Jessicą. Poprzysięgła
sobie, że nigdy jej nie zdejmie. To była jedyna rzecz, która ją w tej chwili
łączyła w jakiś sposób ze zmarłą przyjaciółką.
-Myślisz, że mu się spodobam? –zapytała
z obawą.
-A czy ty się mu kiedyś nie podobałaś?
–Jessica uniosła rozbawiona brwi, a Hermiona na nią spojrzała z lekkim
uśmiechem.
-W sumie to przez parę lat to mu się
nie podobałam. –zaśmiała się.
Złotowłosa także się zaśmiała.
Zapomniała o tym, że Draco i Hermiona byli kiedyś największymi wrogami.
-Hermiono, zaraz będziesz panią Malfoy,
więc przestań gadać głupoty! Trzeba iść.
Zabrzmiał dźwięk marsza weselnego, a
Hermiona wyszła łapiąc pod ramię swojego ojca, którego ucałowała w policzek.
-Spokojnie, księżniczko. Wyglądasz
pięknie.
Ojciec mówił prawdę. Wyglądała pięknie.
Nikt nie mógł oderwać od niej wzroku. A szczególnie jej przyszły mąż. Widziała
błysk w jego oczach; błysk miłości i pożądania, gdy tylko szła w jego kierunku.
Gdy już stanęła obok niego, chwycił jej dłoń i szepnął:
-Wyglądasz przepięknie.
-Żadnej ciętej riposty? Nie poznaję
pana, panie Malfoy. –powtórzyła z ironicznym uśmiechem słowa, które już kiedyś
do niego kierowała.
Blondyn zaśmiał się cicho i spojrzał na
księdza, który stanął przed nimi.
-Zebraliśmy się tu, aby połączyć węzłem
małżeńskim, te dwie zakochane w sobie istoty…
Ceremonia ślubna trwała krótko, ale
była bardzo romantyczna. Rodzice Hermiony siedzący w pierwszej ławce wylewali
łzy. Nie tylko oni. Jessica, która była ich druhną, a także wiele kobiet także
płakało. Brakowało Hermionie tylko jednej. Spojrzała na Dracona, czując jak
ściska mocniej jej dłoń.
-Wiem o czym myślisz. –szepnął jej na
ucho. -Też bym chciał, żeby tutaj byli. I wiem, że są.
Hermiona skinęła głową i uśmiechnęła
się. Draco miał rację. Byli tutaj z nimi.
-Proszę powtarzać za mną: -nakazał
duchowny.-Ja, Dracon, biorę Ciebie Hermiono za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność
i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż
Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Po chwili Hermiona wypowiedziała
podobne słowa przysięgi, a następnie ksiądz poprosił do siebie Harry’ego, który
przyniósł obrączki.
-Hermiono, przyjmij tę obrączkę jako
znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Draconie, przyjmij tę obrączkę jako
znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Jesteście teraz połączeni węzłem
miłości i możesz pocałować pannę młodą.
Na ten moment czekał Draco najbardziej.
Czekał, aż będzie mógł połączyć swoje usta z jej, wiedząc, że teraz już jest
tylko jego. Jest jego Hermioną Malfoy. Przyciągnął ją do siebie i pocałował
namiętnie. Nie interesowało go to, że wszyscy patrzą, a on się nie odsuwa. W
końcu był Malfoyem, a Malfoyowie robią to, co chcą.
W Kościele wybuchły oklaski, a
następnie przed nim utworzyła się długa kolejka, aby dotrzeć do pary młodej i
złożyć jej ślubne życzenia.
Wesele u państwa Malfoy było długie i
huczne. Oczywiście również bardzo widowiskowe. Draco nawet nie chciał słyszeć,
aby było skromne. Bo skromne i Malfoy do siebie nie pasuje. Dlatego Draco
zorganizował jej ślub jak z bajki. Cały czas opowiadał, że jest jego
księżniczką, więc i taki musiał być ślub. Z ogromną salą balową, nawet poprosił
McGonagall, aby mógł się odbyć w Hogwarcie, bo to tam pierwszy raz z nią
zatańczył. Wszystko było perfekcyjne. Zresztą jak każda impreza jaką razem
planowali.
-Ten Weasley, nam wstydu narobi tymi
swoimi dzikimi tańcami. –pan młody spojrzał z niesmakiem na rudzielca.
-Przynajmniej będzie co wspominać.
–zaśmiała się była Gryfonka. Cieszyła się, że Draco odpuścił trochę Ronowi. Nie
byłoby to pewnie takie proste, gdyby nie uratował im życia.
-A ja tam tylko marzę o końcu i przeżyciu
nocy poślubnej z moją żoną. –uśmiechnął się łobuzersko.
-Oczywiście, typowy Malfoy. Myślisz
tylko o jednym! –wycelowała w niego palcem i dźgnęła w tors. Draco roześmiał
się i przyciągnął do siebie.
-Jakbyś miała tak piękną żonę jak ja,
to też byś myślała. To co, Granger? Zwijamy się stąd do naszej sypialni?
Hermiona uniosła wysoko brwi.
-Granger?
-Oczywiście. Przecież mówiłem ci, że
zawsze pozostaniesz moją Granger.
Pani Malfoy pokręciła rozbawiona głową.
Wiedziała, że jej życie nigdy nie będzie nudne. Nie przy jego boku.
Dla samego Dracona to wszystko było
najbardziej niemożliwe. Dlaczego? W życiu by się nie spodziewał, że będzie
bawił się na weselu z Hermioną. Ich weselu. Założą rodzinę, będą szczęśliwi.
Nigdy by nie pomyślał, że dziewczyna z burzą kręconych włosów, z ogromnymi
przednimi zębami, która wkroczyła do jego przedziału w pierwszą podróż do
Hogwartu zostanie jego żoną. Była mugolaczką, przez lata gnębioną przez niego,
przyjaciółką jego wroga. Różnili się wszystkim, poczynając na wyglądzie kończąc
na charakterze. Więc jak to się stało, że teraz jest jego? No właśnie. Weszła w
jego życie ze swoim przemądrzałym, wszystkowiedzącym głosem. Mugolskim
pochodzeniem, upartym, denerwującym charakterem, ale zarazem dobrym, łagodnym
sercem, cudownym uśmiechem. Była po prostu idealna, choć kiedyś tego nie dostrzegał.
Zawładnęła jego sercem. Postanowiła, że weźmie je sobie bez pytania. Nie
żałował tego. Gdyby miał wybór, oddałby je dobrowolnie.
Tańczyli razem przez większość nocy.
Byli wpatrzeni w swoje oczy, połączeni w uścisku. Bardzo cierpieli, gdy choć na
chwilę musieli trafić w inne ramiona. Niestety, ale byli tu też dla ludzi,
którzy przeżywali razem z nimi ten dzień.
Kto by się spodziewał, że kiedyś tak
bardzo się nienawidzili? Szydzili z siebie, wyzywali na każdym kroku i gnębili?
Teraz, w tym momencie oddali by za siebie życia. Byli sobie przeznaczeni. Wbrew
przeciwnościom losu i różnicom.
~~*~~
-Już żałuję, że się tutaj
wprowadziliśmy. –marudził Draco Hermionie, zaledwie miesiąc po przeprowadzce.
Hermiona miała już tego dosyć. Uważała, że zamieszkanie w Dolinie Godryka
będzie cudownym pomysłem.
-Co ci przeszkadza w mieszkaniu blisko
naszych przyjaciół?! –zapytała ze złością.
-W mieszkaniu nic a nic, ale w tym, że
siedzą u nas dzień w dzień, WSZYSTKO!
Hermiona przewróciła zirytowana oczami.
-Przestań ciągle marudzić, Draco!
-Chcę choć raz, jeden pieprzony raz,
spędzić dzień TYLKO z tobą!
Szatynka westchnęła. Nie miała ochoty
się teraz kłócić. Pogładziła się po brzuszku, który był już trochę widoczny.
Tak, w rodzinie Malfoyów były kłótnie.
Nie były one poważne, ani długie, ale były. Nawet najlepszym się zdarzają.
Oczywiście bardzo szybko się godzili, jednak najpierw trzeba przez nie przejść
i narobić sobie nerwów.
-Draconie Malfoyu, czy musisz mi robić
taki wstyd nawet przed moim szefem?! –krzyknęła wpadając do domu.
-Przecież widzę, jak cie rozbiera
wzrokiem! –warknął zirytowany.
-On ze mną po prostu rozmawiał!
Najpierw kłótnia była o to, żebym mogła w ogóle pracować, a teraz jeszcze o
szefa! Mam dość! –weszła do sypialni i trzasnęła drzwiami. Draco natychmiast
ruszył w jej ślady. Jeszcze nie skończył.
-Gdyby się do ciebie nie podwalał, nie
było by tej kłótni! Nie podoba mi się, że jakiś tępy kretyn próbuje podrywać
moją żonę!
-Draco, czy ty jesteś zazdrosny?
–zapytała lekko rozbawiona.
Malfoy tym razem nawet nie próbował
zaprzeczyć.
-A co?! Nie mogę być zazdrosny o moją
żonę?!
Hermiona złagodniała i uśmiechnęła się
wesoło. Podeszła do niego i wtuliła się w jego tors. Zadarła głowę do góry z
szerokim uśmiechem. Jej mąż nigdy nie przyznawał się wprost do zazdrości.
-Naprawdę? Jesteś zazdrosny?
Draco zrobił naburmuszoną minę, ale
mocniej ją do siebie przygarnął.
-Ojej! To takie urocze!
-I weź tu zrozum kobietę. –mruknął i pocałował
ją.
Ktoś zaczął pukać do drzwi przerywając
ich chwilowy, błogi spokój. Draco z westchnieniem poszedł otworzyć. Oczywiście
domyślał się kto stoi za drzwiami.
-Cześć wam! –powiedziała uśmiechnięta
Jessica i weszła do środka.
-A co wam tak wesoło? –zapytała
Hermiona. –Jess… czy to?
-TAK! –dziewczyna pokazała z dumą
pierścionek, na co Hermiona podbiegła do niej z radością i ją wyściskała.
-Gratulacje!
Oczywiście przyszłe państwo Potter musiało
również zostać u nich, tak jak w większość dni. Ku niezadowoleniu Draco, który
oczywiście bardzo ich lubił, ale czasami miał po prostu dosyć. Oglądali
wspólnie film, gdy Jessica poczuła się słabo.
-Może to przez moje jedzenie?!
–przestraszyła się Hermiona, ale wpadła na pewien pomysł.-Jess. Weź to.
-Hermiono, przecież to test ciążowy..
–szepnęła, ale zarumieniła się lekko.
-Nikt inny się nie zatruł, a ty masz
jakieś dziwne zachcianki ostatnio. Sprawdź.
Po dwóch minutach wyszła z łazienki
cała blada i spojrzała na Pottera ze strachem.
-Harry, będziemy rodzicami..
W międzyczasie doszło do ślubu Potterów,
a także do porodu Hermiony, który na nieszczęście Dracona zaczął się… na
zakupach. Hermiona stanęła na środku sklepu, przytrzymując się jego ramienia,
gdy poczuła ogromne skurcze. Młody Malfoy nie wiedział co zrobić, tak naprawdę
na początku przestraszył się, że coś się dzieje poważnego.
-Draco! Ja rodzę!
-Jak to rodzisz?! Teraz?! –zapytał
przerażony.
-Tak teraz! –krzyknęła, zwijając się w
kolejnej fazie konwulsji.
*
-Gratuluję państwu, macie pięknego synka.
–powiedziała uzdrowicielka wręczając Hermionie na ręce małego człowieczka. Ich
synka. Draco na początku był przerażony. Bał się, że zrobi mu krzywdę, gdy
tylko weźmie go na ręce, ale szatynce udało mu się go przekonać. Gdy wziął go w
ramiona poczuł ogromną dumę. Miał syna. Został ojcem.
*
-Tatoo! –krzyknął maluch, gdy Draco
wrócił z pracy. Szybko wskoczył mu w ramiona i przytulił się do niego. Był jego
istną kopią. Szare oczy i platynowe włosy odziedziczył właśnie po nim.
-Cześć, Scorp. Gdzie mama? –zapytał
synka.
-W kuchni! Robi mi naleśnika na obiad!
–chłopczyk wyglądał na dumnego z siebie.
-Super! A jak myślisz? Mi też zrobi?
-Jak ją ładnie poprosisz, to tak!
-A jak muszę ją poprosić, co?
-Musisz podejść do niej i powiedzieć,
że ją kochasz. Jak ja tak mówię, to zawsze mi robi naleśniki! –uśmiechnął się
łobuzerskim uśmiechem. Tak, charakter także w większości odziedziczył po nim.
Draco był dla niego autorytetem.
Weszli rozbawieni do kuchni i Draco
podszedł do żony całując ją na powitanie. Mimo, że od ich ślubu minęły już
prawie cztery lata, to nadal robił to z taką namiętnością, jak robił to w
szkole. Przez ich ciała dalej przechodziły przyjemne ciarki.
-Hej, kochanie. –szepnął jej do ucha.
Ponownie wpił się w jej usta, na co
malec zrobił niezadowoloną minę.
-A ja? –zapytał z wyrzutem.
-To chodź, ciebie też wycałujemy.
Po kuchni rozchodził się śmiech małego
chłopczyka, który w tym momencie był obcałowywany przez swoich rodziców.
~~*~~
Rodzinka Malfoyów stała właśnie na
peronie, czekając na Potterów. To był dzień, gdy Scorpius pierwszy raz jechał
do Hogwartu. Stał wyprostowany i dumny. Hermiona widziała w nim postawę ze
szkolnych lat Dracona. Ich syn naprawdę przypominał jej męża. Chociaż na całe
szczęście posiadał też również wiele jej cech charakteru. Nie był osobą
chłodną, wręcz przeciwnie.
-Tato, kiedy oni przyjadą, chce już
wsiadać do pociągu! –powiedział zniecierpliwiony.
-Zaraz, nie denerwuj się. –odparł
starszy z nich, trzymając na rękach pięcioletnią Kaję.
Chłopiec zwrócił się do matki.
-Mamo, a jak myślisz gdzie trafię?
-Do Hufflepuffu. –odpowiedziała z
uśmiechem i pogłaskała go po głowie, na co ten się od niej odsunął.
-Mamo! Nie mam sześciu lat! Nie głaszcz
mnie przy ludziach! –powiedział z wyrzutem. –Nie chcę trafić do Hufflepuffu. Ja
chcę być w Slytherinie. –stwierdził.
-A dlaczego nie w Gryffindorze?
–uniosła z zaciekawieniem brwi.
-Bo to mój syn! –odpowiedział Draco z
uśmiechem i przybił mu piątkę. Hermiona pokręciła z niedowierzaniem głową.
-Ale ja pójdę do Gryffindoru. –odezwała
się pięciolatka, na co szatynka spojrzała na nią z czułością.
-Mała zdrajczyni. –ucałował córkę w
czoło były Ślizgon.
Gdy dołączyli do nich Potterowie, a
dzieciaki weszły do pociągu, ze wzruszeniem obserwowali, jak machają im na
pożegnanie. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, że nie zobaczą syna aż do
grudnia.
-Jak się czujecie z tym, że Lily was
opuściła? –zapytała Hermiona Jessiki.
-Okropnie, ale chętnie byśmy się z nią
zamienili. Również chcielibyśmy tam wrócić.
-Ja też bym chętnie wrócił. –przytaknął
Draco.
-A to dlaczego? -zapytała z ciekawością Hermiona, łapiąc go
za rękę.
-Jeszcze raz chciałbym przeżyć ten
siódmy rok i się w tobie zakochać od nowa. Albo nawet od pierwszej klasy, ale
zrobić to tak, że od początku byłabyś moja. Kocham cię. –wyszeptał.
-Ja ciebie też. –odpowiedziała i
uśmiechnęła się kpiąco. -I po tylu latach nadal to dziwnie brzmi z twoich ust.
Obydwoje zaśmiali się i wtulili patrząc
za odjeżdżającym pociągiem. Wiedzieli, że już wszystko będzie dobrze. Mieli
siebie. Wszystko dzięki temu, że posmakowali Zakazany Owoc. Bo Zakazany Owoc
zawsze smakuje najlepiej.
KONIEC.
____________________________________________________
Cześć Wam wszystkim! <3
To już koniec... Moja historia się skończyła, a mi jest
naprawdę przykro. Zastanawiałam sie, czy zrobić happy end i zrobiłam. Nie
potrafiłam się rozstać z tymi postaciami. Opowiadanie jest według mnie długie,
może czasem nudne, ale naprawdę dużo dla mnie znaczy. Każdy z bohaterów,
niektórych sytuacji, odzwierciedla w jakiś sposób moje życie. Niektóre
zachowania są wzięte żywcem z charakteru moich przyjaciół, mojego chłopaka, czy
nawet mojego własnego. Utożsamiałam się z nimi. Dlatego tak bardzo się z tym
związałam. Jestem ciekawa czy mój chłopak zorientuje się, że niektóre słowa to
On wypowiedział, haha :D
Jestem wdzięczna tym, którzy ze mną byli, zostali, będą.
Dziękuję za te parę miłych komentarzy, bo naprawdę podnosiły mnie na duchu.
Jesteście najlepsi! <3
Epilog może trochę nietypowy. Postanowiłam go zrobić
dłuższy, niż zazwyczaj są pisane. Chciałam przedstawić też ich późniejsze
życie.
Chciałabym też prosić Was o opinie. Co się podobało, lub co
się nie podobało. Byłabym naprawdę wdzięczna!
Obecnie mam zamiar pisać miniaturki, także jeżeli ktoś ma na
jakiś pomysł (np. świąteczna, gdy są dorośli itd.) to bardzo proszę, postaram
się coś naskrobać. J
Następnie mam w planach na krótkie opowiadanie, lecz trochę
inne niż to.
Mam nadzieję, że ze mną będziecie.
Dziękuję! <3 (Ale się rozpisałam. :D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz