poniedziałek, 24 października 2016

Epilog. Zakazany Owoc zawsze smakuje najlepiej

Przyjaciele weszli w czwórkę ponownie do Wielkiej Sali. Rozglądnęli się po zniszczonym pomieszczeniu. Już powoli zaczynały odbywać się remonty zamku. Uczniowie, ich rodziny oraz nauczyciele z ogromnym zaangażowaniem zaczęli odbudowywanie, aby móc powrócić do zajęć już w przyszłym tygodniu.
Hermiona poszukała wzrokiem rudej czupryny. Zauważyła najwyższego Rona, stojącego obok swoich rodziców. To właśnie ich szukała. Musiała przekazać im coś bardzo ważnego. Ginny ją o to prosiła. Westchnęła głęboko, a jej ręka trzymająca list od przyjaciółki zadrżała. Draco złapał jej drugą dłoń próbując dodać otuchy.
-Idź. Musisz to zrobić. –powiedział cicho. Zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo jest jej ciężko. Hermiona posłała mu blady uśmiech, a następnie przeniosła spojrzenie na Harry’ego. Wyswobodziła swoją rękę z uścisku ukochanego i złapała nią dłoń przyjaciela.
-Chodź, Harry. –szepnęła.
Brunet odwzajemnił jej uścisk i pociągnął delikatnie w stronę rodziny Weasleyów. Ich serca były ściśnięte z przerażenia i bólu. 
-Państwo Weasley. –odezwał się cicho.
-Harry, Hermiono! –Molly Weasley spojrzała na nich z bladym uśmiechem i przygarnęła w swoje ramiona ściskając mocno. –Cieszę się, że nic wam nie jest.
Przyjaciele wyczuli w jej głosie ból i żal. Dobrze wiedzieli, że cierpi z powodu śmierci dwójki dzieci. Byli jej wdzięczni, że miała również siłę, aby martwić się także o nich i cieszyć tym, że żyją. Ta kobieta miała złote serce.
Hermiona delikatnie się od niej odsunęła i spojrzała w załzawione oczy.
-Ginny prosiła, żebyśmy państwu coś przekazali, ale będzie lepiej jak państwo sami to przeczytają. –podała kobiecie list.
Cała rodzina Weasley ścisnęła się obok siebie czytając list Blaise’a i Ginny. Pani Weasley zatkała ręką usta, aby ukryć szloch. Pan Weasley objął żonę w mocnym uścisku.
-Czy ona… Czy ona była w ciąży? –zapytała drżącym głosem.
-Tak. –odpowiedziała jej równie przejęta Hermiona. Nie mogła się teraz rozpłakać, bo wiedziała, że to by wszystko jeszcze bardziej pogrążyło.
Molly Weasley wybuchła głośnym płaczem. Nikt nie mógł się jej dziwić.
-Straciłam syna, córkę i wnuka! Dlaczego…
-Kochanie, nie płacz. –próbował ją uspokoić Artur Weasley. -Jak zginęli?
-W naszej obronie. –odpowiedział Draco, który stanął za Hermioną. –Rzucono we mnie i Hermionę Avadę, a oni wskoczyli przed nas. Nie mieliśmy o tym pojęcia. Gdybyśmy wiedzieli, nie pozwolilibyśmy…
Pan Weasley spojrzał na nich bezbarwnym spojrzeniem, a następnie ponownie zerknął na list. On także powstrzymywał się od łez.
-Umarli jak bohaterowie. –wyszeptał, a spod jego powieki wypłynęła samotna łza.
-Nikt nie będzie miał wątpliwości, panie Weasley. –odpowiedział również Ślizgon.

~~*~~

Nadszedł maj, czas egzaminów dla siódmoklasistów. Hermiona zaraz po odbudowie zamku powróciła z ogromnym zapałem do nauki. Nie zostało już do nich za dużo czasu, więc z ogromnym przejęciem spędzała nad książkami większość dnia. Mimo wszystko, chciała wszystko zdać perfekcyjnie.
-Niedawno uratowała świat, a jeszcze przejmuje się OWTM-ami. Cała Hermiona. –stwierdził Ron, który po wojnie postanowił przeprosić przyjaciół. Postanowił dać także szansę Jessice i Draconowi.
-Bo mam zamiar zostać Uzdrowicielką i możliwe, że leczyć ludzi takich jak ty! –syknęła ze złością.
-Spokojnie, Hermiono! –uniósł ręce w obronnym geście.
-Jak mam być spokojna, skoro do egzaminów został niecały tydzień?! Nie wiem jak wy potraficie siedzieć sobie tak beztrosko i rozmawiać!
Wszyscy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się. Hermiona nigdy się nie zmieni.

~~*~~

-No i nie wiem, czy dobrze napisałam o szpiczaku! –przeżywała Hermiona po egzaminie z Zielarstwa. Właśnie leżała z Malfoyem na kocu przed zamkiem korzystając z letniego słońca.
-Skarbie, na pewno masz wszystko zaliczone najlepiej z całej szkoły. –przewrócił oczami.-Dostaniesz się gdzie tylko będziesz chciała!
-A jak nie? –zapytała wciąż przejęta.
Draco pokręcił z niedowierzaniem głową i spojrzał na nią z rozbawieniem.
-I tak pozostaniesz najlepszą, najbardziej przemądrzałą i wkurzającą uczennicą w szkole. –powiedział drwiąco, na co ta rzuciła mu piorunujące spojrzenie. –Ale za to jaką ponętną i seksowną przy tym.
Pochylił się nad nią, aby ją pocałować namiętnie. Ona ochoczo oddała pocałunek. Pomimo tego, że byli ze sobą od dłuższego czasu, nadal czuła przyjemne dreszcze i motylki w brzuchu. Do teraz nie potrafiła uwierzyć, że naprawdę jest jej.
Od czasu odbudowy zamku byli ze sobą praktycznie cały czas. Leżeli na błoniach ucząc się, spacerując i rozmawiając. Związek z Draconem Malfoyem był zupełnie inny niż z jakimś innym mężczyzną. Draco nie był typowym romantykiem, czasami bywał naprawdę okropny. Był również zabawny, czasami zaborczy, nie pozwalał jej się nudzić. Każdy dzień przynosił im coś nowego. Często też się kłócili, lecz już po chwili namiętnie godzili. Nie potrafili bez siebie żyć. Posmakowali Zakazanego Owocu i wiedzieli, że już nie ma odwrotu. Mieli go już smakować do końca życia.

"Rzadko się zgadzali, właściwie nigdy.
Kłócili się bez końca.
Codziennie rzucali sobie wyzwania, lecz pomimo wszystkich różnic mieli ze sobą coś wspólnego -szaleli za sobą.
Nie ma idealnych związków, lecz gdy w grę wchodzą szczere uczucia, miłość przetrwa wszystko."

-Co tam? –zapytała wesoło Jessica siadając z Harrym obok nich.
-Wcale nie przeszkadzacie, jakbyście pytali. –syknął Malfoy posyłając im nieprzyjemne spojrzenie.
-Wiemy, dlatego nie pytaliśmy. –powiedziała drwiąco złotowłosa.
-Zaraz rozpoczyna się ceremonia poegzaminowa. –powiedział Harry ze znudzeniem. –Malfoy, jakby cię to interesowało, to wszystko już załatwione.
Blondyn skinął głową.
-Co ma być gotowe? –zapytała zaciekawiona Hermiona.
-Potter miał mi załatwić zgodę, abym mógł dołączyć imiona swoich rodziców do pomnika poległych, zmarłych w bitwie. –powiedział obojętnie.
Hermiona przyjrzała mu się smutnym spojrzeniem. Dobrze wiedziała, że mu na tym zależało.
-A jak wam poszły egzaminy? –zwróciła się do przyjaciół.
-Nawet nieźle. Gorzej z Historią Magii. Zasnąłem w połowie. –jęknął Harry. –No i eliksiry…
-Nadal nie potrafisz dodać jednego składnika do drugiego? –zapytał z drwiną Draco.
-Tak, Malfoy. Bo ty miałeś na głowie Snape’a, którego ulubionym zajęciem było dręczenie cię. –warknął, na co Draco roześmiał się. Dziewczyny pokręciły głowami zniecierpliowne.
-No niestety, Potter. Nie posiadłeś tego uroku osobistego.
Wszyscy się roześmiali zgodnie i ruszyli na ceremonię, która tym razem odbywała się przy jeziorze. Rozsiedli się na krzesłach, czekając na rozpoczęcie.
-Witam wszystkich! Mam nadzieję, że egzaminy poszły wam owocująco i wyjdziecie z samymi „Wybitnymi”! –parę osób jęknęło.-Wyniki egzaminów dostaniecie wraz z dyplomami ukończenia naszej szkoły pod koniec czerwca, wraz z zakończeniem roku szkolnego.
-Coo?! Tak szybko?! –przestraszyła się Hermiona, na co Draco prychnął niedowierzająco.
-Dzisiaj natomiast mam dla was wyjątkową ucztę, więc smacznego! Ale zanim ona nastąpi pragnę poprosić do siebie Harry’ego Pottera, Hermionę Granger, a także Dracona Malfoya.
Cała trójka spojrzała na siebie zaskoczona, ale ruszyła na podium. Dyrektorka zawołała jeszcze Draco do siebie:
-Panie Malfoy, mógłby mi pan pomóc?
-Dziękujemy, pani dyrektor. Mam nadzieję, że wszyscy jakoś się prześliznęliśmy przez te egzaminy. –zaczął koślawo Harry. Zobaczył kątem oka, że Draco jest gotowy.- Ale myślę, że ja jestem tutaj zbędny i oddam mikrofon Malfoyowi. –uśmiechnął się do przyjaciela pokrzepiająco.
Draco wszedł ponownie na podium, niosąc ogromny bukiet róż. Podszedł do Hermiony i uklęknął:
-Hermiono Jane Granger, wiem, że oświadczyłem ci się już raz, ale jak mówiłem było to w nieodpowiednim momencie. Teraz chcę to zrobić jak należy. -wyciągnął piękny pierścionek z białego złota i zapytał:
-Czy zostaniesz moją żoną?
Hermiona spojrzała na niego oszołomiona. Mogła się tego spodziewać. Przecież jej chłopakiem był Draco Malfoy. Nie mogło się odbyć bez widowiska. Inaczej nie byłby sobą. Spojrzała na niego z uśmiechem i lekko załzawionymi oczami.
-Moja odpowiedź nie uległa zmianie. Tak, Draco. Zostanę.
Draco wstał i pociągnął ją w swoje ramiona, uprzednio zakładając na palec pierścionek. Wszyscy zaczęli bić brawo, a para zeszła z uśmiechem z podestu.
-Jesteś głupi, wiesz? –zapytała go z udawanym oburzeniem.
-Wiem. Bo się w tobie zakochałem. –uśmiechnął się drwiąco. –Do teraz nie wiem jak to zrobiłaś, że akurat ty mnie w sobie rozkochałaś. Przecież to jest niemożliwe! Może dolewasz mi eliksiru miłości, co?
-Jesteś okropny, Malfoy! –warknęła, na co ten się zaśmiał i wziął na ręce, zmierzając daleko od wszystkich, zatapiając się w jej pocałunkach.

~~*~~

-Nie mogę uwierzyć, że kończymy już szkołę. –szepnęła Jessica wpatrując się w zamek.
-Ja tak samo. Mam tu nie wrócić we wrześniu?
-Tak, to będzie dziwne, że pierwszego września nie wsiądziemy do pociągu i nie przyjedziemy tutaj. –potwierdził Harry ze smutnym uśmiechem. Żegnał się ze swoim domem.
Piątka przyjaciół ostatni miesiąc szkoły spędzała głównie w swoim towarzystwie. Robili imprezy w Pokoju Wspólnym, chodzili na wycieczki do wioski Hogsmeade ciesząc się swoją obecnością. Mieli wolne, więc korzystali z tego z ogromnym zaangażowaniem. Niestety w końcu nadszedł ostatni dzień szkoły, na który siódmoklasiści szli bardzo niechętnie.
-Może nie zdałem i jeszcze tu z rok posiedzę. –powiedział z nadzieją Ron.
-No jakby pomyśleć Weasley, to bardzo możliwe. –powiedział Draco obojętnie.
-Malfoy… -warknął, ale Hermiona mu przerwała.
-Cicho, McGonagall przemawia! –uciszyła ich.
-Za nami już kolejny rok szkolny. Ten był o wiele cięższy niż poprzedni, ale jaki owocujący! Gratuluję wszystkim uczniom z okazji ukończenia szkoły i zapraszam po odbiór wyników. Na początek chciałabym zaprosić Hermionę Granger, która napisała wszystkie egzaminy najlepiej z całej szkoły.
Hermiona z grobową miną ruszyła do dyrektorki. Nie mogła w to uwierzyć.
-Gratuluję, panno Granger. Była pani wspaniała. Nasza najlepsza uczennica. To był zaszczyt panią uczyć. Życzymy dalszych sukcesów.
-Dziękuję bardzo.-wzruszyła się.-Starałam się przez tyle lat. To był zaszczyt uczyć się w Hogwarcie. Mamy najlepszych nauczycieli na świecie. Dziękuję wam bardzo. Chciałabym jeszcze dodać, że nie tylko ten egzamin udało mi się zaliczyć na pozytywną ocenę.
Przez całą salę rozległ się zaskoczony, niezrozumiany pomruk. Jednak, gdy spojrzeli na Hermionę zrozumieli o co jej chodzi. Gryfonka trzymała się z uśmiechem za brzuch. W Wielkiej Sali rozbrzmiały gorące oklaski i okrzyki radości.
Hermiona podeszła do stołu Gryfonów, gdzie uściskała ją Jessica i Harry
-Gratulacje!
Hermiona uśmiechnęła się do nich, ale tak naprawdę cały czas oczekiwała reakcji swojego narzeczonego. Draco patrzył na nią z niedowierzaniem. Jego mina wyrażała strach i niepewność. 
-Nie tylko ty potrafisz coś powiedzieć publicznie. –powiedziała z lekkim rozbawieniem. Poczuła jednak się dość niezręcznie, widząc, że nadal nie zareagował. Przestraszyła się tego. Czyżby był zły? Nie chciał tego dziecka?
-Draco..? –zapytała cicho.
-Czy.. Czy ja.. Zostanę ojcem? –zapytał cicho i spojrzał na nią poważnie.
-Tak.- powiedziała ostrożnie i przygryzła wargi.
Chłopakowi na usta wpłynął ogromny uśmiech. Wstał i podszedł do niej całując ją.
-NAPRAWDĘ?! Cieszę się, naprawdę się cieszę! –wziął ukochaną na ręce i okręcił wokoło.
-Myślałam, że się nie ucieszysz..
-Żartujesz?! Będę najlepszym tatą na świecie! Zobaczysz, kochanie. –pogłaskał ją po brzuchu i schylił się do niego. –Będę lepszy od twojego dziadka Lucjusza. Boję się tego, ale postaram się. Nie skrzywdzę was.
Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło. Wiedziała, że dla niego to jest bardzo poważne wyznanie. Wiedziała też, że będzie idealnym ojcem.

~~*~~

Niecałe dwa miesiące później

-Nie wyglądam grubo?! –narzekała Hermiona przyglądając się krytycznie swojemu odbiciu w lustrze.
-Hermiona, jesteś dopiero w drugim miesiącu ciąży. Nie masz jeszcze brzucha! –powiedziała Jess, przyglądając się przyjaciółce z rozbawieniem.
Hermiona wygładziła białą suknię, nadal niepewnie przyglądając się samej sobie. Za chwilę miała wyjść do swojego narzeczonego, cały kościół już czekał na ich ślub. Miała stać się żoną Dracona Malfoya. Zostać z nim do końca życia.
-Chciałabym, aby Ginny tu była… -wyszeptała.
-Wiem, ja też… -Jessica przytaknęła smutno.
Hermionie stanęły łzy w oczach, gdy spojrzała na bransoletkę, która łączyła ją z Ginny i Jessicą. Poprzysięgła sobie, że nigdy jej nie zdejmie. To była jedyna rzecz, która ją w tej chwili łączyła w jakiś sposób ze zmarłą przyjaciółką.
-Myślisz, że mu się spodobam? –zapytała z obawą.
-A czy ty się mu kiedyś nie podobałaś? –Jessica uniosła rozbawiona brwi, a Hermiona na nią spojrzała z lekkim uśmiechem.
-W sumie to przez parę lat to mu się nie podobałam. –zaśmiała się.
Złotowłosa także się zaśmiała. Zapomniała o tym, że Draco i Hermiona byli kiedyś największymi wrogami.
-Hermiono, zaraz będziesz panią Malfoy, więc przestań gadać głupoty! Trzeba iść.
Zabrzmiał dźwięk marsza weselnego, a Hermiona wyszła łapiąc pod ramię swojego ojca, którego ucałowała w policzek.
-Spokojnie, księżniczko. Wyglądasz pięknie.
Ojciec mówił prawdę. Wyglądała pięknie. Nikt nie mógł oderwać od niej wzroku. A szczególnie jej przyszły mąż. Widziała błysk w jego oczach; błysk miłości i pożądania, gdy tylko szła w jego kierunku. Gdy już stanęła obok niego, chwycił jej dłoń i szepnął:
-Wyglądasz przepięknie.
-Żadnej ciętej riposty? Nie poznaję pana, panie Malfoy. –powtórzyła z ironicznym uśmiechem słowa, które już kiedyś do niego kierowała.
Blondyn zaśmiał się cicho i spojrzał na księdza, który stanął przed nimi.
-Zebraliśmy się tu, aby połączyć węzłem małżeńskim, te dwie zakochane w sobie istoty…
Ceremonia ślubna trwała krótko, ale była bardzo romantyczna. Rodzice Hermiony siedzący w pierwszej ławce wylewali łzy. Nie tylko oni. Jessica, która była ich druhną, a także wiele kobiet także płakało. Brakowało Hermionie tylko jednej. Spojrzała na Dracona, czując jak ściska mocniej jej dłoń.
-Wiem o czym myślisz. –szepnął jej na ucho. -Też bym chciał, żeby tutaj byli. I wiem, że są.
Hermiona skinęła głową i uśmiechnęła się. Draco miał rację. Byli tutaj z nimi.
-Proszę powtarzać za mną: -nakazał duchowny.-Ja, Dracon, biorę Ciebie Hermiono za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Po chwili Hermiona wypowiedziała podobne słowa przysięgi, a następnie ksiądz poprosił do siebie Harry’ego, który przyniósł obrączki.
-Hermiono, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Draconie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Jesteście teraz połączeni węzłem miłości i możesz pocałować pannę młodą.
Na ten moment czekał Draco najbardziej. Czekał, aż będzie mógł połączyć swoje usta z jej, wiedząc, że teraz już jest tylko jego. Jest jego Hermioną Malfoy. Przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Nie interesowało go to, że wszyscy patrzą, a on się nie odsuwa. W końcu był Malfoyem, a Malfoyowie robią to, co chcą.
W Kościele wybuchły oklaski, a następnie przed nim utworzyła się długa kolejka, aby dotrzeć do pary młodej i złożyć jej ślubne życzenia.
Wesele u państwa Malfoy było długie i huczne. Oczywiście również bardzo widowiskowe. Draco nawet nie chciał słyszeć, aby było skromne. Bo skromne i Malfoy do siebie nie pasuje. Dlatego Draco zorganizował jej ślub jak z bajki. Cały czas opowiadał, że jest jego księżniczką, więc i taki musiał być ślub. Z ogromną salą balową, nawet poprosił McGonagall, aby mógł się odbyć w Hogwarcie, bo to tam pierwszy raz z nią zatańczył. Wszystko było perfekcyjne. Zresztą jak każda impreza jaką razem planowali.
-Ten Weasley, nam wstydu narobi tymi swoimi dzikimi tańcami. –pan młody spojrzał z niesmakiem na rudzielca.
-Przynajmniej będzie co wspominać. –zaśmiała się była Gryfonka. Cieszyła się, że Draco odpuścił trochę Ronowi. Nie byłoby to pewnie takie proste, gdyby nie uratował im życia.
-A ja tam tylko marzę o końcu i przeżyciu nocy poślubnej z moją żoną. –uśmiechnął się łobuzersko.
-Oczywiście, typowy Malfoy. Myślisz tylko o jednym! –wycelowała w niego palcem i dźgnęła w tors. Draco roześmiał się i przyciągnął do siebie.
-Jakbyś miała tak piękną żonę jak ja, to też byś myślała. To co, Granger? Zwijamy się stąd do naszej sypialni?
Hermiona uniosła wysoko brwi.
-Granger?
-Oczywiście. Przecież mówiłem ci, że zawsze pozostaniesz moją Granger.
Pani Malfoy pokręciła rozbawiona głową. Wiedziała, że jej życie nigdy nie będzie nudne. Nie przy jego boku.
Dla samego Dracona to wszystko było najbardziej niemożliwe. Dlaczego? W życiu by się nie spodziewał, że będzie bawił się na weselu z Hermioną. Ich weselu. Założą rodzinę, będą szczęśliwi. Nigdy by nie pomyślał, że dziewczyna z burzą kręconych włosów, z ogromnymi przednimi zębami, która wkroczyła do jego przedziału w pierwszą podróż do Hogwartu zostanie jego żoną. Była mugolaczką, przez lata gnębioną przez niego, przyjaciółką jego wroga. Różnili się wszystkim, poczynając na wyglądzie kończąc na charakterze. Więc jak to się stało, że teraz jest jego? No właśnie. Weszła w jego życie ze swoim przemądrzałym, wszystkowiedzącym głosem. Mugolskim pochodzeniem, upartym, denerwującym charakterem, ale zarazem dobrym, łagodnym sercem, cudownym uśmiechem. Była po prostu idealna, choć kiedyś tego nie dostrzegał. Zawładnęła jego sercem. Postanowiła, że weźmie je sobie bez pytania. Nie żałował tego. Gdyby miał wybór, oddałby je dobrowolnie.
Tańczyli razem przez większość nocy. Byli wpatrzeni w swoje oczy, połączeni w uścisku. Bardzo cierpieli, gdy choć na chwilę musieli trafić w inne ramiona. Niestety, ale byli tu też dla ludzi, którzy przeżywali razem z nimi ten dzień.
Kto by się spodziewał, że kiedyś tak bardzo się nienawidzili? Szydzili z siebie, wyzywali na każdym kroku i gnębili? Teraz, w tym momencie oddali by za siebie życia. Byli sobie przeznaczeni. Wbrew przeciwnościom losu i różnicom.

~~*~~

-Już żałuję, że się tutaj wprowadziliśmy. –marudził Draco Hermionie, zaledwie miesiąc po przeprowadzce. Hermiona miała już tego dosyć. Uważała, że zamieszkanie w Dolinie Godryka będzie cudownym pomysłem.
-Co ci przeszkadza w mieszkaniu blisko naszych przyjaciół?! –zapytała ze złością.
-W mieszkaniu nic a nic, ale w tym, że siedzą u nas dzień w dzień, WSZYSTKO!
Hermiona przewróciła zirytowana oczami.
-Przestań ciągle marudzić, Draco!
-Chcę choć raz, jeden pieprzony raz, spędzić dzień TYLKO z tobą!
Szatynka westchnęła. Nie miała ochoty się teraz kłócić. Pogładziła się po brzuszku, który był już trochę widoczny.
Tak, w rodzinie Malfoyów były kłótnie. Nie były one poważne, ani długie, ale były. Nawet najlepszym się zdarzają. Oczywiście bardzo szybko się godzili, jednak najpierw trzeba przez nie przejść i narobić sobie nerwów.
-Draconie Malfoyu, czy musisz mi robić taki wstyd nawet przed moim szefem?! –krzyknęła wpadając do domu.
-Przecież widzę, jak cie rozbiera wzrokiem! –warknął zirytowany.
-On ze mną po prostu rozmawiał! Najpierw kłótnia była o to, żebym mogła w ogóle pracować, a teraz jeszcze o szefa! Mam dość! –weszła do sypialni i trzasnęła drzwiami. Draco natychmiast ruszył w jej ślady. Jeszcze nie skończył.
-Gdyby się do ciebie nie podwalał, nie było by tej kłótni! Nie podoba mi się, że jakiś tępy kretyn próbuje podrywać moją żonę!
-Draco, czy ty jesteś zazdrosny? –zapytała lekko rozbawiona.
Malfoy tym razem nawet nie próbował zaprzeczyć.
-A co?! Nie mogę być zazdrosny o moją żonę?!
Hermiona złagodniała i uśmiechnęła się wesoło. Podeszła do niego i wtuliła się w jego tors. Zadarła głowę do góry z szerokim uśmiechem. Jej mąż nigdy nie przyznawał się wprost do zazdrości.
-Naprawdę? Jesteś zazdrosny?
Draco zrobił naburmuszoną minę, ale mocniej ją do siebie przygarnął.
-Ojej! To takie urocze!
-I weź tu zrozum kobietę. –mruknął i pocałował ją.
Ktoś zaczął pukać do drzwi przerywając ich chwilowy, błogi spokój. Draco z westchnieniem poszedł otworzyć. Oczywiście domyślał się kto stoi za drzwiami.
-Cześć wam! –powiedziała uśmiechnięta Jessica i weszła do środka.
-A co wam tak wesoło? –zapytała Hermiona. –Jess… czy to?
-TAK! –dziewczyna pokazała z dumą pierścionek, na co Hermiona podbiegła do niej z radością i ją wyściskała.
-Gratulacje!
Oczywiście przyszłe państwo Potter musiało również zostać u nich, tak jak w większość dni. Ku niezadowoleniu Draco, który oczywiście bardzo ich lubił, ale czasami miał po prostu dosyć. Oglądali wspólnie film, gdy Jessica poczuła się słabo.
-Może to przez moje jedzenie?! –przestraszyła się Hermiona, ale wpadła na pewien pomysł.-Jess. Weź to.
-Hermiono, przecież to test ciążowy.. –szepnęła, ale zarumieniła się lekko.
-Nikt inny się nie zatruł, a ty masz jakieś dziwne zachcianki ostatnio. Sprawdź.
Po dwóch minutach wyszła z łazienki cała blada i spojrzała na Pottera ze strachem.
-Harry, będziemy rodzicami..
W międzyczasie doszło do ślubu Potterów, a także do porodu Hermiony, który na nieszczęście Dracona zaczął się… na zakupach. Hermiona stanęła na środku sklepu, przytrzymując się jego ramienia, gdy poczuła ogromne skurcze. Młody Malfoy nie wiedział co zrobić, tak naprawdę na początku przestraszył się, że coś się dzieje poważnego.
-Draco! Ja rodzę!
-Jak to rodzisz?! Teraz?! –zapytał przerażony.
-Tak teraz! –krzyknęła, zwijając się w kolejnej fazie konwulsji.
*
-Gratuluję państwu, macie pięknego synka. –powiedziała uzdrowicielka wręczając Hermionie na ręce małego człowieczka. Ich synka. Draco na początku był przerażony. Bał się, że zrobi mu krzywdę, gdy tylko weźmie go na ręce, ale szatynce udało mu się go przekonać. Gdy wziął go w ramiona poczuł ogromną dumę. Miał syna. Został ojcem.
*
-Tatoo! –krzyknął maluch, gdy Draco wrócił z pracy. Szybko wskoczył mu w ramiona i przytulił się do niego. Był jego istną kopią. Szare oczy i platynowe włosy odziedziczył właśnie po nim.
-Cześć, Scorp. Gdzie mama? –zapytał synka.
-W kuchni! Robi mi naleśnika na obiad! –chłopczyk wyglądał na dumnego z siebie.
-Super! A jak myślisz? Mi też zrobi?
-Jak ją ładnie poprosisz, to tak!
-A jak muszę ją poprosić, co?
-Musisz podejść do niej i powiedzieć, że ją kochasz. Jak ja tak mówię, to zawsze mi robi naleśniki! –uśmiechnął się łobuzerskim uśmiechem. Tak, charakter także w większości odziedziczył po nim. Draco był dla niego autorytetem.
Weszli rozbawieni do kuchni i Draco podszedł do żony całując ją na powitanie. Mimo, że od ich ślubu minęły już prawie cztery lata, to nadal robił to z taką namiętnością, jak robił to w szkole. Przez ich ciała dalej przechodziły przyjemne ciarki.
-Hej, kochanie. –szepnął jej do ucha.
Ponownie wpił się w jej usta, na co malec zrobił niezadowoloną minę.
-A ja? –zapytał z wyrzutem.
-To chodź, ciebie też wycałujemy.
Po kuchni rozchodził się śmiech małego chłopczyka, który w tym momencie był obcałowywany przez swoich rodziców.

~~*~~

Rodzinka Malfoyów stała właśnie na peronie, czekając na Potterów. To był dzień, gdy Scorpius pierwszy raz jechał do Hogwartu. Stał wyprostowany i dumny. Hermiona widziała w nim postawę ze szkolnych lat Dracona. Ich syn naprawdę przypominał jej męża. Chociaż na całe szczęście posiadał też również wiele jej cech charakteru. Nie był osobą chłodną, wręcz przeciwnie.
-Tato, kiedy oni przyjadą, chce już wsiadać do pociągu! –powiedział zniecierpliwiony.
-Zaraz, nie denerwuj się. –odparł starszy z nich, trzymając na rękach pięcioletnią Kaję.
Chłopiec zwrócił się do matki.
-Mamo, a jak myślisz gdzie trafię?
-Do Hufflepuffu. –odpowiedziała z uśmiechem i pogłaskała go po głowie, na co ten się od niej odsunął.
-Mamo! Nie mam sześciu lat! Nie głaszcz mnie przy ludziach! –powiedział z wyrzutem. –Nie chcę trafić do Hufflepuffu. Ja chcę być w Slytherinie. –stwierdził.
-A dlaczego nie w Gryffindorze? –uniosła z zaciekawieniem brwi.
-Bo to mój syn! –odpowiedział Draco z uśmiechem i przybił mu piątkę. Hermiona pokręciła z niedowierzaniem głową.
-Ale ja pójdę do Gryffindoru. –odezwała się pięciolatka, na co szatynka spojrzała na nią z czułością.
-Mała zdrajczyni. –ucałował córkę w czoło były Ślizgon.
Gdy dołączyli do nich Potterowie, a dzieciaki weszły do pociągu, ze wzruszeniem obserwowali, jak machają im na pożegnanie. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, że nie zobaczą syna aż do grudnia.
-Jak się czujecie z tym, że Lily was opuściła? –zapytała Hermiona Jessiki.
-Okropnie, ale chętnie byśmy się z nią zamienili. Również chcielibyśmy tam wrócić.
-Ja też bym chętnie wrócił. –przytaknął Draco.
-A to dlaczego?  -zapytała z ciekawością Hermiona, łapiąc go za rękę.
-Jeszcze raz chciałbym przeżyć ten siódmy rok i się w tobie zakochać od nowa. Albo nawet od pierwszej klasy, ale zrobić to tak, że od początku byłabyś moja. Kocham cię. –wyszeptał.
-Ja ciebie też. –odpowiedziała i uśmiechnęła się kpiąco. -I po tylu latach nadal to dziwnie brzmi z twoich ust.
Obydwoje zaśmiali się i wtulili patrząc za odjeżdżającym pociągiem. Wiedzieli, że już wszystko będzie dobrze. Mieli siebie. Wszystko dzięki temu, że posmakowali Zakazany Owoc. Bo Zakazany Owoc zawsze smakuje najlepiej.

KONIEC.


____________________________________________________

Cześć Wam wszystkim! <3
To już koniec... Moja historia się skończyła, a mi jest naprawdę przykro. Zastanawiałam sie, czy zrobić happy end i zrobiłam. Nie potrafiłam się rozstać z tymi postaciami. Opowiadanie jest według mnie długie, może czasem nudne, ale naprawdę dużo dla mnie znaczy. Każdy z bohaterów, niektórych sytuacji, odzwierciedla w jakiś sposób moje życie. Niektóre zachowania są wzięte żywcem z charakteru moich przyjaciół, mojego chłopaka, czy nawet mojego własnego. Utożsamiałam się z nimi. Dlatego tak bardzo się z tym związałam. Jestem ciekawa czy mój chłopak zorientuje się, że niektóre słowa to On wypowiedział, haha :D
Jestem wdzięczna tym, którzy ze mną byli, zostali, będą. 
Dziękuję za te parę miłych komentarzy, bo naprawdę podnosiły mnie na duchu.
Jesteście najlepsi! <3
Epilog może trochę nietypowy. Postanowiłam go zrobić dłuższy, niż zazwyczaj są pisane. Chciałam przedstawić też ich późniejsze życie.
Chciałabym też prosić Was o opinie. Co się podobało, lub co się nie podobało. Byłabym naprawdę wdzięczna!
Obecnie mam zamiar pisać miniaturki, także jeżeli ktoś ma na jakiś pomysł (np. świąteczna, gdy są dorośli itd.) to bardzo proszę, postaram się coś naskrobać. J
Następnie mam w planach na krótkie opowiadanie, lecz trochę inne niż to.
Mam nadzieję, że ze mną będziecie.
Dziękuję! <3 (Ale się rozpisałam. :D)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz