Minęło już trochę czasu od kiedy
Hermiona wraz z Draco przedstawili swoje „zerwanie” w Wielkiej Sali. Mimo to
wrzawa plotek nie ustawała. Wszyscy uczniowie Hogwartu postanowili podzielić
się na dwie grupki. Pierwsza z nich obejmowała Ślizgonów oraz kilku zbłąkanych
uczniów, którzy byli źli, że dali się nabrać na tak perfidny żart i „zabawę ich
kosztem”; druga zaś, zdecydowanie ta większa była pod wrażeniem tego zakładu i
śmiała się za każdym razem gdy widziała, którekolwiek z tej dwójki. Cieszyła się
też z tego powodu, że to był żart, dlatego, że Ślizgon i Gryfonka razem jest
nie do przyjęcia! Ach, jakże była wielka radość Gryfonów i Ślizgonów z tego
powodu. Od razu ich nieprzychylne spojrzenia emanowały szczęściem i pochwałą.
-Wiedziałam Hermiono, że byś nie była z
tym Ślizgonem z własnej woli! –powiedziała pewnego dnia Hermionie jakaś
dwunastoletnia dziewczynka.
-No i miałaś rację.. –uśmiechnęła się
do niej krzywo brązowooka.
Takich pochwał dostawała co nie miara.
Nie była zbytnio zadowolona z tego faktu. Według niej było to bezczelne i nie
miało jakiegokolwiek taktu.
-Traktują mnie teraz jak jakąś atrakcję
turystyczną! –poskarżyła się pewnego wieczoru Hermiona Ginny.
-Przesadzasz..-odpowiedziała jej ruda ze
znudzeniem przekładając otwartą gazetę na następną stronę. Od dłuższego czasu
nasłuchała się już marudzenia przyjaciółki na ten temat.
-Wcale, że nie! Przechodząc obok mnie
głośno się wyrażają, że jestem sprytniejsza niż wyglądam albo, że Malfoy by na
taką nie spojrzał! Nie widzisz tego?
-Jesteś zbyt przewrażliwiona, Hermiono.
A jeżeli już jesteśmy przy Malfoyu.. Jak wasze relacje po tym wszystkim?
Hermiona zastanowiła się nad zadanym
pytaniem. Przygryzła nerwowo wargę.
-Ostatnio mało go widuję. Chyba nawet
nie sypia w swoim dormitorium. Pewnie znowu wyrwał jakąś panienkę. –westchnęła.-
Zresztą nie obchodzi mnie co robi i z kim. Teraz już jestem wolna od niego i
nie muszę się nim przejmować.
-Raczej nie wyrwał żadnej. Z tego co
mówił Blaise, to śpi u niego. –spojrzała na nią uważnie. Czekała tylko na jakąś
reakcję, odetchnięcie z ulgą, uśmiech, lecz nic takiego nie miało miejsca.
Hermiona wyglądała tylko na zaskoczoną.
-Blaise? –Hermiona uniosła brwi. –Chyba
ostatnio często się widujecie?
-Niezbyt. –spłoniła się Ginny.
–Ostatnio musi pomagać Malfoyowi, bo ten ma jakieś problemy podobno. Więc tylko
czasem, gdy na siebie wpadniemy zamienimy parę słów.
Starsza Gryfonka ponownie uniosła brwi.
-Malfoy? Problemy? Jakie?
-Nie wiem. Blaise nie wspominał o co chodzi. Myślałam,
że ty wiesz.
-Ja? A skąd ja mam to wiedzieć?
–zdziwiła się Hermiona. –Malfoy mi się nie spowiada ze swojego życia, a tym bardziej
problemów w nim.
Nie do końca powiedziała prawdę. W
końcu Malfoy jej trochę już zdążył poopowiadać o swoim dzieciństwie, a także
czytała list, który przyszedł do niego jakieś dwa dni temu. Czy to było możliwe
aby właśnie on był przyczyną jego problemów? Draco wydawał się być nim
przerażony. A może… może postanowił jednak służyć dalej Voldemortowi? Przecież
nie wyglądał na przekonanego w żadnej decyzji.
~~*~~
-Masz jakiś plan? –zapytał przyjaciela
Zabini.
-Nie. –powtórzył po raz wtóry Draco. W
końcu wałkowali już ten temat tak długo.-Muszę przestać unikać Granger, bo to
bez sensu. Pewnie i tak czegoś się domyśla. Byłem taki głupi, że pokazałem jej
ten list. –westchnął. -Wracam dziś do siebie. A poza tym… Ojciec ani nikt inny
jak na razie nie dał mi żadnego znaku, że mam się zjawić u Voldemorta, więc nie
ma po co się martwić na zapas. Myślę, że czekają na odpowiedni moment…
-Jak myślisz, po mnie też kogoś wezwą?
-Bardzo możliwe. Jeżeli będzie chodziło
o naznaczenie to na pewno. Nikt jednak nie posiada na razie żadnych informacji.
Nott nic nie wie, Parkinson tak samo. Chyba tylko mnie obejmuje ten „zaszczyt” –uśmiechnął
się kwaśno.
-Nie zapominaj, że ja również znajduję
się na czarnej liście. Dlatego mogę być wezwany razem z tobą. –ziewnął Zabini. –Dobra,
stary. Mam tego dosyć. Muszę się w końcu porządnie wyspać. Czarny Pan nie dawał
mi od paru dni spokoju, teraz mam zamiar go po prostu olać. Idziesz do siebie?
Draco skinął sztywno głową. On też miał
już dosyć. Przez dwa dni i dwie noce omawiali z Zabinim swoje plany. Nie mieli
ochoty służyć śmierciożercom, ale nie chcieli również zginąć. Przede wszystkim
byli Ślizgonami. Chcieli przeżyć.
Odprowadził Blaise’a jeszcze wzrokiem i
po chwili również zdecydował się iść do swojego dormitorium. Nie mógł dłużej
zwlekać. Idąc korytarzami zastanawiał się co powiedzieć Granger. Dlaczego go
nie było, dlaczego ją unikał i jak ma to wyjaśnić. Tylko… dlaczego ma jej coś
wyjaśniać? Nie byli dla siebie nikim ważnym, więc przecież nie musiał się z
niczego spowiadać.
Gdy wszedł do Pokoju Wspólnego zobaczył
słodki widok, na który od długiego czasu na usta wpłynął mu lekki uśmiech. Na
kanapie przed kominkiem leżała Hermiona, która najwyraźniej zasnęła przy
czytaniu książki. Włosy miała rozrzucone po całej poduszce, jej malinowe usta
były lekko rozchylone. Oddychała spokojnie i miarowo, lecz po chwili zaczęła
kręcić się niespokojnie przez sen.
Widzę,
że nie tylko mnie ostatnio męczą koszmary. -pomyślał Draco podchodząc powoli
do dziewczyny. Ukucnął obok niej i pogłaskał po policzku na co dziewczyna
momentalnie się uspokoiła. Otworzyła powieki i gdy zobaczyła, kto obok niej
siedzi przestraszona krzyknęła okładając go pięściami.
-Granger, to tylko ja! Uspokój się!
–Chłopak w samoobronie zaczął osłaniać się rękoma. Gdy ona nie przestawała
atakować, chwycił w odpowiednim momencie za jej nadgarstki i stanął nad nią
pochylając się, aby przygwoździć ją do oparcia kanapy.
-Co ty tutaj robisz, Malfoy?!
-A co ja mogę tutaj robić? –zapytał
ironicznie.- Mieszkam.
Hermiona trochę się uspokoiwszy
spojrzała na niego wyzywająco z lekką drwiną.
-Dziwne, bo przez ostatni czas cię tu
nie widziałam. Miałam nadzieję, że może już na stałe zamieszkałeś u Zabiniego.
-Miałem z nim do obgadania parę ważnych
spraw. Nie zostawiłbym cię przecież samej. Nie z całym tym apartamentem tylko
dla siebie. No i mam wygodniejsze łóżko niż Zabini. Wiem, że tęskniłaś.
–uśmiechnął się zadziornie, na co Hermionie zabiło mocniej serce. Nie pozwoliła
sobie na żaden łagodny gest w jego stronę.
-Chciałbyś. –odcięła się nie
odwzajemniając uśmiechu. –Mogę wiedzieć dlaczego kucałeś obok mojej twarzy?
Nawet jeżeli wróciłeś, to mogłeś iść prosto do dormitorium. Nie musiałeś do
mnie podchodzić.
-Śniło ci się coś złego, więc
chciałem..
Draco przerwał. Jak bardzo żałośnie
musiało zabrzmieć to z jego ust. Czy naprawdę Draco Malfoy przejmuje się tym,
że coś złego się jej śni? Hermiona spojrzała na niego zdezorientowana. Blondyn
momentalnie zaczął przysuwać swoją twarz do jej. Potrzebował jej ust. Chciał je
poczuć. Gryfonka widząc, co Ślizgon próbuje gwałtownie się od niego odsunęła.
-O co ci chodzi, Malfoy?!
Ślizgon spojrzał na nią zaskoczony.
-Najpierw udajesz mojego chłopaka, ba!
Sam mi to proponujesz! Zachowujesz się… inaczej niż zwykle. Ty byłeś MIŁY,
Malfoy. To już samo w sobie było niezwykłe. Potem kończymy to, bo nie chcesz
żeby stało się coś twojej mamie. Zgoda, ale potem zniknąłeś i mnie unikasz.
Myślisz, że miałam zamiar się do ciebie przyczepić czy jak? To zrozumiałe, że
się martwisz. Chociaż u ciebie trochę niespotykane. Nie rozumiem tylko dlaczego
mnie unikasz. Przecież zrobiłeś to, czego chciał ojciec! Nie jestem ani twoją
dziewczyną, ani nawet dziwką jak to ujął. A teraz nagle wracasz, głaszczesz
mnie po policzku jak gdyby nigdy nic. I do tego jeszcze zachowujesz się
jakbyśmy nadal byli „parą” –zakreśliła cudzysłowie w powietrzu – i próbujesz
mnie pocałować!
To wszystko powiedziała niemalże na
wydechu. Wyrzuciła z siebie wszystkie emocje. Wszystko to, co ją męczyło. Czuła
w swojej wypowiedzi wiele wyrzutów, Malfoy na pewno też to zauważył. Nie
panowała jednak nad sobą. Od pewnego czasu kłębiły się w niej myśli, emocje,
uczucia, które teraz w jednej chwili wybuchły.
-Nie próbowałem cię pocałować!
–zaprzeczył szybko. -Coś ty taka nerwowa?
-Nie ważne! –krzyknęła i poszła do
swojej sypialni trzaskając za sobą drzwiami.
Draco spojrzał za nią zaskoczony.
Pokręcił z niedowierzaniem głową. Gryfonka miała rację. Nie powinien się do
niej nawet zbliżyć. Miał zerwać z nią wszelkie kontakty, powrócić uczuciami do
początku roku. Dla niego widząc ją śpiącą powinna to być okazja do zrzucenia z
kanapy, oblania wodą. A on tymczasem podszedł do niej i głaskał po policzku.
Gdy na niego spojrzała, po prostu chciał poczuć ciepło, które emanowało od jej
drobnego ciała. Chciał odebrać jej trochę dobra, którym była przesiąknięta. Był
egoistą.
-Idź się leczyć, Draco. –mruknął cicho.
–Ona nie jest dla ciebie, zapomniałeś?
~~*~~
Rano wychodząc z pokoju spotkali się w
salonie. Hermiona, gdy tylko go zobaczyła posłała mu spojrzenie godne
bazyliszka i opuściła Pokój Wspólny. Draco westchnął i wyszedł po chwili za
nią. Wiedział, że tak to teraz będzie wyglądało. Przecież o to mu chodziło. Nie
wziął tylko jednego pod uwagę. Jego skamieniałe serce dotknie to bardziej niż
ktokolwiek mógłby się spodziewać. Dziewczyna unikała go jak ognia. Gdzie on się pojawiał,
tam ona znikała. Na posiłkach siadała specjalnie plecami do stołu Ślizgonów,
żeby tylko przez przypadek nie zerknąć na niego. Na lekcjach udawała, że nie
widzi liścików, szeptów ani złośliwych nawoływań z jego strony. Tak samo w
Pokoju Wspólnym. Zablokowywała za każdym razem swoje drzwi zaklęciem, aby nie
mógł się dostać do jej sypialni, a gdy czekał na nią na kanapie szybko pędziła
przez pokój, żeby schować się w swojej „norze”. Niby miał się tym nie
przejmować, ale coś go blokowało. Nie potrafił dać jej spokoju.
~~*~~
-Hermiono, czy ty unikasz Malfoya?
–zapytała ją Ginny, gdy siedziały w Pokoju Wspólnym Gryffindoru.
-Nie, dlaczego tak uważasz? –zapytała
Hermiona nie odrywając wzroku od książki.
-Mało bywasz u siebie w pokoju, nawet
czasami kąpiesz się u mnie! I unikasz tematu o nim!
-A czy musimy o nim rozmawiać? Malfoy
to niezbyt interesujący temat. –rzekła przewracając stronę.
Ginny myślała, że zaraz nią potrząśnie,
żeby się ogarnęła. Czy jej przyjaciółka uważała, że jest głupia? Dobrze
widziała co się między nimi dzieje.
-Nie chcesz gadać, to nie.
Hermiona westchnęła.
-Ginny. To nie tak. Ja po prostu.. chcę
od niego odpocząć. Boję się, że jeżeli będę z nim przebywać to moje uczucie do
niego przybierze na sile. Tak, coś do niego czuję i nie, to nie miłość. On nie
jest dla mnie, ja nie jestem dla niego. Nie może mieć ze mną kontaktu, bo jego
rodzina i on sam zostaną zamordowani. Po co mam mu narzucać moją obecność?
Niech będzie tak jak kiedyś. Nie zależy mi na jego obecności w moim życiu.
Ostatnio i tak zrobiło się zbyt pogmatwane.
-A może on nie chce żeby tak było?
–nalegała przyjaciółka.
Hermiona prychnęła i roześmiała się.
-Przykro mi, Ginny, ale rozmawiamy o
Malfoyu. Uważasz, że zależy mu na mojej obecności?
-Oczywiście, że tak. –warknęła trochę
zła. –Przecież ci już mówiłam, że na ciebie leci.
-Nie uwierzę w to nigdy. –odparła spokojnie.
Ginny załamała się nad głupotą swojej
przyjaciółki. Nie chciała już jednak drążyć tematu. To nie miało sensu. Ta
dwójka była tak opóźniona i uprzedzona do siebie, że nie widzieli co się wokół
nich dzieje.
-Pójdziesz ze mną do biblioteki?
–zapytała zmieniając temat.
-Jasne, teraz?
-Tak. Muszę napisać to głupie
wypracowanie dla Snape’a. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby jakiś parzący
eliksir wystrzelił prosto w jego twarz.
~~*~~
Dziewczyny przemierzały razem korytarze
rozmawiając o najnowszym wydaniu jakiegoś pisemka, które czytała Ginny.
Hermiona cieszyła się, że nie musiała się zbytnio udzielać w tej rozmowie.
Ginny całkiem nieźle sobie radziła.
-Myślisz, że taka miłość się zdarza?
–zapytała rozmarzona.
-Jak znajdziesz odpowiedniego faceta to
na pewno. –mruknęła.- Ale ja nie wierzę za bardzo w taką miłość.
-Przecież zawsze byłaś
romantyczką.-odpowiedziała zdziwiona przyjaciółka.
-Właśnie. Byłam.
-A co się stało, że już nie jesteś? –zapytała
z uniesioną brwią. Hermiona nie zmienia nigdy zdania tak po prostu.
Szatynka nie odpowiedziała. Czy to co
działo się z nią ostatnio tak bardzo odmieniło jej zdanie? Malfoy nie był
księciem z bajki, nie był romantykiem. Za to był bardzo zamknięty w sobie,
cyniczny i wredny. Nie był jej ideałem. Więc dlaczego ją do niego ciągnęło?
Dziewczyny weszły do biblioteki. Gdy
Gryfonka zobaczyła, kto siedzi przed jednym ze stolików, chciała się odwrócić i
wyjść, lecz Ginny ją przytrzymała.
-Gdzie idziesz? Powiedziałaś, że ze mną
pójdziesz. Zapomniałaś o czymś?
-A ty nie mówiłaś, że będzie tu Malfoy.
Ginny zaskoczona spojrzała w głąb
biblioteki i zauważyła siedzącego blondyna. Zrozumiała dlaczego Hermiona
zrobiła się zła.
-To nie tak. –powiedziała szybko. –Nie
kazałam mu tu przychodzić ani nic z tych rzeczy, przysięgam! Nie wiedziałam, że
tutaj będzie.
Brązowooka chyba jej uwierzyła, bo
ruszyła za nią do wolnego stolika. Niestety niedaleko Malfoya. Zastanowiła się
tylko, co Malfoy tutaj robi. Nie jest typem chłopaka, który przesiaduje w
bibliotece i uczy się bądź czyta.
-Gins, on się cały czas tu gapi,
prawda? –zapytała cicho przyjaciółkę. Ciągle czuła na sobie gorące spojrzenie,
lecz nie zmusiła się by spojrzeć w tamtą stronę.
Ruda natomiast prawie niezauważalnie
tam zerknęła.
-Tak, ale olewajmy go, może się
odczepi.
Hermiona próbowała się skupić na pracy,
którą pomagała odrobić Ginny, ale nie wychodziło jej to zbytnio. Obecność
chłopaka ją rozpraszała.
-Ginny, ja się nie mogę skupić.
–syknęła zerkając katem oka na Dracona, który cały czas nie odrywał od niej
spojrzenia.
-Mam iść mu przygadać? –zapytała buntowniczo
Ginny.
-Nie trzeba. -odpowiedziała rozbawiona,
widząc w myślach jak Ginny rzuca Malfoya książkami, żeby przestał się na nią
patrzeć.
-Hermiono? –usłyszały głos osoby, która
podeszła do ich stolika.
Dziewczyna podniosła spanikowany wzrok
na swojego rozmówcę, bojąc się ujrzeć osobę, której bardzo nie chciała zobaczyć
w tej chwili. Nie był to Draco, ale osoba, której się kompletnie nie
spodziewała. Nad nią stał Ronald Weasley.
-Możemy porozmawiać? –zapytał
błagalnie.
Przyjrzała mu się badawczo. Powinna to
zrobić?
-Granger, pogadajmy. –przy jej stoliku
pojawił się w końcu Malfoy.
-Nie widzisz, że teraz jestem zajęta?
–zapytała chłodno. -Tak, Ron. Możemy. –zwróciła się do Rudzielca. –Ale jeżeli
chcesz mi coś powiedzieć to zrób to tutaj.
Weasley ucieszył się i przystał na
propozycję Hermiony.
-Dziękuję. Hermiono –zaczął. –Chciałem
cię przeprosić. Wiem, że zachowywałem się jak skończony dupek. Tak jak Malfoy, -zerknął
na blondyna stojącego obok. -ale bardzo tego żałuję. Byłem zazdrosny. O
wszystkich, którzy się do ciebie zbliżyli. Wiem, że bez powodu. Myślałem, że
nie skoro zaczęłaś chodzić z Malfoyem, ale to był tylko zakład. Rozumiem, że
chciałaś mi zrobić na złość. Powiedziałem ci bardzo nieprzyjemne rzeczy, ale za
to również chcę cię przeprosić. Nie mam zamiaru ci robić afery, że udawałaś
dziewczynę tej gnidy. Przepraszam też, za ten lekki szantaż o naszej przyjaźni.
Bardzo chciałem, żebyś została moją dziewczyną. Ale teraz wiem, że bez twojej
przyjaźni nie wytrzymuję. Bez waszej. Harry stanął po twojej stronie i wcale mu
się nie dziwię. A, i jeszcze chcę cie przeprosić za wyzywanie od szlam i że
nikt by cię nie chciał. Kiedyś cię przed tym broniłem, a teraz sam tego
używałem. Jesteś piękną kobietą i wiele chłopaków chciałoby być chociażby na
miejscu Harry’ego i moim. Proszę wybacz mi!
Usłyszeli prychnięcie z ust blondyna
stojącego obok, ale Hermiona je zignorowała.
-I co chcesz teraz z tym wszystkim
zrobić? To nie takie proste po tym wszystkim od razu zapomnieć.. –powiedziała.
-Chciałem cię zaprosić na spotkanie.
Czysto koleżeńskie.-dodał szybko.
-Gdzie?
-W Pokoju Życzeń. Poszlibyśmy we dwoje
i spędzili ze sobą czas… Dzisiaj o 20?
-Dobrze. –zgodziła się po chwili,
uśmiechając się do niego lekko.
-Naprawdę?! –ucieszył się. –Dziękuję!
Zobaczysz, że nie pożałujesz! –wybiegł cały radosny z biblioteki.
Ginny spojrzała na przyjaciółkę
oszołomiona.
-Dasz mojemu bratu szansę? Po tym co
zrobił?
-Każdy na nią zasługuje. Ron był tyle
lat moim przyjacielem, więc tym bardziej. A ty Malfoy, czego chcesz? –zwróciła
swój wzrok na Ślizgona.
-Już nie ważne. –warknął i także
wyszedł z biblioteki.
Dziewczyny spojrzały za nim zaskoczone.
Hermiona zmarszczyła brwi i prychnęła cicho.
-No.. –zaczęła wstawać. –Skończyłam. A
teraz cię przepraszam, ale muszę iść się trochę ogarnąć skoro umówiłam się z
Ronem. Mam niecałą godzinę tylko.
~~*~~
Gdy chwilę przed umówioną godziną
wyszła z łazienki już gotowa, dostrzegła Malfoya siedzącego na fotelu obok
kominka wpatrującego się w ogień. Na dźwięk otwieranych drzwi od łazienki
podniósł wzrok. Obrzucił ją parzącym spojrzeniem od góry do dołu. Naszła go
ochota podejść do niej i pocałować. Zanieść do sypialni i zedrzeć z niej
ubrania. Jednak nic nie zrobił. Gryfonka za to nic nie powiedziawszy skierowała
się do wyjścia z uniesioną wysoko głową.
-Baw się dobrze. –rzucił drwiącym
głosem zanim wyszła na korytarz.
-Dziękuję. –odpowiedziała chłodnym
tonem nawet się nie odwracając i ruszyła na siódme piętro. Jej serce krwawiło.
Dochodząc do umówionego miejsca
zauważyła, że Ron już na nią czeka.
-Gotowa? –uśmiechnął się szeroko.
-Mam nadzieję, że tak. –odwzajemniła
lekki uśmiech i z oczekiwaniem obserwowała ścianę, aż pojawią się drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz