Gdy Harry Potter przekroczył próg
Pokoju Wspólnego cały w skowronkach, nie spodziewał się, że w środku zastanie
czekającą na niego Hermionę. Szybko przykrył twarz maską zniechęcenia jakie
powinien mieć po szlabanie. Nie chciał też pokazywać po sobie swojej radości,
bo wiedział, że Hermiona nie poparłaby jego entuzjazmu w stosunku co do
Jessiki. Przecież obiecał jej ostrożność oraz to, że się do niej nie zbliży.
Nie chciał jej zawieść.
-Nie śpisz? –zapytał zaskoczony.
-Nie, czekałam na ciebie. –odparła.-Na
szczęście Rona jeszcze nie ma. Nie kończyliście razem?
-Nie. On miał osobny szlaban. Ja byłem
sam z Jessicą.
Hermiona uniosła brwi. Czyżby już nie „Riddle”? Harry szybko
zbeształ się w myślach i zrobił
obojętną minę.
-Właśnie o niej chciałam pogadać.
–stwierdziła.
Brunet zmieszał się i spojrzał na
przyjaciółkę z lekką niepewnością.
-Dlaczego chcesz o niej rozmawiać?
Gryfonka spojrzała na niego
podejrzliwie. Harry zachowywał się bardzo dziwnie. Był spięty, wykręcał palce,
patrzył po ścianach jakby coś próbował przed nią ukryć. Założyła ręce na piersi
i powiedziała spokojnie:
-Zainteresowało mnie twoje zachowanie
na eliksirach oraz obronie przed czarną magią.
-Moje zachowanie? A co z nim nie tak?
–udał niezrozumienie chłopak. Dobrze wiedział, że wtedy przypatrywał się
Jessice.
-Na eliksirach totalnie odpłynąłeś.
Wgapiałeś się w nią jak Ron w kanapkę z szynką!
Harry zachichotał nerwowo.
-..i na dodatek nie wierzę, że rzuciłeś
w Rona zaklęcie tylko dlatego, że nie chciałeś by trafił do Azkabanu. Ty się po
prostu o nią bałeś!
-To chyba oczywiste, że nie chciałem
aby mój przyjaciel trafił do Azkabanu! –oburzył się.
-I nie kierował tobą żaden inny cel?
Przez chwilę nastało milczenie.
Hermiona przewiercała go czekoladowymi tęczówkami. Brunet w końcu nie wytrzymał
tego spojrzenia. Miał wrażenie, że powoli zaczyna go parzyć.
-No dobra. Uważam, że jest ładna i mi
się podoba. I tak WIEM, że to jest córka mojego wroga. Ale jest taka miła... A
zresztą i tak byśmy nie byli nigdy razem, więc nie przesadzaj. Zresztą nie
ważne jak bardzo jest ładna, dla mnie ważni są moi przyjaciele i nie rozumiem
dlaczego tak powiedziałaś o Ronie!
-Harry, przecież ja nic nie mówię.
Powiedziałam tylko, że się w nią wgapiałeś, dlatego chciałam o to zapytać. Nie
chodziło mi o to, że Ron nie jest dla ciebie ważny, tylko, że zrobiłeś to też w
jakiś sposób dla niej. Poza tym, ty chyba też się jej podobasz. Widziałam jak
na ciebie patrzyła. Była cała czerwona.
Harry się rozpromienił.
-Naprawdę? Na szlabanie trochę ze sobą
porozmawialiśmy. Nie wierzę, że to mówię, ale było bardzo fajnie! NA SZLABANIE!
Pytała mnie o rodziców i w sumie to można z nią porozmawiać o wszystkim.
Hermiona momentalnie się wystraszyła.
-Jak to rozmawiałeś o wszystkim?!
Harry!
-Hermiono, ona nie pytała o żadne plany,
ani o Voldemorta! Spokojnie, o tym nic nie wspomniałem.
Dziewczyna się trochę uspokoiła i
położyła głowę na jego ramieniu gdy usiedli na kanapie.
-Harry, ja wiem, że ci się podoba, ale
uważaj. Może właśnie dlatego tak na ciebie patrzy. Chce się do ciebie zbliżyć,
aby się czegoś dowiedzieć.
Harry zamyślił się i zacisnął mocno
wargi.
-Wiesz, może to i prawda, ale chciałbym
ją poznać. Myślisz, że powinienem? Ty.. też byś mogła dać jej szansę.
-No nie wiem, Harry… To może być bardzo
ryzykowne. Co jeżeli przez to wszystko zrujnujemy to, co już zyskaliśmy? Poza
tym Ron nie za bardzo się ucieszy, jeżeli się dowie, że chcesz się z nią zaprzyjaźnić.
-Ja się nim zajmę. –ucałował ją w
czubek głowy. –Zostaw to mnie, Hermiono.
Rozłożyli się na kanapie plotkując i
śmiejąc się w swoim towarzystwie. Hermiona ziewnęła gwałtownie. Było już bardzo
późno. Chciała przyjść tylko zapytać o Jessicę, a wyszło, że się zasiedziała.
Mimo, że było już po północy Rona nadal nie było.
-Dobra, Harry ja się zwijam do siebie.
Dobranoc. –pocałowała go w policzek i wyszła.
Chłopak natomiast w podskokach poszedł
do sypialni i pierwszy raz od długiego czasu od razu zasnął.
~~*~~
Jessica gdy tylko wkroczyła do Pokoju
Wspólnego Prefektów Naczelnych podeszła szybkim krokiem do drzwi sypialni
Dracona i zaczęła w nie uderzać. Na pewno o niej zapomniał. Zresztą ona prawie
też.
Draco zwlekł się z łóżka i przetarł
oczy. Powolnym krokiem podszedł do drzwi i otworzył je. Gdy zobaczył za nimi
złotowłosą Ślizgonkę nie wyglądał na zadowolonego.
-Czego chcesz, Riddle? Jeżeli chodzi ci
o zabawy łóżkowe, to sorry, ale dzisiaj nie funkcjonuję.
-Aż dziwne. –syknęła. –Nie, sklerotyku.
Mieliśmy pogadać.
-A, no tak. Zapomniałem. Ale wiesz.
–spojrzał na zegarek. –Jest już po północy, nie uważasz, że to dziwna pora na
rozmowy? W tych godzinach wolę robić inne rzeczy. –poruszył znacząco brwiami.
-Świnia. Chodź, ta rozmowa nie może
czekać. –Chciała wejść do jego sypialni lecz ten zagrodził jej drogę.
-Chodź do salonu, Granger i tak na
pewno śpi.
Rozsiedli się na kanapach i Jessica
zaczęła:
-Chciałam żebyśmy byli sami, gdyż jest
to sprawa dotycząca mojego ojca i śmierciożerców.
-A więc słucham. –Draco od razu się
rozbudził.
-Jak zapewne wiesz, wszyscy mają cię za
zdrajcę. Ale nie przyjechałam tu, żeby cię śledzić. Ani Zabiniego, bo też jest
na czarnej liście. W każdym razie ojciec na pewno tego ode mnie oczekuje, ale
nie mam zamiaru mu nic opowiadać. W każdym razie nie wszystko co jest prawdą.
Śmierciożercy może ci nie ufają, ale mi na pewno. I tata nie będzie podważał
mojego zdania. –Draco uniósł brwi.
-Ale dlaczego nas nie wydasz?
-Serio się nie domyślasz? Draco, może i
jestem śmierciożerczynią. –pokazała swój Mroczny Znak. – Oraz córką Czarnego
Pana, ale nie chcę tego robić. Nie chcę zabijać, torturować ani nic z tych
rzeczy. Nie jestem zła. Ale też nie chcę zdradzić ojca. Zrozum to mój tata.
-Jakby było z czego być dumną…
-Wydaję mi się tylko, czy twój wcale
nie jest lepszy? –zapytała chłodno.
-Może i nie, właśnie dlatego nie jestem
zbyt dumny.
-Ale ja mam co do mojego taty inne
zdanie. Kocham go.
-A on kocha ciebie?
Jessica zaniemówiła. Dla niej to był
temat bardzo delikatny. Wiele razy słyszała, że jej ojciec nie jest zdolny do
miłości. Nie chciała w to wierzyć.
-Ja.. nie wiem. Ale myślę, że tak. I
dlatego, chciałabym cię oszczędzić. Udawaj, że się zaprzyjaźniliśmy. Wcale nie
musisz mnie lubić. Po prostu czasem się gdzieś razem pokazujmy i tyle. Potem
coś się wykombinuje.
-No dobra.. –Draco zgodził się
niechętnie.
Drzwi za nimi się otworzyły i do pokoju
weszła Hermiona. Na ich widok spochmurniała. Trochę ją zdenerwował ich widok.
Czy przypadkiem Jessica nie była zainteresowana Harrym?
-Przepraszam, że przeszkadzam.
–burknęła.
-Nie przeszkadzasz. –odpowiedziała Jess
pogodnie. –Właśnie wychodziłam. –uśmiechnęła się do niej, pożegnała z Malfoyem
i wyszła.
Gdy zostali w pokoju sami, zaległa
chwilowa cisza, którą przerwał gniewny głos Hermiony.
-Nie wystarczy ci Moran i za Riddle się
bierzesz?
Nie usłyszawszy odpowiedzi, chciała już
wchodzić do swojego pokoju, gdy blondyn ją zawołał po imieniu. Serce jej
zadrżało. Malfoy nigdy nie zwracał się do niej w ten sposób. Niezbyt chętnie,
ze zbolałym sercem się odwróciła.
-Czego chcesz?
Ponownie nie uzyskała odpowiedzi, bo on
porwał ją w swoje ramiona. Całym ciałem przycisnął ją do ściany i wpił się w
jej wargi. Całował ją namiętnie i z pasją, czując jak każdy kawałek serca
powraca na odpowiednie miejsce. W końcu czuli spełnienie, tęsknota pozwoliła na
oddanie się w swoje ręce. Po tak długim czasie potrzebowali tego. Hermiona z
początku poddała się pocałunkowi, obejmując jego szyję i przyciągając go
bliżej, ale długo to nie potrwało. W pokoju rozległ się głośny trzask i po
chwili na policzku Malfoya pojawił się czerwony ślad uderzenia.
-Za co to?! –chwycił się za pulsujący
policzek.
-Nigdy więcej mnie nie całuj ani nie
dotykaj, Malfoy!
Draco spojrzał na nią z bólem w oczach.
Nie wiedziała czy to dlatego, że jej uderzenie było dosyć mocne, czy dlatego,
że go odrzuciła. Po raz kolejny.
-Granger..
-NIE! Nie chcę tego słuchać! –w jej
oczach momentalnie pojawiły się łzy. Nie chcąc pokazywać swojej słabości,
odwróciła się na pięcie i wbiegła do dormitorium blokując drzwi zaklęciami.
Draco popatrzył za nią i soczyście
przeklął.
~~*~~
Następnego dnia już z samego rana
Hogwart obeszła wiadomość, że Draco Malfoy chodzi z Natalie Moran. Gdy Hermiona
się o tym dowiedziała myślała, że pójdzie do niego i go zabije. Jeszcze wczoraj
w nocy ją całował, a dzisiaj miał dziewczynę?! Tego już było za wiele! On po
prostu się nią bawił!
-Hermiono, co ci jest? –zapytała przy
śniadaniu Ginny.
-Nic! –krzyknęła, nie panując nad
emocjami.
-Przecież widzę…
-Nic, Ginny i daj mi spokój! –upierała
się.
Weasley nie zamierzała ciągnąć tematu,
widząc, że nic nie wskóra. Gdy po zaledwie paru minutach jej przyjaciółka
wstała od stołu nawet się na nią nie spojrzawszy i wyszła, podążyła tylko za
nią smutnym wzrokiem zastanawiając się nad przyczyną jej dzisiejszego humoru.
-Hej skarbie, co się stało Hermionie?
–zapytał Blaise podchodząc do niej.
-Podejrzewam, że Malfoy się stał.
–westchnęła.
Zabini usiadł zdenerwowany. Od czasu,
gdy powiedział Draconowi, że stanie po stronie Hermiony, ten się do niego nie
odezwał. Brakowało mu go, ale czekał aż ten zmądrzeje. Postanowił jednak w tej
chwili nie przejmować się tą imitacją przyjaciela, Draconem Malfoyem.
-Słuchaj, a może zrobimy sobie dziś
jakiś miły wieczorek we dwoje? –zaproponował. –Potrzebuję tego. Mam już dość
widoku Malfoya.
-Świetny pomysł! Mi też przyda się
odrobina relaksu.
~~*~~
W czasie przerwy obiadowej Harry, Ron i
Hermiona siedzieli pod swoim ulubionym bukiem, nad brzegiem jeziora. Hermiona
trochę ochłonęła po porannych wiadomościach i pomagała przyjaciołom przepytywać
się nawzajem. Chociaż to ją odciągało od nieprzyjemnych myśli.
-Słuchajcie, ja nie wiem czy to dobry
pomysł, że siedzimy w szkole zamiast szukać horkruksów! –nie wytrzymał w końcu
Harry.
-Harry, Dumbledore nie każe ci teraz
ich szukać. Zresztą wiemy, że jeden jest w Hogwarcie. A drugi trzeba znaleźć. W
sensie ten prawdziwy.
-Tak, ale co z resztą?
-Nie wiem, Harry.. –zasmuciła się
dziewczyna.
Wybraniec miał dość bezczynnego
siedzenia w szkole i nic nie robienia, gdy po świecie nadal chodził Voldemort.
Miał misję do spełnienia i nie chciał czekać aż skończy się szkoła. To było
takie beznadziejne. Powinien walczyć ze złem a nie z zadaniami domowymi.
-Przepraszam.. –usłyszeli cichy głos za
sobą. Gdy się odwrócili zobaczyli, że za nimi stoi Jessica.
-O, cześć Jessica. –odpowiedział jej
brunet z wielkim zapałem, na co Hermiona szturchnęła go łokciem, a sana posłała jej delikatny uśmiech.
-Czego chcesz, Riddle?! –wykrzyknął natomiast
rudzielec. On nie był do niej tak przyjaźnie nastawiony jak jego przyjaciele.
Dziwił się dlaczego nie kazali jej jeszcze stąd odejść, tylko się uśmiechali.
-Uspokój się, Ron! –zagniła go
Hermiona.
-O co wam chodzi?! –wydarł się.
Harry go zignorował i zapytał się
dziewczyny:
-Coś się stało?
-Nie, tylko chciałam poprosić o coś
Hermionę.
-Mnie? –zdziwiła się Gryfonka.
-Tak.. Czy oprowadziłabyś mnie po
części Hogwartu? Jeszcze się gubię..
-A nie miał tego zrobić Malfoy? -uniosła wysoko brew.
-No miał, ale.. –tu zrobiła
zdenerwowana minę. –woli się oprowadzać z Natalie.
Hermionie zadrgały usta.
-Skoro Malfoy olewa obowiązki Prefekta,
to w porządku. –uśmiechnęła się pogodnie do dziewczyny.
-Świetnie! A masz teraz czas żeby to
zrobić?
Hermiona zerknęła na przyjaciół.
-Skończyliśmy te przepytywanie, tak?
-Jasne, idź. –Harry rzucił jej radosne
spojrzenie. Hermiona pokręciła rozbawiona głową.
-No to chodźmy.
Dziewczyny poszły wspólnie w kierunku
zamku, a Ron zaczął robić wyrzuty Potterowi. Naprawdę nie rozumiał ich
zachowania.
-Czy wyście oszaleli?! Rzuciła na was Imperiusa
czy co?! Jest córką waszego wroga, a wy się bawicie w jakieś miłe gierki?!
-Uspokój się, Ron! Mam już dość twoich
humorków! Przestań na wszystkich patrzeć z góry.
Harry wstał i także poszedł do szkoły
zostawiając przyjaciela samego.
*
Dziewczyny chodziły po zamku
rozmawiając. Hermiona pokazywała Ślizgonce niektóre skróty i od czasu do czasu
prosiła ją, aby ta zaprowadziła ją w jakieś miejsce. Jessica bardzo szybko
uczyła się drogi, poza tym Harry miał rację. Miała bardzo duże poczucie humoru,
dlatego czas płynął im szybko i przyjemnie. Zastanawiało ją jednak, czy
Ślizgonka może mieć co do nich złe zamiary. Wydawała się w porządku.
-Masz zaraz zielarstwo, tak? –zapytała
ją.
-Tak. –złotowłosa przytaknęła.
-Ja też. Możemy iść razem jak chcesz,
tylko chodźmy na chwilę do mnie po torbę.
-Mi pasuje!
Poszły do pokoju Hermiony wesoło
opowiadając sobie o Snapie. Hermiona musiała się wyżalić, że Snape nie lubi
Gryfonów, dlatego jest dla nich taki niemiły.
-Przez jakiś czas podejrzewałam, że
jest gejem. –wyszeptała Jessica.
Hermiona wybuchnęła śmiechem.
-Dlaczego?
-Nigdy nie chciał mieć nic wspólnego z
kobietami. Raz nawet zapytałam o to tatę.
Hermiona nadal nie mogła się
przyzwyczaić, gdy Jess mówiła o Voldemorcie per „tata”, ale uprzejmie zapytała:
-I co powiedział?
-Że miał kiedyś dziewczynę. –wzruszyła
ramionami.
Ze śmiechem weszły do pokoju ale nagle
zamilkły, gdy usłyszały jakieś hałasy.
-Słyszysz krzyki?
-Tak. To chyba z dormitorium Malfoya.
Szybko pobiegły w kierunku pokoju Ślizgona.
Hermiona chciała wbiec do środka, gdy Jessica ją gwałtownie zatrzymała.
-Czekaj, Herm. Wydaje mi się, że to nie
są krzyki bólu..
Brązowooka spojrzała na nią ze złością.
Właśnie w tej chwili ktoś mógł zarzynać Draco, a one stały pod jego drzwiami nawet
nie próbując mu pomóc. Już chciała jej coś powiedzieć, ale nagle zrozumiała o
co jej chodzi. To nie były krzyki bólu, tylko rozkoszy.
-Ach!
Draco, proszę, nie przestawaj!
Hermiona odsunęła się z obrzydzeniem od
drzwi.
-No tak.. chyba całkiem dobrze się
bawią.. –powiedziała bezbarwnym głosem.
-Obrzydliwe.. –stwierdziła Jessica.
Hermiona nie potrafiła już utrzymać
łez. Nagle wyleciały z niej ciurkiem i już po chwili się nimi zalewała na
dobre. Jessica spojrzała na nią zaskoczona.
-Hermiona? Hermiona, co jest?
Gryfonka nie odpowiadała. Pokręciła
tylko głową próbując powstrzymać łzy, lecz na darmo. Ślizgonkę nagle olśniło.
-Hermiono… czy ty coś czujesz do
Malfoya?
Hermiona rozpłakała się jeszcze
bardziej i pokiwała lekko głową. Nie wiedziała dlaczego. Tak naprawdę sama nie
była pewna do końca swoich uczuć.
Jessica do niej podeszła, objęła ją i
wprowadziła do jej pokoju. Zaczęła delikatnie ją głaskać i zapytała cicho:
-Łączyło was coś, prawda?
Hermiona najpierw pokiwała głową a
następnie zaprzeczyła.
-Sama nie wiem jak to opisać. To takie
skomplikowane. –mówiła przez łzy. –Na początku się nienawidziliśmy, lecz potem
działo się tyle rzeczy, które zmuszały nas do przebywanie we wspólnym
towarzystwie, że coś zaczęło się zmieniać. Malfoy, on… Może nie jest idealny.
Tyle razy mnie całował, przytulał… Nie potrafię go rozgryźć. Sama nie wiem co
dla mnie znaczy. Chciałabym o nim zapomnieć! Jeszcze wczoraj w nocy jak wyszłaś
mnie całował, a już dzisiaj jest z Natalie! –zawyła.
-Nie wiesz co do niego czujesz? To ja
ci powiem. Zależy ci na nim. Cholernie mocno. Tylko… nie wiem czy warto. Malfoy
wygląda na chłopaka, który lubi się bawić dziewczynami. Wykorzystywać je. Nie
jest nawet wart ciebie i twoich łez. Jesteś dla niego za dobra. Znajdź kogoś
kto jest wart twoich uczuć.
-Wiem, że powinnam, ale nie potrafię
się go pozbyć. Próbuję go nienawidzić, ale nie mogę! Jestem głupia.
-Nie jesteś głupia. To on jest idiotą.
Hermiona uspokoiła się i spojrzała na
nią przerażona. Zakryła dłońmi usta.
-Co się stało? –zapytała ją Ślizgonka
ze strachem.
-Ja.. nie powinnam ci tego mówić!
Jeżeli przekażesz to ojcu to skazałam go na śmierć!
Jessica z początku nie wiedziała o co
chodzi koleżance, lecz po chwili nastał moment zrozumienia.
-NIE! Nic co mówimy między nami nie
wyjdzie do mojego ojca! Hermiono, chcę, żebyś wiedziała, że nie jestem zła!
Może i jestem JEGO córką, ale chce się uwolnić od śmierciożerstwa! Jestem kim
jestem, ale nie chcę zaszkodzić ani tobie, ani Harry’emu, lecz nie mogę
zdradzić ojca. I nie, nie wydam ciebie, ani Dracona.
Hermiona przypatrywała jej się w
milczeniu. Nie wiedziała dlaczego, ale ufała jej. Czy była łatwowierna?
-A co z Moran? Jej powiesz?
-Nie. Ona nie jest moją przyjaciółką,
żebym musiała się jej spowiadać.
-Jak to? –zapytała zdziwiona Hermiona.
–Myślałam, że tak skoro przyszłyście razem..
-To nie tak. Ona jest śmierciożerczynią
i jej rodzice również. Oczywiste, że chcą żeby się trzymała blisko córki
Czarnego Pana. Wszędzie za mną łazi, ale nie jesteśmy przyjaciółkami.
-Aha.. –zdołała tylko tyle powiedzieć.
Jeżeli jej życie było skomplikowane, to teraz rozbiło się jeszcze dziwniejsze.
-Przynieść ci coś? –zapytała łagodnie
Jessica.
-Potrzebuję.. Ginny. Ginny Weasley.
-Już się robi! Ginny Weasley raz, na
wynos! Zaraz będzie tu obecna! – zostawiła ją
samą.
Na nieszczęście gdy wyszła z pokoju
Hermiony, z sypialni naprzeciwko wyszedł też Draco Malfoy i Natalie Moran.
Oboje „lekko” się zdziwili, gdy zorientowali się skąd wychodzi.
-Co ty robiłaś w pokoju Granger?
–zapytał Draco.
-Na pewno nie to co wy w twoim.
–warknęła. –Natalie, zapnij bluzeczkę bo reszta cycków ci wypadnie!
–powiedziała ironicznie.
Natalie nawet się nie zarumieniła.
Przyglądała się koleżance w oczekiwaniu.
-Malfoy, musimy pogadać! –powiedziała
Jessica. Podeszła do niego i pociągnęła za sobą. Natalie ruszyła za nimi.
-Z tobą nie! –warknęła do niej.
-Dlaczego? O czym chcecie gadać?
–zapytała podejrzliwie.
-A czy ja muszę się tobie zwierzać,
Natalie? Nie przypominam sobie, aby ojciec kazał mi rozmawiać o swoich sprawach
przy kimś innym, niż przy osobie, której te sprawy dotyczą. Chyba, że ci to
przeszkadza i chcesz mu o tym powiedzieć, to proszę. –wyciągnęła różdżkę chcąc
dotknąć nią lewego przedramienia.
-Nie! W porządku.. myślałam. Ale już
nie ważne.
Jessica uśmiechnęła się triumfująco.
Poczekała aż Natalie zniknie za rogiem i odwróciła się do Malfoya.
-Gdzie jest Pokój Wspólny Gryffindoru?
Dracona zdziwiło to pytanie.
-Na siódmym piętrze, a co?
-Chodźmy tam.
-Czekaj!
-Czego chcesz? –warknęła zirytowana.
-Po co mamy tam iść? Ojciec ci kazał?
-Ojciec? –nie kryła zaskoczenia
dziewczyna.
-No przecież mówiłaś, że sprawy z
ojcem..
-Aaa. Nie, nie. To był pretekst do
pozbycia się Natt! A teraz chodź!
-Dowiem się po co tu przyszliśmy?
–zapytał, gdy po paru minutach stanęli pod portretem Grubej Damy.
-Potrzebna mi Ginny Weasley.
-Ruda? Po co?
-Zadajesz stanowczo za dużo pytań. Hej,
ty! –zwróciła się do jakiegoś pierwszaka.
Chłopak przerażony spojrzał na nią.
Dziewczyna stwierdziła, że nie powinna tak krzyczeć.
-Mógłbyś zawołać Ginny Weasley?
–poprosiła łagodniej.
Chłopiec pokiwał głową i szybko
przebiegł przez portret. Po chwili wyszła przez niego Ginny.
-Coś się stało? –zapytała zdziwiona
widząc Malfoya i Riddle.
-Tak, to ważne. Hermiona prosiła, żebyś
do niej przyszła. Teraz! Sprawa niecierpiąca zwłoki. –spojrzała na nią
znacząco.
Ginny nie zapytała o nic więcej tylko
pognała na szóste piętro.
-A my idziemy do ciebie! –zwróciła się
do blondyna.
-Do mnie?
-Tak, do ciebie!
Gdy weszli do jego sypialni rozejrzała
się z obrzydzeniem. Wszystko było porozrzucane. Zrobiła zniesmaczoną minę i
usiadła na krześle pod oknem. Jako jedyne wyglądało na ocalałe. Oboje poczuli
między sobą napiętą i nerwową atmosferę. Nie znali się, ale mieli wobec siebie
różne zdania.
-Twoja przyjaciółka jest niezła w te
klocki.. –uśmiechnął się krzywo Draco.
-To nie jest moja przyjaciółka. I nie
chcę wiedzieć nic więcej! –powiedziała nerwowo. Nienawidziła tego typu
mężczyzn. Hermiona również nie wyglądała na dziewczynę, która by się takimi
interesowała, dlatego zdziwiła się wiedząc, że Malfoy dla niej tyle znaczy.
Draco przyjrzał jej się z nieukrywanym
zdziwieniem ale zapytał:
-No więc, o czym chcesz w końcu
pogadać?
-CZY TY JESTEŚ GŁUPI?! –wykrzyknęła to
tak, że Draco podskoczył. –NAWET NIE WIESZ JAK RANISZ HERMIONĘ! ONA JEST O STO
RAZY LEPSZA OD NATALIE! JEST PIĘKNA, MĄDRA I UROCZA! NIE JEST TAKĄ SUKĄ! A TY
ZAMIAST BYĆ Z NIĄ I JĄ KOCHAĆ, TO PUSZCZASZ SIĘ Z NATALIE! IDIOTA!
-A-ale o co ci chodzi, wariatko?! –nie
spodziewał się takiego wybuchu. Nie zrozumiał praktycznie nic z tego co
powiedziała.
-SŁYSZAŁA WAS! JAK SIĘ TU…
KOPULOWALIŚCIE!
Draco roześmiał się z jej stwierdzenia.
-TO NIE JEST ŚMIESZNE! ZABOLAŁO JĄ TO!
PŁAKAŁA!
-Granger.. płakała? –zapytał tępo.
Brawo,
Malfoy! Znowu przez ciebie płakała! –skarcił się w myślach.
-Tak.. i Malfoy! Radziłabym ci uważać
na Natalie. Może i jest łatwa, podoba ci się, ale jest z rodziny
śmierciożerców. A także sama do nich należy. Znajomość z nią może zaszkodzić ci
bardziej niż ze mną. Zastanów się też co robisz. Nie jesteś wart uczuć Hermiony
i nie rozumiem co ona w tobie widzi.
STUK! STUK! STUK!
Oboje podskoczyli i spojrzeli na okno.
Na parapecie siedziała czarna sowa.
-To ojca! –zawołała zaskoczona
dziewczyna. –Czego on może chcieć?
Rozerwała kopertę i zaczęła czytać. Po
chwili pobladła.
-Co jest? –zapytał zdenerwowany Draco.
-Ojciec, on… nas wzywa..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz