Następnego dnia, już z samego rana
każdą tablicę ogłoszeń w Pokojach Wspólnych przyozdobił kolorowy pergamin
zawiadamiający o balu bożonarodzeniowym.
BAL BOŻONARODZENIOWY
Serdecznie
zapraszamy WSZYSTKICH uczniów z okazji Balu Bożonarodzeniowego!
Uroczystość
odbędzie się dzień przed przerwą świąteczną tj. 22.12.15r. o godzinie 21.00 w
Wielkiej Sali.
Prosimy o
ubranie się w odświętne szaty oraz suknie odpowiednie do uroczystości.
Wskazane jest także przyniesienie ze sobą dobrego humoru!
Listę z
obecnością prosimy o doręczanie do profesor McGonagall.
Prefekci
Naczelni Hermiona Granger i Draco Malfoy
Całą szkołę ponownie ogarnęło ogólne
podniecenie nadarzającym się balem. Hogwart rzadko organizuje podobne
uroczystości, więc najwidoczniej po imprezie zorganizowanej z okazji Nocy
Duchów, która okazała się strzałem w dziesiątkę, postanowiono dać Prefektom
Naczelnym kolejną szansę do wykazania się. Po ich ostatnim wykonaniu wszyscy
nie mogli się doczekać co zobaczą tym razem.
-Dziewczyny, musimy wyglądać jak
boginie! –opowiadała rozentuzjazmowana Jessica rozkładając się na łóżku
Hermiony .–Nie mogę się doczekać tego balu! Nigdy na żadnym nie byłam i aż mnie
nosi! Czy to wszystko wygląda jak w opowieściach?
-Jess, ale my zawsze wyglądamy jak
boginie, więc trudzić to się nie musimy. A co do opowieści… są całkowicie
przereklamowane. –stwierdziła Ginny.
-A się jeszcze zdziwisz jak Hermiona z
Malfoyem coś wykombinują! Nie zawiedźcie mnie! –pogroziła brązowookiej palcem,
na co ta się roześmiała.
-Zrobimy co w naszej mocy. No
przynajmniej w mojej. Na Malfoya nie zawsze można liczyć.
Roześmiały się głośno, lecz po chwili
Jessica spojrzała ponownie na Weasley.
-Ginny, teraz trzeba przebić nawet to
„zawsze”! –powiedziała z powagą.
Ruda pokiwała z uznaniem głową.
-Masz rację! Blaise musi paść z
wrażenia!
-I Harry tak samo!
Hermiona z Ginny spojrzały na nią
zdumione.
-Idziesz z Harrym? Czy mówisz ogólnie?
Chociaż nie wiem czy podobałoby mu się widzieć swoją ukochaną z
innym. –powiedziała ze złośliwymi chochlikami w oczach Ginny.
-No tak. Dlatego idziemy razem. Wiecie, nie
chciał żebym szła z kimś innym, bo byłby zazdrosny, a przecież sama nie pójdę!
-A co z twoim ojcem? –przestraszyły
się.
-Jeżeli się dowie, to wybronię się tym,
że chciałam się od niego czegoś dowiedzieć, a sam się napatoczył bo mnie
zaprosił, więc wykorzystałam zaproszenie. Facetów przecież łatwiej okręcić, gdy
znajdują się w obecności pięknych dam. –mrugnęła do nich.
-Dobrze przemyślane. –powiedziała z
podziwem Hermiona. Mimo wszystko obawiała się o swojego przyjaciela.
-A ty co? Idziesz z Malfoyem, tak?
-Nie! –ucieszyła się sztucznie
Gryfonka. –McGonagall pozwoliła nam iść z kim chcemy.
-I wyglądasz na taką szczęśliwą z tego
powodu. –westchnęła z ironią Ginny.
Hermiona posłała jej nieprzyjemne spojrzenie.
-Oczywiście, że jestem szczęśliwa. W końcu idę z moim
chłopakiem! To chyba nie jest nic dziwnego, że się cieszę?
-W sumie to długo was razem nie
widziałam. –stwierdziła Jess. –Pokłóciliście się?
-Niee, po prostu nie mamy czasu dla
siebie i tyle. –skłamała Hermiona. Rzeczywiście, ostatnio nie widywała się z Teodorem. Unikała
go, starała się zawsze znaleźć jakąś wymówkę. Chłopak oczywiście zauważał to i
robił z tego ogromne wyrzuty. Nie miała jednak serca z nim zerwać. Mimo
wszystko był bardzo kochany. Tylko, że jej serce wciąż wyrywało się do kogoś
innego.
-Mam wrażenie, że kłamiesz, ale niech
ci będzie. Wyglądasz ogólnie dzisiaj na zadowoloną. Wydarzyło się coś?
-Nie. –odparła z szerokim uśmiechem. To nie do końca było prawdą. Po wczorajszej rozmowie ze
Ślizgonem była naprawdę wesoła.
-Na pewno? Wyglądasz jakbyś wygrała na
jakiejś ogromnej loterii i kupiła miliony butów.
-To byłaby twoja radość, a nie moja. –Hermiona
przewróciła oczami.-Ja bym kupiła książki.
Dziewczyny spojrzały na siebie
niedowierzająco, kręcąc głowami.
-Jesteś nienormalna.
-Nie. Jestem po prostu inna niż
wszystkie. –wyszczerzyła się. -Dobra dziewczyny, lecimy na obiad, a potem na
lekcje. -zadecydowała
Jej przyjaciółki z jękiem wstały z
łóżka i powoli ruszyły do wyjścia z pokoju. Nie wyglądały na zachwycone jej pomysłem.
-Dobra, idę przodem. –rzuciła Jess.
Weszła do Wielkiej Sali, a chwilę po
niej wkroczyły Ginny z Hermioną. Usiadły przy stole Gryffindoru i nałożyły na
talerze porcje ziemniaków i innych smaczności. Po chwili dołączył do nich Harry.
-Cześć, dziewczyny.
-Cześć, Harry. –odpowiedziały chórem.
-Hermiono, co ty taka szczęśliwa
dzisiaj?
-A sama nie wiem. Miły dzień dzisiaj,
prawda? –uśmiechnęła się do niego.
-Ee, no tak. –urwał lekko
zdezorientowany.
Ginny przyglądała się cały czas
Hermionie jakby chciała wedrzeć się do jej myśli oklumencją.
Harry spojrzał na koleżankę, następnie
na Hermionę i jeszcze przelotem na swoją dziewczynę przy stole Ślizgonów.
-Ginny, dlaczego ty i Jessica,
patrzycie takim wzrokiem na Hermionę?
-Bo coś ukrywa. –burknęła Ruda.
Hermiona się roześmiała pogodnie. Gdyby tylko Ginny
wiedziała…
-Idę pod salę przypomnieć sobie temat.
Harry, idziesz ze mną?
-Tak, pewnie.
Wyszli z Wielkiej Sali cały czas
śledzeni przez wrogi, podejrzliwy wzrok dziewczyn.
-O co im chodzi? –zapytał, gdy już szli
sami korytarzem.
-Ubzdurały sobie, że muszę być szczęśliwa z jakiegoś powodu.
A ja po prostu mam dzisiaj bardzo dobry humor!
-Może z tego balu co robicie z Malfoyem?
-Możliwe. –odpowiedziała tajemniczo.
Pod salą zaczęło się zbierać coraz więcej osób. Podszedł do
nich Nott, całując dziewczynę w policzek i witając się z Harrym.
-Cześć, Teo! –przytuliła się do niego.
-A co ty dzisiaj taka szczęśliwa, co? Wydarzyło się coś? –zapytał
z uśmiechem.
Hermiona trochę się zirytowała. Czy miała każdego dnia tak
beznadziejny humor, że gdy teraz tryskała energią każdy się jej uczepił?!
-To ja już nie mogę mieć dobrego
humoru?!
-Możesz skarbie, tylko pytam!
–przestraszył się chłopak.
-Przepraszam. Nie chciałam krzyczeć.
Hermiona trochę się uspokoiła, pozwalając mu się ponownie przytulić.
Nie powinna tak wybuchnąć, ale naprawdę to potrafiło być irytujące, gdy ktoś co
chwilę mówił to samo.
-Dawno się nie widzieliśmy.
–powiedział z wyrzutem.
-Tak, przepraszam, ale musiałam pilnie
wyjechać.
-Mogę wiedzieć dokąd? –zapytał z uniesionymi brwiami.
-Do rodziców Rona. Coś się stało w domu i musieliśmy tam z
nim być.
-A dlaczego ty? –zapytał z lekką złością.
-Bo jestem jego przyjaciółką! –krzyknęła
ostro.
-A dlaczego jego siostra nie pojechała?
Hermiona przeklęła w duchu. Teodor
zadawał stanowczo za dużo pytań! Co to, jakieś przesłuchanie? Nie wiedziała jak
z tego wybrnąć. Przygryzła nerwowo wargę, szukając w głowie jakiegoś
usprawiedliwienia.
-Bo Ginny jest jeszcze niepełnoletnia i
musiała zostać w zamku. Nie dostała zgody na wyjazd. –wtrącił się Harry. –To
chyba oczywiste, nie?
-No tak. –odpowiedział Nott, jakby
teraz sobie zdał sprawę, że to możliwe. -Hermiś, bo ja chciałem cię o coś
poprosić..
-O co? -zapytała zbyt chłodno.
-Pójdziemy razem na ten bal, prawda?
-Oczywiście, Teo. –rozpromieniła się.
-To świetnie! –znów ją ucałował.
Usłyszeli za sobą prychnięcie.
Odwrócili się jak na zawołanie. Kto za nimi stał? Oczywiście, nikt inny jak
Draco Malfoy.
-Coś nie tak, DRACO? –zapytała ze
sztucznym uśmiechem.
-Ależ nie, HERMIONO.
Wszyscy obecni spojrzeli na nich oszołomieni.
Draco Malfoy i Hermiona Granger mówiący do siebie po imieniu?! No to dopiero
coś! Ślizgonowi i Gryfonce w oczach błysnęło delikatne rozbawienie zaistniałą sytuacją.
Po dzwonku weszli do sali i rozsiedli w
ławkach. Teodor złapał od razu Hermionę za rękę, gdy tylko usiadła obok. Posłał
jej spojrzenie pełne miłości, na co ta odwzajemniła je równie mocno. Draco jak
to zobaczył złapał Natalie za udo, posyłając mordercze spojrzenie Teodorowi. Nie
miało znaczenia, że zachowuje się dziecinnie i nieświadomie zazdrośnie.
-Już spokój! –usłyszeli głos Snape’a.
–Prace domowe, do mnie!
Około czterdziestu rolek pergaminu
poleciało przez salę na biurko profesora.
-Mam nadzieję, że będą lepsze niż wasze
ostatnie. Szczególnie twoja, Potter. Nie wiem jak można było cię przepuścić z
pierwszego roku.
Rozległy się ciche śmiechy Ślizgonów.
-Uwarzycie dzisiaj coś, co może mi się
spodobać. Chcę zobaczyć na jakim poziomie mogą myśleć wasze mózgownice. Każdy z
was decyduje co to ma być.
-Można uwarzyć trutkę na szczury?
–szepnął Ron do Harry’ego.
-Tylko jeśli sam ją potem spróbujesz,
Weasley. –stanął za nimi Snape.
-To był tylko żarcik.
-Za ten żarcik odejmuję Gryffindorowi 20
punktów! Do roboty!
Harry postanowił uwarzyć wywar Żywej
Śmierci. Zabrał się natychmiast do roboty, lecz chcąc wziąć potrzebny składnik
spostrzegł, że Hermiona rzeczywiście dziwnie się zachowuje. Uśmiecha się pod
nosem, podśpiewuje i co chwilę zerka w stronę Malfoya, który także się do niej
cały czas uśmiecha.
-Hermiono? Wszystko w porządku?
–zapytał ponownie.
-Tak, a czy widzisz żeby było coś źle?
-No.. nie. –powiedział niepewnie.
-No właśnie! –uśmiechnęła się szeroko
do niego, puszczając oczko. -Kochanie, nie! –zatrzymała rękę Teodora w
powietrzu.
-Dlaczego? –zapytał przerażony jej
nagłym wybuchem.
-Jak tego dodasz to będzie bum.
-Naprawdę? Rzeczywiście! –spojrzał na
swoje notatki. –Pomyliłem kolor pomarańczowy z żółtym, wybacz. Jesteś
najlepsza.
-Wiem! Wprawiłam się przez te wszystkie
lata siedząc z Ronem. –posłała przyjacielowi oczko, na co ten się uśmiechnął do
niej.
Na jej twarzy znów zagościł uśmiech.
Już dawno nie była tak wesoła. Czuła się po prostu fantastycznie.
Pod koniec lekcji Snape chodził jak
zwykle po sali oceniając poczynania uczniów.
-No i znowu klapa, Potter! Nie potrafisz
uwarzyć nawet tego co sam sobie wybierzesz. Nawet Longbottom zrobił to lepiej!
Weasley! Ty tak samo! Zero! Lepszym pomysłem była trutka na szczury niż ten nędzny eliksir
radości.
Całą czwórką wyszli z pomieszczenia. Teodor
pożegnał się z Hermioną i ruszył z niezadowolonym Malfoyem na zielarstwo.
-Cześć wam! –dołączyła do nich Ginny.
Przytuliła się do swojego chłopaka,
który również do nich dołączył i znowu rzuciła przyjaciółce badawcze
spojrzenie.
-Ginny, przestań już! –zaśmiała się
Hermiona.
-Jak tam na eliksirach? –zapytała widząc ich miny.
-Tak jak zawsze. „Zero, Potter! Nie
potrafisz nic! Jak można było cię przepuścić do następnej klasy!”
Panna Weasley poklepała go
współczująco.
-Chodź, musimy pogadać. –powiedział w pewnym momencie Zabini
i zaciągnął ją w korytarz obok. Spojrzała na niego lekko zdezorientowana.
Blaise wyglądał na lekko przejętego, zaniepokojonego i niepewnego.
-O co chodzi, Blaise? –zapytała zaciekawiona dotykając
delikatnie jego policzka.
-Chciałbym cię gdzieś dzisiaj wyciągnąć. –powiedział wprost.
-Bardzo chętnie! –ucieszyła się. –Już tak dawno nigdzie
razem nie byliśmy! Dlatego jesteś taki przejęty?
-Nie. Chodzi o coś innego. To… Nie miałaby być tylko nasza
randka.
-A kogo jeszcze? –zapytała zaskoczona z lekko podejrzliwym
spojrzeniem.
-Chciałbym, żebyśmy zabrali jeszcze Draco.
-A co z Moran? Mam nadzieję, że bez niej.. –zaczęła ostro.
Blaise zrobił błagalną minę.
-No wiesz, niestety, ale z nią. Proszę
cię, zrób to dla mnie. Wiem, że jej nie lubisz, ale to mój przyjaciel…
-No dobrze, ale w takim razie ja chcę
zaprosić Hermionę z Teodorem.
Chłopak przyglądał jej się bacznie.
-To nie jest dobry pomysł. Wiesz, że
mogą się tam pozabijać…
-Nie będzie tak źle. –uśmiechnęła się
szeroko.
-I zapraszasz ich tylko dlatego, że nie
chcesz być sama w jej towarzystwie?
-I tak i nie.. –powiedziała powoli, a jej oczy zaczęły
błądzić po ścianach za chłopakiem.
Blaise oburzył się.
-Ginny! Obiecałaś mi, że nie będziesz
już próbowała ich swatać! Wiesz, że to może im przynieść więcej bólu niż
korzyści.
-Blaise! Oni są dla siebie stworzeni!
Ale nie mówmy im kto jeszcze będzie, dobrze? Proszę cię!
-Ech, do dobrze… Ale coś czuję, że to
nie wyjdzie na dobre.
Ginewra Weasley uśmiechnęła się z
satysfakcją, układając w głowie diabelski plan.
~~*~~
-Heeermiooonko!
Hermiona właśnie siedziała w
bibliotece, odrabiając zadanie domowe z zielarstwa, gdy wprost tanecznym
krokiem podbiegła do niej Ginny.
-Tak, Ginny? –zapytała nie podnosząc na
nią wzroku.
-Mam dla ciebie propozycję nie do
odrzucenia! Co powiesz na podwójną randkę ze mną i Blaisem? Ty i Teo? Proszę cię! Tak dawno
nigdzie razem nie byliśmy, a dzisiaj jest wypad do Hogsmeade!
Hermiona w końcu spojrzała na nią
niechętnie. Wahała się przez chwilę, ale prosząca mina przyjaciółki była
przeszkodą nie do ominięcia.
-Zapytam Teodora, ale wstępnie się
zgadzam.
Ginny wręcz skoczyła z radości.
-To świetnie! Tylko ubierz się ładnie!
Hermiona uniosła brwi.
-Dlaczego?
-Bo to randka! –odpowiedziała Ruda
jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i sobie poszła.
Podejrzane…
Ginny na pewno coś kombinuje…
Jej myśli przerwał Teodor, który właśnie
do niej podszedł, usiadł obok i pocałował w policzek. Hermiona bez owijania w
bawełnę powiedziała:
-Słuchaj, przed chwilą była tu Ginny i
pytała czy chcemy iść z nią i z Zabinim na podwójną randkę dzisiaj. Co o tym
myślisz?
Jeżeli chociaż przez chwilę miała
nadzieję, że Ślizgon odmówi to się myliła. Przystał na propozycje z ogromnym
entuzjazmem.
-Chętnie! W końcu razem spędzimy czas!
A im nas więcej tym weselej!
Gryfonka westchnęła zrezygnowana.
Wszyscy wydawali się być przeciwko niej.
-Świetnie. W takim razie chodź.
Poszukamy jej i damy odpowiedź.
~~*~~
Blaise Zabini wkroczył do Pokoju
Wspólnego Ślizgonów w poszukiwaniu znajomego blondyna. Gdy zauważył go w
miejscu, którym oczywiście się go spodziewał, skoczył na fotel obok niego.
-Malfoooy!
-Czego, Zabini? –warknął.
-Ty, Moran, Ginny i ja, podwójna randka
dzisiaj.
Draco spojrzał na niego z
niedowierzaniem i uniósł wysoko brwi. Miał zamiar go wyśmiać, ale mina jego przyjaciela wyglądała
na naprawdę poważną.
-Muszę?
-Nie masz wyboru, stary.
Draco jednak nie tracił nadziei.
-Niee, Natalie nie będzie chciała iść.
Zapomnij.
-Gdzie nie będę chciała iść?
W tym momencie pojawiła się przy nich
Natalie.
-Na podwójną randkę ze mną i Ginny.
–odpowiedział szybko Zabini, zanim Malfoy zdążył się odezwać.
-Chętnie pójdziemy, prawda Draco?
–zapytała swojego chłopaka.
-Taa.. –chłopak przytaknął głową z
niezadowoloną miną.
-Świetnie! Idę przekazać Ginny! Pod
Wielką Salą o 19!
Uśmiechnął się radośnie widząc wściekłe
spojrzenie Malfoya. Gdy Zabini wyszedł prawdopodobnie szukać swojej dziewczyny,
Draco spojrzał na Natalie.
-Serio? Chcesz iść z Weasley na
podwójną randkę?
-Nie żebym ją lubiła, ale dawno razem
nie byliśmy nigdzie. Draco, kocham cię mimo, że twoimi przyjaciółmi są sami
zdrajcy. Ale spokojnie, jakoś na to zaradzimy.
~~*~~
Blaise Zabini przemierzał ze swoją ukochaną
szkolne błonia. Nigdy się ze sobą nie kłócili, byli praktycznie parą idealną.
Ale dzisiejszego dnia Ślizgon tracił cierpliwość.
-Ginny, ja nadal nie rozumiem dlaczego tak się cieszysz tym
wszystkim. Przecież obydwoje będą ze swoimi połówkami.
Bo czuję, że coś się dzisiaj wydarzy!
-Nie wątpię… Nie chcę żebyś się w to
wtrącała! Może są teraz szczęśliwi, może..
-Wierzysz w to co mówisz, Blaise? Ja
znam bardzo dobrze Hermionę i jestem pewna, że osoba którą kocha nie jest
Teodor Nott. A ty? Jak dobrze znasz Draco?
Mulat nie odpowiedział. Dobrze zdawał
sobie sprawę dla kogo jest przeznaczone serce Malfoya. Niestety nie zawsze
można mieć to szczęście, aby być z ukochaną osobą.
-Dobrze, Ginny. Rób co chcesz, ale
ostrzegam cię, że jeżeli zrobisz nieodpowiedni ruch, to spróbuję cię
powstrzymać.
~~*~~
Hermiona Granger właśnie przygotowywała
się w swoim dormitorium na nadchodzące spotkanie. Ciągle w jej głowie siedziało
dziwne zachowanie przyjaciółki, choć starała się tego nie roztrząsać. Bała się
trochę jej pomysłów, bo często nie wychodziły na dobre. Ginny miała ogromne
nadzieje, wiele pomysłów, ale często kończących się po prosu źle.
-Hermiono? –usłyszała zza drzwi. –Mogę
wejść?
-Jasne, wchodź. Co się stało, Ron?
Przed nią stanął jej przyjaciel. Trochę
niepewnie, jakby się czegoś obawiał. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i
spojrzała oczekująco.
-Mam do ciebie pytanie..
Na jego policzki wkroczyły dwa urocze
rumieńce. Zaczął wykręcać niespokojnie palce.
-A więc słucham. –zachęciła go delikatnym
uśmiechem.
-Poszłabyś ze mną na bal?
Dziewczynę zamurowało. Spojrzała na
niego smutno.
-Ron, przecież wiesz, że idę z Teodorem..
Chłopak nie wytrzymał i wybuchł.
-Zerwij z nim! Obiecałaś mi, że
będziesz ze mną, jak się postaram!
Hermiona przestraszyła się nie na
żarty. Odsunęła się od niego.
-Nic ci nie obiecywałam. Przepraszam
Ron, ale nie pójdę z tobą..
Rudzielec przerwał jej. Przycisnął do
ściany i zaczął całować. Trzymał jej ręce, więc dziewczyna nie mogła się
wyrwać. Nogi też miała zblokowane. Czuła się, jakby robił jej ogromną krzywdę.
Z jej oczu popłynęły łzy. Nie potrafiła go powstrzymać.
-Ron! Przestań! –krzyczała, gdy tylko
oddalał się od niej, nabierając powietrza.
-Wiem przecież, że tego chcesz!
-Nie! PRZESTAŃ!
Chłopak zaczął całować ją po szyi,
wbijając mocno nogi w jej uda.
Do pokoju nagle wparował Malfoy.
Podszedł do Weasleya i pociągnął go za kołnierz do tyłu, powodując, że się
przewrócił. Następnie usiadł na nim i zaczął go okładać pięściami.
-Zabiję cię, Weasley! –syknął.
-Draco! Przestań! –Hermiona próbowała
go odciągnąć. Bezskutecznie. Draco odepchnął ją lekko.
-Nie! On chciał ci zrobić krzywdę! Nie
widziałaś tego, Granger?!
-Ale nie zrobił!
-Bo ja tu przyszedłem! Nie podchodź!
–ostrzegł, gdy zobaczył, że się do nich zbliża.
Hermiona przestraszyła się, że Draco
może mu zrobić krzywdę, lecz stanęła jak sparaliżowana. Nie potrafiła podejść
bliżej. W tym momencie Ślizgon wyglądał jakby wpadł w furię. Jakby w tym
momencie naprawdę był bezlitosnym śmierciożercą.
-Co jest, Weasley?! Nie możesz się
obronić?! Ktoś trzyma twoje ręce i nogi przyciśnięte?!
Chciał zrobić z nim to samo, co on
robił Hermionie. Pokazać, jak bardzo ją to bolało. W końcu wstał z niego i
puścił patrząc z obrzydzeniem.
-Załatwię cię jeszcze, Malfoy!
-Śmiało! –warknął. –Czekam aż taka
szumowina jak ty, coś mi zrobi.-Draco kopnął go jeszcze z całej siły i pozwolił
wstać.
Ron wybiegł z pokoju, rzucając tylko
spojrzenie przerażonej Hermionie. Dziewczyna zaczęła płakać. Trochę złości
zeszło z Dracona i podszedł do niej powoli.
-Nic ci nie jest? –zapytał chłodno.
Chciał ją od siebie odsunąć, nie przejmować się, ale nie potrafił. Zbyt dużo
dla niego znaczyła.
Hermiona zapłakana wtuliła się w niego.
-Bolą mnie uda i ręce. Tam mocno wbijał
mi w nie swoje dłonie i nogi. I usta, czuję, że mam pogryzione. Szyja też mnie
swędzi.
Blondyn odsunął ją lekko od siebie.
Spojrzał na jej ciało. Na rękach miała zaczerwienienia, usta miała lekko
spuchnięte, a na szyi tworzyły się mocne malinki.
-Zabiję tego skurwiela. –ponownie warknął.
Hermiona chwyciła poranionymi dłońmi
jego koszulę. Czuła się jakby chwytała koło ratunkowe. Desperacja, zbrukanie.
Chciała zapomnieć. Chciała, żeby ją trzymał. Mocno, przy sobie.
-Draco, nie zostawiaj mnie! Ja ciągle
czuję jego smak, nie chcę!
Chłopak dotknął lekko swoimi ustami jej
usta. Hermiona się wzdrygnęła.
-Mogę pozbyć się jego smaku? Obiecuję,
że będę delikatny.-szepnął.
Gryfonka nieśmiało kiwnęła głową. Ich
usta znowu złączyły się w pocałunku. Delikatnym, słodkim a zarazem nieśmiałym.
Każda część ich chciała tego. Wołała ich, przyciągając mocniej do siebie. Draco
nie chciał przestawać jej całować. Jej usta były czymś, czego pożądał. Chciał
wpijać się w nie wiecznie, smakować na każdy sposób. Chciał by były jego, lecz
to niemożliwe. Nigdy nie będą.
-Dziękuję.. –szepnęła odsuwając się od
niego.
-Zawsze do usług. –otarł łzę z jej
policzków delikatnymi jak piórko pocałunkami.
~~*~~
Hermionie kompletnie odechciało się iść
z nimi na tę podwójną randkę. Wiedziała,
że to totalne szaleństwo, ale nie mogła tego zrobić. Nie mogła teraz powiedzieć
Ginny, że się wycofuje, gdyż ruda od razu by zrozumiała, że jest coś nie w
porządku. Nie chciała opowiadać Teodorowi ani Ginny co się stało, więc wolała
się odpowiednio umalować i ubrać, a następnie wyjść z sztucznym uśmiechem przed
siebie.
Posmarowała usta szminką powiększającą
usta i zakrywającą pęknięcia, a na szyję założyła apaszkę.
Mam
nadzieję, że Malfoy nikomu nic nie powie..
O umówionej godzinie przyszedł po nią
Teo. Nic nie zauważył na szczęście, ale może dlatego, że był zbyt zajęty
opisywaniem tego, jak długo zajęło mu przygotowanie się. Gdy zeszli pod Wielką
Salę, czekali na nich już Ginny i Blaise.
-Idziemy? –zapytała Hermiona, gdy tylko
do niech dołączyli.
-Jeszcze chwila. –odpowiedziała Ginny z
lekkim uśmiechem.
-Czekamy jeszcze na kogoś? –zapytała
zaskoczona Hermiona. –A nie mieliśmy iść we czwórkę?
-Tak, mieliśmy, ale trochę się
pozmieniało, bo..
W tym momencie z lochów wyszła Natalie
Moran z Draconem Malfoyem. Na ich widok Hermionie niebezpiecznie przyspieszył
puls.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że z
nimi idziemy? –zapytała z wyrzutem.
-Przepraszam. –odpowiedziała
nieszczerze Ginny.
-Nie wiedziałam, że będzie z nami
szlamowate towarzystwo. –powiedziała Moran patrząc na Hermionę.
-Tak, mi też przykro, że nie
wiedziałam, że będziesz. –syknęła Granger. –Na pewno wtedy bym coś
wykombinowała, aby nie przyjść. –uśmiechnęła się sztucznie.
Wiedziałam!
Wiedziałam, że Ginny coś kombinuje!
Zauważyła, że Draco jej się przygląda,
tak samo Ginny. Spróbowała odwrócić się tak, aby jej przyjaciółka się
niczego nie domyśliła.
-Hermiono, wyglądasz dzisiaj jakoś
inaczej.. –powiedziała do niej gdy szli, dróżką prowadzącą do wioski.
-Źle? –przestraszyła się Gryfonka, że
Ginny mogła coś zauważyć.
-Nie, po prostu jakbyś była chora…
Dobrze się czujesz?
-Tak. Wydaje ci się. –uspokoiła
przyjaciółkę. –Dobrze się czuję, serio.
-No skoro tak. –Uśmiechnęła się Ginny
nie do końca przekonana.
Hermiona zerknęła na Dracona. Ten tylko
oczekiwał, żeby powiedziała prawdę. Wpatrywał się w nią przewiercającym
spojrzeniem szarych oczu. Zignorowała go. Nie mogła tego wyznać i oczekiwała,
że on również tego nie zrobi.
Weszli do Trzech Mioteł i usiedli przy
największym stoliku.
-Co wam przynieść? –zapytał Zabini.
-Whisky! –krzyknęli wszyscy.
Blaise poszedł zamawiać dwie butelki
dla całej szóstki.
-Jakby było mało, się dokupi! –rzekł
stawiając butelki wraz ze szklankami na stole.
-Stary, aleś ty jesteś dzisiaj
rozrzutny. –zaśmiał się Malfoy.
-To co? –zapytał Blaise nalewając każdemu.-Jaki
mamy dziś toast?
-Za miłość! –krzyknęła Ginny.
-I za Ognistą! –dorzucił Draco.
-Ta jest! –dołączył Nott.
Przy ich stoliku było słychać głośne:
„ZA MIŁOŚĆ! ZA OGNISTĄ WHISKY!”
Wszyscy zajęli się rozmową. Hermiona
czuła się dziwnie przy jednym stoliku z Natalie, która co chwile zabijała ją
wzrokiem. Postanowiła jednak nie zwracać na nią uwagi. Nie była tutaj sama.
Była otoczona przyjaciółmi. Nie zamierzała dać się ponieść emocjom, przez tą
dziewczynę.
-Ach, w dziwnym składzie tutaj
jesteśmy.. –zaczęła Ginny.
-Dlaczego? –zapytał zaciekawiony Nott.
–Fajnie jest. Mamy taką naszą małą gromadkę.
-Zawsze myślałam, że Hermiona będzie z
Malfoyem.. –odpowiedziała, olewając wypowiedź Teodora.
Hermiona spojrzała na nią ostrzegająco.
Nie podobało jej się to, do czego zmierzała.
-A to niby dlaczego? –zapytała ostro
Natalie.
-Bo pasuje do niego o wiele bardziej
niż ty! –syknęła ryża.
-Nie sądzę!
-A ja tak!
Dziewczyny gwałtownie wstały, mierząc
się wściekłymi spojrzeniami. Wszyscy patrzyli na nie zdezorientowani.
-Dobra dziewczyny, uspokójcie się!
–zaczął uspakajać je Blaise.
Ginny spojrzała na niego wściekła, ale
zamilkła. Hermiona obawiała się od samego początku, że może się coś podobnego
wydarzyć. Spojrzała na nią ze złością. Ruda udawała, że jej nie widzi.
Po godzinie, wszyscy mieli już dosyć
wypite. Chłopaki zaczęli mówić jakby w zwolnionym tempie, a dziewczyny zabijać
się wzrokiem. Sytuacja zrobiła się naprawdę nieprzyjemna.
-Idę zapalić! –powiedziała Natalie
wstając od stolika. Hermiona spojrzała na nią z wyższością. Czarownica z czystą
krwią paląca mugolskie używki?
-Nie mogę się doszszekać ballu!
–wybełkotał Zabini.
-Ja teszszsz.. –powiedział Draco.
-A ja nie mogę się doszekać, co będzie
PO balu!
-A so bezie? –zapytał zdziwiony Draco.
–Pójdziem sspac!
-Moszeee wy!
Hermiona patrzyła na swojego chłopaka zaskoczona.
Co on chce takiego robić po balu?
-Ja! –zaczął znowu.-Będę się zajmował
moją dziewuszyną! Hermioonką kochaną!
Objął dziewczynę, ale traktował tak
jakby jej nie było. Hermiona zaczęła się irytować. Zmarszczyła brwi, przyglądając
się chłopakowi.
-W jakim sennsjie zajmowaau? –zapytał
Blaise.
-Zaprowadze doo pokooju i tam ssie
będzie zialo!
-Co masz na myśli? –zapytała już
zezłoszczona.
-W koonsuu dasz mi!
-Tylko ja tknij, to cię zabiję!
–oprzytomniał Malfoy, wyciągając różdżkę i przykładając do klatki piersiowej
Notta. W tym momencie wszyscy z zaciekawieniem obserwowali i przysłuchiwali się
wymianie zdań.
-Bo sso, Malfoy?! Ona nie jesst twoja!
-Twoja już też nie. –Odezwała się
głośno Gryfonka.
-O szym ty mówiszsz, kochanie?
–spojrzał na nią pijackim wzrokiem.
-KONIEC Z NAMI!
-Hermionko..
Gryfonka nie chciała tego słuchać.
Zranił ją. Następny mężczyzna ja zranił dnia dzisiejszego. Nie zamierzała być
słaba. Nie zamierzała płakać. Była silna.
-Nie odzywaj się do mnie. Z nami
koniec. I na bal też z tobą nie idę. Ginny, Blaise, dziękuję za zaproszenie,
ale już pójdę.
Ginny wstała wraz z przyjaciółką,
omijając oskarżycielskie spojrzenie swojego chłopaka. Nie mogła się powstrzymać
od lekkiego uśmiechu.
-Czekaj, Hermiono. Pójdę z tobą.
Wyszły w ciemną noc, oświetlaną jedynie
przez gwiazdy. Przez chwilę szły w ciszy, napawając się zimowym powietrzem.
-Co za świnia! –obrażała Notta Ginny.
-Tak, wiem. I jak ja mogłam się z nim
całować?! Koszmar!
-Ale teraz nie masz partnera na bal.
–powiedziała ruda, jakby to było z wszystkiego najgorsze. Hermiona wzruszyła
ramionami.
-Trudno się mówi. Nie muszę mieć.
-Może idź z Ronem? –zaproponowała.
-Nie! –powiedziała trochę za szybko.
–Chcę iść sama.
-Hermi, weźmy jutro Jess i chodźmy na
zakupy! Zrelaksujesz się! Po takim czymś zakupy będą cudowną sprawą.
Hermiona spróbowała się uśmiechnąć, lecz
wyszedł jej nie do końca wprawny grymas.
-Świetny pomysł!
Po chwili ciszy odezwała się ponownie.
-Wiesz, Ginny co jest najlepsze w tym
wszystkim?
-Co takiego? –zapytała zaciekawiona.
-JESTEM WOLNA! –roześmiała się i
ruszyła do pokoju.
Ginny spojrzała za nią z uśmiechem.
Wiedziałam,
że dzisiaj się coś wydarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz