Hermiona obudziła się. Już dawno nie
spało jej się tak dobrze i wygodnie. A jakie miała przyjemne sny! Poczuła, że
leży na czymś twardym. Przewróciła się na drugi bok i spojrzała prosto w twarz
blondyna, który się do niej przytulał. Odskoczyła przerażona, ale po
rozejrzeniu się stwierdziła, że musiała zasnąć podczas oglądania. Mimo wszystko była zawstydzona ową sytuacją.
Wyswobodziła się z jego ramion i wyszła z łóżka. Ubrała swój puchaty szlafrok i
po cichu, żeby nie obudzić chłopaka, poszła zrobić świąteczne śniadanie. Było
to nie lada wyzwaniem, gdyż cała kuchnia była zastawiona różnymi składnikami do
kolacji, które wczoraj pozostawiła na każdej szafce.
Udało jej się w końcu zrobić jajecznicę
z pomidorami. Zaniosła ją do salonu stawiając wszystko na stół. Teraz tylko
pozostała pobudka Ślizgona.
-Draco, wstawaj! –potrząsnęła jego ramieniem.
Ślizgon zrobił niezadowoloną minę,
zaczął mamrotać przez sen i odwrócił się na drugi bok. Hermiona spojrzała na
niego z lekkim rozbawieniem, a zarazem irytacją.
-Malfoy! –powiedziała głośniej.
Nic. Chłopak nadal spał jak zabity.
-Skoro tak chcesz się bawić.. –szepnęła
do siebie z diabelskim uśmieszkiem.
Podeszła pod drzwi, spojrzała w
kierunku kanapy i z rozpędem skoczyła na śpiącego chłopaka od razu wyrywając go
ze snu. Chłopak pisnął przeraźliwie i wstał jak oparzony rozglądając się po
pokoju z przerażeniem.
-Co się dzieje?!
Dziewczyna spadła z niego i zaczęła się
śmiać jak opętana. Złapała się aż za brzuch walcząc o oddech. Draco spojrzał na
nią w lekkim szoku, wciąż zdezorientowany.
-O co ci chodzi?! Granger, co się
dzieje?!
-Krzyczysz jak panienka, Malfoy!
Dlaczego tego nie uwieczniłam!? –wysapała przez śmiech.
Po minie chłopaka było widać, że nie
jest zadowolony. Spojrzał na nią wrogim spojrzeniem.
-Nie prawda! –warknął.
-Prawda! –powiedziała z wrednym
uśmiechem.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!
-Dlaczego w ogóle to zrobiłaś?!
–wykrzyczał to tak nagle, że Hermiona aż podskoczyła.
-Dlatego, że panie „Śpię Jak Zabity”
nie mogłam cię inaczej dobudzić.
-Po co chciałaś mnie budzić, kobieto?
Jest wcześnie rano! –jęknął z wyrzutem.
-Ale jest Wigilia i trzeba wszystko
przygotować. A poza tym, zrobiłam śniadanie.
Draco spojrzał na stół. Rzeczywiście.
Leżały na nim dwa talerze z jajecznicą oraz tostami. Musiał przyznać, że był
zaskoczony.
-Zrobiłaś mi śniadanie?
-Nie. Innemu Draconowi, leżącemu w moim
salonie. –powiedziała ironicznie.
Blondyn nic nie odpowiedział, tylko
nagle wstał i podszedł do stołu. Hermiona podążyła jego śladami.
-Jakie plany na dzisiaj? –zapytał
jedząc z niezwykłym zapałem swoją porcję jajecznicy. Hermiona patrzyła na to z
lekkimi rumieńcami.
-Obiecałeś, że pomożesz z gotowaniem. A
poza tym, jak chcesz możemy się przejść na spacer. Ale to wieczorem raczej.
–powiedziała obojętnie.
-W porządku. Od czego zaczynamy?
–spojrzał na nią z oczekiwaniem.
Hermionę zaskoczył jego brak sprzeciwu.
Spodziewała się wykręcania, wymówek i innych sposobów, aby nie musieć nic
robić. Czyli to, co zawsze robił. Po prostu jej przeszkadzać i denerwować na
każdym kroku.
-W sumie… -zaczęła z zastanowieniem.-Ja
zacznę gotować, a ty możesz odkurzyć..
Nie odbyło się bez instrukcji obsługi
odkurzacza dla Dracona. Chłopak patrzył na sprzęt z otwartymi szeroko oczami.
-Mam to wszystko sprzątać ręcznie?!
–oburzył się.
-Chcę spędzić te święta jak zawsze,
więc tak! –warknęła.
-Jak jakiś skrzat domowy?!
-A więc tak?! Pomoc dla ciebie oznacza
tylko służbę i zniewolenie jak skrzaty domowe?! To łaski bez, Malfoy! Nic od
ciebie nie chcę!
Odwróciła się na pięcie, zła jak osa
wchodząc do kuchni i zatrzaskując za sobą drzwi.
Draco popatrzył za nią ze złością, a
następnie na urządzenie którym miał sprzątać. Do czego to przyszło, żeby on-
Draco Malfoy arystokrata, miał sprzątać, a do tego mugolskimi sprzętami?!
Jednak przed oczami zobaczył uśmiechniętą twarz Hermiony. Odetchnął z irytacją
i w końcu jednak odkurzył w ekspresowym tempie cały dom. Podczas odkurzania
salonu musiał się trochę wprawić, jednak potem poszło gładko. Oczywiście w paru
miejscach pomógł sobie czarami, ale o tym nie miał zamiaru wspominać Gryfonce. Następnie
starł nawet kurze i po wszystkim poszedł porozmawiać z dziewczyną.
-Granger? –zapytał cicho wchodząc do
kuchni.
-Czego chcesz?!
Trochę się przestraszył, gdyż Gryfonka
trzymała w ręku ostry nóż i z niezwykłą precyzją kroiła brutalnie rybę.
-Odkurzyłem, tak jak chciałaś.
-Tak? To teraz najlepiej idź skocz z
okna, bo jeszcze ktoś się dowie, że to zrobiłeś. –warknęła.
Ślizgon mimo wszystko się zaśmiał i
pomimo jej protestów, przyciągnął do siebie. Spojrzała na niego ze złością. Tym
razem była naprawdę wściekła, więc nawet jego sztuczki, cholerne pocałunki, ani
nic w tym stylu nie pomogą.
-Granger, słuchaj, nie chciałem żeby
tak wyszło, jasne? Możesz już nie być zła? Wiesz dobrze, że nie jestem
przyzwyczajony do tego wszystkiego. Ale jakbyś nie zauważyła, to się staram.
Tak, staram się. –powiedział widząc jej wzrok.
Hermiona prychnęła. Mimo wszystko
wiedziała, że miał rację. Nie był typem człowieka przyzwyczajonym do prac
domowych. Teraz jednak to zrobił, czym musiał poczuć się naprawdę poniżony.
-Tak, Draco Malfoy i staranie. –zironizowała.-Dobra,
w porządku. Nie jestem zła. Ale teraz daj mi skończyć gotowanie.
Gryfonka wzięła się za ponowne krojenie
ryby, trochę już spokojniej, a Draco zajął wolne miejsce przy małym stoliczku
obserwując ją. Przeszło go dziwne uczucie, gdy pomyślał, że mógłby ją tak
obserwować codziennie.
-Prezenty! –wykrzyknął po chwili, zauważywszy
lecące sowy z paczkami. Odwiązał je od nóżek i gdy zobaczył tyle zaadresowanych
do niego, zdziwił się. Chciał już zacząć otwierać, gdy Hermiona z groźną miną krzyknęła:
-Nie waż się!
-Dlaczego? Przecież są dla mnie!
–obruszył się.
-Tak, ale otworzymy je po kolacji! Idź
je wszystkie połóż pod choinką.
-Granger, to są prezenty dla MNIE.
-Tak? To w takim razie weź je, ale
wyjdź z mojego domu.
Patrzyli na siebie chwilę mierząc się
wzrokiem. Draco westchnął głęboko i z naburmuszoną miną poszedł zanieść
wszystkie prezenty pod choinkę. Normalnie nigdy by jej nie posłuchał, ale to
był jej dom i jej zasady. To Granger tutaj rządziła.
~~*~~
Około godziny 17 zaczęli nosić potrawy
na stół, przygotowując do wigilijnej kolacji. Poszli też się przebrać w
odświętne stroje. Hermiona ubrała się w prostą do pół uda czarną sukienkę, a
Draco nałożył na siebie szarą koszulę i ciemne jeansy. Na swój widok obojga
zatkało.
-Nieźle, Granger. –powiedział z
delikatnym, drwiącym uśmiechem.
-I ty również się postarałeś.
–odwzajemniła uśmiech .
Hermiona wzięła opłatki i podeszła do
niego niepewnie. Stali przed sobą skrępowani. Składanie życzeń było stanowczo
najgorszą częścią świąt. A szczególnie, gdy nie wiedzieli czego mają sobie
życzyć.
-Ty pierwsza. –powiedział cicho.
Hermiona odchrząknęła, wpatrując się w
ścianę za nim.
-Życzę ci Draco, żebyś znalazł
szczęście u boku jakiejś dziewczyny, ale jakiejś normalnej. Może w końcu
przestaniesz je wykorzystywać. Żebyście założyli wspaniałą rodzinę. Pracy
aurora, żebyś nie był nigdy smutny i żeby to całe zło, które cię otacza
zniknęło.
Chłopakowi rozbłysły oczy.
-A ja tobie życzę, żebyś zdała
najlepiej z całego Hogwartu OWTM-y, bo ktoś mnie będzie musiał kiedyś leczyć, chociaż
chyba będę się bał, że mnie otrujesz. A także …-zawahał się. Nie był dobry w
składaniu życzeń. –Żebyś już nie była taka przemądrzała.
Hermiona pokręciła rozbawiona głową.
Pozwoliła, aby blondyn ją pocałował w policzek i usiedli do kolacji.
-Hermiono, muszę ci powiedzieć, że
świetnie gotujesz. –powiedział w pewnym momencie. Gryfonka posłała mu
zaskoczone spojrzenie. Wcale nie była aż tak dobrą kucharką, ale doceniła to,
że tym razem próbował być miły. Nie ważne jak to niemożliwie brzmiało. Tak,
Malfoy starał się być miły.
-Dziękuję. –powiedziała cicho. –Raczej
kiepsko mi idzie z gotowaniem.
Podczas kolacji rozmawiali ze sobą,
próbując sobie wzajemnie nie dogryzać. Jak widać świąteczna atmosfera udzieliła
im się, gdyż tego wieczora postanowili być dla siebie nieskończenie mili.
Chłopak opowiadał jej jak przebiegała u niego w domu kolacja wigilijna, a
Hermiona porównywała do swojej. W ich sercach pojawiło się nieznane uczucie
wywołane przez całą ciepłą, rodzinną atmosferę.
Po zjedzeniu, usiedli przy choince.
Draco zaczął podawać jej prezenty, a następnie brać swoje.
-Otwieraj pierwsza. –zaproponował.
Hermiona otworzyła najpierw paczki,
które okazały się prezentami od Harry’ego i Blaisa. W jednej znajdował się
piękny perfum, a w drugiej miniaturowy smok z napisem „pamiętaj, żeby Smoka zawsze
trzymać na smyczy!” oraz książka.
Od Ginny dostała buty. Piękne, czerwone
szpilki, a zestaw kosmetyków od Jessiki. Znalazła też ręcznie robiony sweter od
Weasleyów wraz z domowymi wypiekami, produkty ze sklepu Freda i George’a, a
także paczuszkę od Rona. Był to album z ich wspólnymi zdjęciami. Rozpakowała
też prezenty od rodziców i dziadków.
-Nie zapomnij o prezencie ode mnie.
–Draco wręczył jej dużą paczkę.
Gryfonka otworzyła ją drżącymi rękoma.
Na dnie paczuszki znajdowała się czerwona, krótka, imprezowa sukienka. Była
przecudowna i Hermiona od razu się w niej zakochała. I do tego szpilki od Ginny
będą pasować! Dostrzegła jeszcze mniejsze pudełeczko. Był w nim piękny złoty
łańcuszek, z zawieszką w kształcie serduszka. Z przodu był wyłożony cyrkoniami,
a z tyłu miał wyryte „H+D”.
Spojrzała na niego zaskoczona, ale
rzuciła się na jego szyję ze szczęścia.
-Dziękuję! Cudowne są te prezenty!
Twoja kolej!
Draco rozpakował najpierw „prezent” od
ojca w postaci listu, że ma nadzieję, że w końcu się zmieni, od chłopaków
alkohol, a od dziewczyn perfumy i maści do włosów. Dostał też od całej czwórki
razem ich wspólne zdjęcie. Ginny, Blaise, Jessica, Harry, Hermiona i on.
Uśmiechnął się na ten widok. Został mu do otworzenia jeszcze prezent od
Hermiony. Stawiał na jakąś książkę, ale się zdziwił. Była to koszula w kolorze
jego oczu, bransoletka ze znakiem nieskończoności, na której ona również
wygrawerowała „H+D” i zestaw miotlarski.
-Łał! Dzięki, Hermiono! -powiedział
zaskoczony.-To najlepszy prezent jaki mogłem dostać. Naprawdę. I chyba…
powinienem też podziękować za święta. –uśmiechnął się szelmowsko. –To najlepsze
jakie w życiu miałem.
Dziewczyna się soczyście zarumieniła.
Lubiła tego romantycznego, miłego Dracona, ale jednak uwielbiała tego
chamskiego, złośliwego i wrednego. Ten pierwszy nie wydawał się wystarczająco
prawdziwy.
-A chciałbyś coś porobić jeszcze w
ramach tych świąt? –zapytała cicho.
Chłopak wzruszył ramionami. Tak
naprawdę nie wiedział co się robi w święta.
-Może ty coś zaproponuj.
-A może.. pośpiewamy kolędy? Zawsze
robiłam to z rodzicami.
Draco spojrzał na nią niepewnie. To
było dosyć.. intymne, takie rodzinne. Nigdy się tak nie zachowywał. Ostatnie o
czym myślał to, to, że będzie śpiewał kolędy. Jednak tego wieczora czuł się
naprawdę inaczej. Skinął głową na znak zgody. Dziewczyna włączyła płytę z kolędami.
Nie śpiewali. Czuli się zbyt skrępowani. Siedzieli w ciszy słuchając, jak chór
sam śpiewa. Draco przyciągnął ją do siebie tak, że usiadła na jego kolanach, a ona
nie zaprotestowała. Posiedzieli tak ze sobą nawet, gdy płyta się skończyła.
Wiedziała, że chyba nikt nie zna takiej wersji Dracona, jaką ona miała okazję
poznać. Tylko czy ta wersja była prawdziwa?
-To co, może spacer? –zaproponowała
wyrywając się z nieprzyjemnych myśli.
-Możemy.
Ubrali się ciepło i wyszli do
zaśnieżonego parku. Szli powoli, trzymając się za ręce i rozkoszując swoją
obecnością. Każdy miał w myślach tę drugą osobę, czując, że uczucie które razem
dzielą z dzisiejszym dniem bardzo wzrosło. Mieli wrażenie, że teraz wszystko szło
odpowiednim torem. Jakby to była bajka, chwila, która nie miała się zdarzyć,
ale była im przeznaczona. Byli tacy niepewni, zawstydzeni swoją obecnością jak
nigdy.
-O której oni jutro przyjadą?
–odchrząknął Draco, przerywając ciszę.
-Nie wiem, Ginny mówiła, że jakoś z
rana.
Chłopak westchnął teatralnie.
-Ech, to będziemy się z nimi użerać.
-Nie bądź niemiły! –rzuciła mu groźne
spojrzenie.
-Przecież nie jestem. –powiedział z
kpiącym uśmiechem, ale po chwilę wyszeptał, czując jak pcha go do tego wyznania
nieznana siła: -Tęsknię za nimi.
Hermiona spojrzała na niego oniemiała.
Takie wyznanie bardzo dużo znaczyło z ust Dracona Malfoya. Chłopaka rzadko było
stać na takie wyznania. Nie należał do osób wylewnych w uczuciach. Zazwyczaj
raczej był zamknięty w sobie i swoje uczucia także tam trzymał. Uśmiechnęła się
delikatnie.
-Za mną też byś tęsknił? –wyszeptała,
czując jak na jej policzki wkraczają rumieńce niekoniecznie spowodowane zimnem.
Naprawdę była ciekawa jego odpowiedzi. Może tylko dzisiejszego dnia był w
stanie coś wyznać.
Chłopak momentalnie stanął i
przyciągnął ją do siebie.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak
bardzo, Granger. –odszepnął, wpijając się jednocześnie w jej usta. Smakował je,
upajał się nimi. Oboje zdawali sobie sprawę, że to wszystko już dawno się wymknęło
spod ich kontroli. Nie panują nad uczuciami między sobą. Są im posłuszni, to
one decydują. To nie była zwykła znajomość. Była owiana namiętnością i
pragnieniem. Kiedyś czuli, że zaczynają coś do siebie czuć. Coś co nigdy nie
powinno się wydarzyć. Czy dalej tak jest? Nie. Teraz już byli tego pewni.
Pewni, że nie wyrwą się z ich objęć, lecz nikt nie przyzna tego głośno. Czy to
nie oznacza porażki?
Gdy wrócili do domu, każde z nich
poszło wziąć szybki prysznic. Próbowali oczyścić umysły, zacząć myśleć trzeźwo,
lecz chyba już nie potrafili tego zrobić. Zostali pokonani, choć jeszcze nie
zdali sobie z tego sprawy.
Po wyjściu Hermiona wzięła ze sobą
poduszki, kocyk i zeszła do salonu. Po paru minutach dołączył do niej Draco. Wzdrygnęła
się, gdy usiadł obok.
-To co dzisiaj oglądamy? –zapytała z
uśmiechem.
Obejrzeli „Kevina Samego w Domu”, a potem
padło na horror. Nawet nie zorientowała się kiedy wtuliła się w niego
przerażona, a Draco, który się zapierał rękami i nogami, że on się nie boi
takich głupich filmów, trzymał ją w objęciach, ale w podejrzanych momentach
przymykał powieki. Przecież z reguły wiadomo, że Ślizgoni to raczej tchórze,
ale się do tego nie przyznają.
Tym razem Hermiona nie zasnęła. Po
skończonym seansie poszli do góry, do sypialni. Draco już chciał za nią wejść,
gdy ta go zatrzymała.
-Tam jest twoja sypialnia, Draco. –powiedziała
łagodnie.
-Myślałem, że śpimy razem. –uśmiechnął
się sarkastycznie.
-To więcej nie myśl. –powiedziała
słodko i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Po chwili jednak drzwi ponownie się
otworzyły i wpadł przez nie Ślizgon. Oparł się szelmowsko o futrynę drzwi i
spojrzał na nią z łobuzerskim uśmiechem.
-Zjeżdżaj, Malfoy! –warknęła, rzucając w
niego poduszką.
-Chyba o czymś zapomniałaś, Granger. –stwierdził
z błyskiem w oku. Hermiona przełknęła ślinę. Taki błysk zawsze oznaczał jedno.
-O czym? –zapytała zirytowana, ale
można było usłyszeć lekki strach.
-Nie wiesz? –zaczął się do niej
przybliżać. Hermiona gwałtownie się schowała pod kołdrę. Czuła się w tej chwili
bezbronna. Poczuła jak blondyn wskoczył na jej łóżko. Pisnęła, próbując się
szczelnie zabezpieczyć, ale chłopak odkrył ją i pocałował krótko.
-Dobranoc. –powiedział zadowolony z
siebie i wyszedł z jej sypialni.
On
jest niemożliwy.. –pomyślała z lekkim niedowierzaniem. Mimo wszystko
uśmiechnęła się szeroko.
~~*~~
Następnego dnia z rana przyjechali ich
przyjaciele. Ginny i Jessica wpadły do domu żeby uściskać przyjaciółkę. Oczywiście
były poubierane od stóp do głów w nowe ubrania, a także obwieszone nowiutką
biżuterią.
-Dziękujemy za bransoletki! Są piękne! –wykrzyknęły
chórem.
-Ja też wam dziękuję!
Draco przywitał się z kumplami, a
następnie z dziewczynami. Wszyscy sobie podziękowali za prezenty i rozsiedli
się na kanapie w salonie Hermiony. Nawet przez chwilę nie trwałą tam cisza.
Każdy chciał się pochwalić prezentami, a także opowiedzieć jak minęły święta.
-Patrz, co dostałam! –pisnęła ucieszona
Ginny odsłaniając swoje włosy. Z uszu dziewczyny zwisały pięknie kolczyki z
białego złota.
-No, Zabini, widzę, że poszalałeś.
–zaśmiał się Draco z ironią.
-I ty widzę też. –wskazał na naszyjnik
Hermiony.
Malfoy się uśmiechnął drwiąco, a dziewczyny
pisnęły i zbliżyły się by go zobaczyć.
-A więc, jak minęły święta? –zapytał
Harry z zaciekawieniem, zwracając się do blondyna.
-Świetnie. Granger nawet potrafi
gotować. Myślałem, że się zatruję, ale..
Dziewczyna spojrzała na niego morderczo,
na co ten ucichł, ale cała reszta wybuchła śmiechem. Z trudem odciągnęła wzrok
od jego rozbawionych oczu, aby zapytać drugiej przyjaciółki co dostała.
-A patrz, co ja dostałem! –Blaise
wyciągnął z kieszeni wypasiony telefon dotykowy.
-Co to? –zainteresował się blondyn,
patrząc na przyrząd zdezorientowany.
-Komórka. Można przez nią gadać, robić
zdjęcia, pisać do siebie gdziekolwiek jesteś. –powiedział obeznany Blaise.
-Ale zajebiste. –powiedział z lekkim
podziwem.
Wszyscy zdążyli się jeszcze pochwalić
swoimi prezentami, gdy Draco wykrzyczał:
-Zabini! Musisz zobaczyć jakie mugole
mają świetne sprzęty!
Biegali po domu Hermiony. Draco
pokazywał po kolei telewizor i komputer tłumacząc ich użycie. Blaise trochę
pograł i również mu się to spodobało. Hermiona przeczuwała zaraz kłótnię,
dlatego poszła do góry i zniosła im konsolę.
-Pograjcie na tym, ale błagam nie
zepsujcie, bo to taty. Zabiję was, jak coś się jej stanie. –ostrzegła z groźną
miną.
Chłopcy zajęli się nową zabawką, próbując
rozgryźć jej działanie.
-Ginny, jak rodzice przyjęli Blaise’a? –zapytała
zaciekawiona złotowłosa.
-Z początku było słabo. Ze strony taty
przynajmniej. Ale potem i on go pokochał. Blaise ma swoje sposoby na to, żeby
wkupić się w kogoś łaski. –powiedziała z rozbawieniem.
-Jakie? To może nauczę Harry’ego i
wypróbujemy na moim ojcu? –zapytała Jess ze śmiechem.
-Wątpię, żeby na twojego zadziałało.
–zaśmiała się Ginny. –Kupił mu na święta jakieś mugolskie ustrojstwa, uraczył
historią, że opowiadałam mu o tym, że uwielbia mugolskie sprzęty i pogadał ze
swoimi przyjaciółmi gdzie mają jakieś fajne wkrętarki..
Dziewczyny znowu się roześmiały.
-Czyli Blaise jest już w rodzinie?
-Tak, nawet Fred i George go polubili.
A właśnie! Miałam coś przywieźć! Draco, to dla ciebie!
Rzuciła chłopakowi pakunek. Blondyn zaskoczony
otworzył paczkę. W środku znajdował się ręcznie robiony sweter w kolorze
niebieskim ze srebrną literką „D” na środku.
-Mama stwierdziła, że będzie ci pasował
do oczu.
Draco patrzył na niego oniemiały. Nie
zwrócił wcześniej na to uwagi, ale wszyscy taki mieli. Hermiona czerwony, Ginny
też, Potter brązowy, Blaise czarny i nawet Jessica miała zielony.
-A ty skąd masz? –zwrócił się do
dziewczyny.
-Ginny
powiedziała o mnie swojej mamie. –spojrzała na nią z wdzięcznością.
–Przekażesz jej ode mnie ciasteczka, które upiekłam wraz z liścikiem z
podziękowaniem?
-Tak, pewnie! –uśmiechnęła się ruda.
-A ode mnie prezent się spodobał?
–zapytał Draco Ginny.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
Dziewczyna się uśmiechnęła radośnie i przytaknęła.
-Tak, mama uwielbia tą chustę, a ojcu
podoba się silnik. Bardzo ci dziękują.
-Chcesz mnie wygryźć? –zapytał z
przekąsem Blaise.
Draco posłał mu drwiący uśmiech i
założył przez głowę sweter. Czuł, jak w jego zimnym sercu robi się ciepło.
Naprawdę był wdzięczny. Wiedział, że był zrobiony prosto z serca. Jego rodzice
nigdy nie dali mu takiego prezentu. W jego domu od zawsze wszystko zastępowały
pieniądze, nawet prezenty kupowały skrzaty domowe.
-Podoba ci się? –zapytała z obawą
Weasleyówna. Wiedziała, że Draco jest inny niż Blaise.
-Jasne. –powiedział szczerze, choć za
bardzo nie chciał pokazać tego, co naprawdę czuje. –Jest… dziękuję. Podziękuj
rodzicom. –odchrząknął. –Chyba tylko koszula od Hermiony go przebija. –mrugnął do
niej, na co ta się zarumieniła.
Dziewczyny spojrzały na nią znacząco
wzrokiem „Coś ty mu zrobiła, że jest taki miły?”, na co ona tylko wzruszyła z
uśmiechem ramionami.
-A właśnie, Hermiono. Jak ci się
mieszka z Malfoyem? Zdziwiłem się, że jeszcze jest żywy. –szepnął do niej Harry,
a Hermiona się roześmiała.
-Jest całkiem znośnie. W sumie to jest
nieszkodliwy. W każdej chwili jak mnie zdenerwuje mogę go przerobić we fretkę.
–mrugnęła do przyjaciela.
-A mi tam się wydaje, że dobrze wam się
razem mieszka. Przecież on od ciebie wzroku ani rąk nie może oderwać.
–stwierdziła Ginny.
-Nie przesadzaj, Ginn. Po prostu
pierwszy raz spędził takie święta i stąd taka odmiana. Ale spokojnie, to tylko
przejściowe.
-Czy ja wiem? Wygląda jakby Malfoy miał
na ciebie ochotę. –potwierdziła Jessica słowa Ginny. Harry posłał jej
piorunujące spojrzenie.
-Och, Harry przestań. Wiem, że nie
jesteś do niego przekonany, dlatego tak reagujesz.
-On jest z rodziny śmierciożerców.
–burknął.
-Tak? A ja niby z jakiej? –zapytała
buntowniczo.
-Nie tak miało to zabrzmieć, Jess.
Przepraszam. Hermiona zrobi to co uważa za słuszne. –spojrzał na przyjaciółkę z
lekkim uśmiechem, ale Gryfonka zauważyła ostrzeżenie w jego oczach.
-Jasne, Harry. Wiesz, że potrafię o
siebie zadbać.
-O czym wy tam tak szepczecie? –zapytał
Blaise podejrzliwie.
-O tym, że jednak jesteś w czymś słaby.
–zaśmiała się Ginny.
Chłopaki robili sobie sparingi w grach.
Harry musiał im trochę powyjaśniać, o co w nich chodzi. Nauczył się, gdyż
Dudley również miał takie gry. Gdy Dursleyowie wyjeżdżali to sobie trochę
pograł, gdy nikt nie mógł go przyłapać.
Dziewczyny za to sobie poplotkowały o
wszystkim. Jak zwykle miały sobie wiele do opowiedzenia.
-Też bym sobie w coś takiego pograła,
ale moje palce nie nadążą za tymi przyciskami. –zaśmiała się Jessica patrząc na
pady.
-Wiem! Tata ma kineckta! –wykrzyknęła
nagle brązowooka.
Wszyscy spojrzeli na nią niezrozumiale
prócz Harry’ego.
-O, świetnie! Podłącz go! Podzielimy
się na drużyny!
Gdy wszyscy zobaczyli na czym polega owe
urządzenie, chętnie się przyłączyli. Gra była wyrównana, ale w końcu dziewczyny
wygrały z głośnym okrzykiem radości.
-A może jakieś karaoke? –zaproponowała
Hermiona.
Przyjaciele zgodzili się i postanowili
zrobić mieszane drużyny. Hermiona była z Harrym i Blaisem, a Draco z Ginny i
Jessicą.
Po dziesięciu piosenkach okazało się,
że drużyna Hermiony była lepsza, bo jak się okazało został odkryty talent
muzyczny w Harrym, który wygrywał z każdym. Nawet swojej dziewczynie nie miał
zamiaru dać wygrać.
Zmęczeni usiedli na kanapie i Draco
przyniósł z barku wódkę.
-Chcę tego spróbować. –powiedział stawiając
przezroczystą butelkę na stole. Wszyscy patrzyli na nią nieufnie. Hermiona
przyniosła małe kieliszki, każdy w innym kolorze i rozlała do nich płyn.
-Ja nie chcę. Fred i George kiedyś to
przeszmuglowali i mam złe wspomnienia. –stwierdziła Ginny.
-Przynieść ci coś innego? –zapytała
brązowooka przyjaciółkę.
-Nie, dzięki. Muszę być w stanie
przenieść to ciężkie cielsko, gdy już samo nie będzie mogło iść. –wskazała na
swojego chłopaka, a wszyscy się zaśmiali. Po wykrzyknięciu „no to pijemy”, a następnie po szybkim łyknięciu, wszyscy się skrzywili, ale Blaise i tak polał następną kolejkę. Po
kilku głębszych wszyscy mieli już dosyć wcięte. Bardziej chłopaki, bo
dziewczyny opuściły parę kolejek.
-Blaise, przestań już pić bo musimy
wrócić do domu. –powiedziała Ginny.
-Zostańcie na noc! Mam dosyć pokojów.
–zaproponowała Hermiona.
Przyjaciele spojrzeli na nią z
niepewnością.
-A nie będziemy przeszkadzać?
-Nie no co wy! Możecie spać u rodziców
w sypialni, a wy w gościnnym. Ja niestety będę musiała spać z Malfoyem, ale
wytrzymam. Mam małą kanapę w pokoju.
-Ooo, zapowiada się ciekawa noc!
–ucieszył się Draco, leżąc na udach dziewczyny.
Odkąd usiedli na kanapie, cały czas był
obok niej i ją obejmował. Teraz aktualnie rozłożył się tak, że jego głowa spoczywała
na jej kolanach. Nie obeszło się to bez zauważenia tego przez przyjaciół. Wszyscy
obserwowali ich z kpiącymi uśmiechami, ale powstrzymywali się od skomentowania
tego.
-No na pewno, jak będziesz wymiotował. –powiedziała
drwiąco.
-Malfoyowie nie wymiotują! –warknął.
Po jeszcze paru kolejkach dziewczyny
zarządziły koniec. Hermiona wskazała im gdzie mają spać i sama ruszyła do
swojej sypialni, gdzie już leżał Malfoy. Poklepał miejsce obok siebie.
-Malfoy, masz tam swoją kanapę. –wskazała
wesoło mebel.
-Oj nie wygłupiaj się, Granger, tylko
chodź tutaj.
Dziewczyna westchnęła, ale położyła się
we wskazanym miejscu. Po chwili jednak Draco zmienił pozycję tak, że miał ją
pod sobą, po czym zaczął namiętnie całować.
-Wali od ciebie wódą. –odepchnęła go
lekko.
-Przeszkadza ci to? –wyszeptał do jej
ucha.
-Nie. –sama się zdziwiła swoją odpowiedzią. Słowa wyszły z jej ust szybciej, niż o nich pomyślała.
Usłyszawszy jej odpowiedź, pocałował ją
ponownie. Ich pocałunki stawały się coraz śmielsze i namiętniejsze. Hermiona
oplotła nogami jego plecy. Ślizgon zachęcony jej śmiałością, zaczął schodzić
pocałunkami na jej szyję i obojczyki. Miała wrażenie, że jej skóra parzy w
miejscu, gdzie blondyn przykładał swoje wargi. Jego ręka wjechała pod jej
koszulkę gładząc jej brzuch. Z satysfakcją poczuł, jak pojawiają się na nim
ciarki. W tym momencie Hermiona się opamiętała.
-Nie, Draco. Jesteś pijany.
Chłopak posłusznie przestał. Na
szczęście było ciemno, więc nie zauważyła jego zawiedzionego spojrzenia. Westchnął
cicho i przyciągnął ją do siebie, całując w czubek głowy.
-Śpij, maleńka.
Hermiona posłuchała i już po chwili
posłusznie spała. Draco zaś poczuł jak kręci mu się w głowie. Nie wiedział
jednak, czy to od nadmiaru alkoholu, czy od jej pocałunków.
__________________________________________________________________________
Przepraszam Was za ten rozdział! :(
Wiem, wiem.. Nic ciekawego ani nowego nie wnosi. ;/
Wyjechałam i nie miałam zbytnio czasu do wymyślenia czegoś innego. :(
Ogólnie takie sielankowo- świąteczne rozdziały będą jeszcze dwa, a może jeden.
Zobaczę jak mi czas przypasuje. :)
Udanych wakacji! :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz