Hogwart. Lato. Piękny, słoneczny dzień,
a w samym środku zamku przyjemny zgiełk rozchodzący się po korytarzach szkoły…
Zaraz.. Przyjemny?
-No, no, Granger. Popisałaś się dziś na
Obronie! Znowu ryłaś całą noc nosem w podręczniku aż go zasmarkałaś? –usłyszała
za sobą głos jej „ulubionego” kolegi. Odwróciła się ze sztucznym, szerokim,
przyklejonym do twarzy uśmiechem.
-Ojej, Malfoy! Wiesz co to podręcznik?
–zapytała udając zaskoczenie. –Myślałam,
że twój mózg przyswaja tylko słowo „szlama”. Ale zaraz… jaki mózg?
Wszyscy uczniowie z ciekawością
przysłuchiwali się typowej dla tej dwójki wymianie zdań. Gdy Hermiona
wypowiedziała ostatnie, wszyscy zawyli zgodnie „uuuu”, co miało oznaczać cios
dla Malfoya. Chłopak zirytował się, lecz próbował po sobie tego nie pokazać.
-Granger, coś taka pyskata? Gdybym miał
brudną krew jak twoja, to bym jednak został przy czytaniu, bo niczego więcej
nie potrafisz.
-Ja przynajmniej potrafię czytać. Dziwne,
bo tobie nawet czysta krew nie pomaga żeby czegoś się nauczyć.
Draco uśmiechnął się szyderczo. Co jak
co, ale ona jedyna potrafiła mu dopiec. Uwielbiał sprzeczki z nią. Musiał
przyznać, że wydawała się wtedy całkiem pociągająca.
-Moja przynajmniej pozwala mi wejść do
sklepu i poprzymierzać ubrania, a sprzedawczyni nie będzie się bała, że je
ubrudzę szlamem.
-Hermiona, pomóc ci? –zapytał Harry,
widząc, że dziewczyna zaciska pięści ze złością.
-Nie, Harry Potterze, potrafię sobie
poradzić z tlenioną fretką Malfoyem.
-Tlenioną fretką? –warknął Draco. –Nie
mów tak do mnie brudna szlamo.
-Fretka. –powiedziała z satysfakcją
wymawiając powoli słowo.
-Co się stało z twoją twarzą, Granger?!
A nie, sorry. Ty tak wyglądasz.
-Jesteś dowcipny jak taczka gnoju,
Malfoy.
-Milcz jak do mnie mówisz, szlamciu.
-Jakbym miała taką twarz jak ty,
Malfoy, to bym napisała do Munga. Podobno szukają klauna do rozśmieszania
dzieci.
-Nie otwieraj lepiej za dużo tych ust,
bo jak widzę twoje zęby, to zastosowanie ich powinno być tylko w ogródku
Hagrida. Przy kopaniu grządek z dyniami.
-Ja się przynajmniej do czegoś przydam,
bo jak ciebie ktoś zobaczy, to na wstępie padnie!
-No padną! Dziewczyny w moim łóżku.
Chcesz dołączyć, Granger?
-Nie, mierzę trochę wyżej. –uśmiechnęła
się słodko.
-To dlatego lecą na ciebie takie
zwierzęta, typu rudy wiewiór Weasley?
-Zwierzęta? Hmm, w sumie to wyjaśnia
dlaczego ty na mnie lecisz. Wiewiórka, fretka… prawie to samo.
Po dziedzińcu znów potoczyło się głośne
„uuu”. Draco zacisnął szczękę walcząc z uśmiechem. Znowu z nim wygrywała.
Zamilkł nie wiedząc co odpowiedzieć. Może właśnie to w niej go pociągało?
-Nie pozwalaj sobie, szlamo!
-Tleniony, arystokratyczny dupek!
-Brudnokrwista, przemądrzała Gryfonka!
W tym momencie ich wyzwiska coraz
bardziej zaczęły zniżać się do poziomy mugolskiej podstawówki, ale Draco bawił
się coraz lepiej.
-Podły Ślizgon!
-Mugol!
-Już sklątka tylnowybuchowa jest
ładniejsza od ciebie, Malfoy!
-Tak samo jak od ciebie pierwszy lepszy
troll!
-Charłak!
-Umówisz się ze mną?
-Tak!
Hermiona zakryła usta z przerażeniem,
gdy tylko dotarło do niej to, co powiedziała. Wszyscy patrzyli na nią w szoku,
a Malfoy podszedł do niej szybko, chwycił w talii i pocałował. Gdy się od niej
oderwał, w jego oczach świeciły triumfujące ogniki. Był zadowolony z siebie.
Usłyszeli głośne bicie brawa. Taaak, to
musiało być dosyć widowiskowe przedstawienie.
Morał tej historii chyba wszystkim
znany… KTO SIĘ CZUBI, TEN SIĘ LUBI, tak powiadamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz