poniedziałek, 5 grudnia 2016

Miniaturka 6. Zakład

Dworzec King’s Cross jak zawsze pierwszego września był pełen uczniów Hogwartu, a także ich rodzin. Zawsze głośny, zatłoczony, tętniący życiem. Wśród biegnących i przepychających uczniów stało trzech Ślizgonów. Właśnie udało im się wejść do pociągu i zająć jeden z przedziałów. Wrzucili bagaże na półkę i rozwalili się na kanapach zadowoleni. Draco Malfoy, Blaise Zabini a także Teodor Nott jechali na szósty rok nauki w Hogwarcie. Miał być już dla nich ostatnim. Czarny Pan rósł w siłę i chciał, aby do niego przystąpili, lecz cała trójka próbowała od tego uciec. Gdyby im się poszczęściło, chcieliby też wrócić do szkoły za rok. Wszystko, byle uciec od tego okrutnego obowiązku. Nie byli już tymi samymi ludźmi. Chcieli coś w życiu zmienić.
Do ich przedziału wkroczyła ładna blondynka, która zaczerwieniła się na ich widok, patrząc znacząco na Malfoya.
-Draco, mogłabym na słówko?
Ślizgon zrobił niezadowoloną minę, ale wstał i wyszedł za dziewczyną. Wrócił po niecałej minucie zirytowany.
-Jeżeli tak ma być przez cały rok, to oszaleję. –stwierdził.
-Co jest? –zapytał zaciekawiony Teo.
-Dziewczyny. Chyba nigdy się od nich nie odpędzę. –westchnął ramionami i uśmiechnął się szelmowsko. Teodor z Blaisem wymienili rozbawione uśmiechy. Zabini jednak przez chwilę zapatrzył się w okno jakby coś zauważył, po czym zwrócił się do przyjaciela.
-Nie mów, że uważasz, że każda na ciebie leci?
-Ależ oczywiście, że tak, Diable. Mój urok osobisty przyciąga każdą kobietę, lecz żadna tak naprawdę nie może mnie mieć. Miłość jest do bani.
-A może mały zakład?
Draco spojrzał na mulata z zaciekawieniem. Co też on znowu wymyślił? Musiał jednak przyznać, że go zaciekawił.
-O co?
-O skrzynkę Ognistej. Co ty na to?
-Jeżeli będę chciał, to sobie sam ją kupię.
-Jasne. –wzruszył ramionami Blaise. –I tak byś nie podołał. Nie poderwałbyś tej dziewczyny.
Wiedział, że jedzie po jego ego. Wiedział także, że Draco bardzo szybko to zirytuje. Już zauważył jak zaciska dłonie w pięści i patrzy na niego z irytacją.
-Przyjmuję zakład. –wycedził. –Czym to muszę cię poniżyć, Blaise?
Usta ciemnoskórego Ślizgona wygięły się w podłym uśmiechu.
-Rozkochaj w sobie Granger. Wygrasz zakład jeżeli będziesz z nią przez rok, a ona się w tobie zakocha.
Z satysfakcją zauważył zmianę na twarzy Malfoya. Przyjaciel wpatrywał się w niego z niedowierzaniem i lekkim strachem.
-Rok z Granger?! Zgłupiałeś?!
-No wiesz, podobno żadna by się nie oparła, więc nie wiem w czym problem..
-To szlama. –stwierdził Draco wpatrując się w stojącą za oknem dziewczynę, która przytulała do siebie rodziców.
-Myślałem, że w twoim słowniku nie widnieje już to słowo. Pękasz?
Draco jeszcze przez chwilę wpatrywał się w Gryfonkę rozmyślając. Była ładna, to prawda. Prawdą też było, że nie operował już tym słowem. Odkąd Czarny Pan oczekiwał od niego służby, przestał kontynuować rodzinne tradycje. Faktem było jednak to, że szatynka go nienawidziła. Jak miał zdobyć serce dziewczyny, która patrzyła na niego jak na robaka? Dodatkowo to była Granger. To samo za siebie mówiło, że niemożliwością jest zbliżenie się do niej. Mimo wszystko mina jego przyjaciela wskazywała wszystko. Nie mógł się poddać, bo Blaise nie da mu spokoju. Oderwał od szatynki zamyślone spojrzenie przenosząc je na przyjaciół.
-Rok to długo.. –powiedział powoli walcząc sam ze sobą. Wiedział, że to głupota, rzucenie się w przepaść, ale zadecydował. –Ale czemu nie. Granger to żadna przeszkoda.

Miesiąc później:
Wrzesień wcale nie był prosty dla Malfoya, co dawało radochę Zabiniemu. Ciągle wspominał o tym, że Granger jest na niego odporna, a wręcz chyba uczulona. Te docinki drażniły Dracona. Przez cały miesiąc za nią latał jak głupi, starał się być miły i dowcipny, zaczarować ją tak jak inne. Z niezadowoleniem odkrył, że nie działają na nią jego sztuczki. Jasne, w jakiś sposób mu wybaczyła, czasami się rumieniła, ale nie wyglądała na zainteresowaną jego osobą.
Następne miesiące wcale nie były lepsze. Hermiona była naprawdę nieugięta. Gdy próbował szarmanckiego uśmiechu zarezerwowanego na podryw, ona unosiła wysoko brwi i patrzyła na niego jak na idiotę. Z zaintrygowaniem zorientował się, że jest inna od większości dziewczyn. Uparta, z zasadami, zabawna, mądra a przede wszystkim niedostępna.
-Malfoy! Czy ty musisz ostatnio za mną wszędzie łazić?! –pewnego wieczora nie wytrzymała i wydarła się na niego. Pochlebiało jej, że starał się zwrócił jej uwagę, ale nie wiedziała dlaczego to robi. Pisnęła, gdy złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Serce zabiło jej mocniej, a na policzki wpełzł rumieniec. Próbowała się wyrwać z jego uścisku, ale najwyraźniej nie zamierzał jej na to pozwolić.
-A jeżeli mam jakiś powód? –zapytał zmysłowo wprost do jej ucha. Poczuła jak jej żołądek robi wprawnego fikołka, a ona sama przełyka głośno ślinę, czując jak bardzo wyschnięte ma gardło. Przywołała na twarz maskę opanowania i odchrząknęła.
-Niby jaki?
-Zostaniesz moją dziewczyną? –zapytał wprost.
Hermiona zamrugała szybko jakby nie mogąc uwierzyć, że właśnie to powiedział. Po prostu ją wmurowało. Nie spodziewała się tego usłyszeć z jego ust. To był Malfoy.
-Możesz powtórzyć? –zapytała drżącym głosem.
-Zostaniesz moją dziewczyną, Granger?
-Ja.. –zaczęła, ale zawahała się. Nie wiedziała właściwie co odpowiedzieć. To był jakiś żart? Jeśli tak, to wcale nie śmieszny.
-To znaczy, że tak? –zapytał z kpiącym uśmiechem przyciągając ją do siebie bliżej. Stykali się teraz ciałami, a jego usta znajdowały się stanowczo za blisko jej ust. Przez to wszystko zaczęła się robić jeszcze bardziej nerwowa.
-Malfoy..
-Świetnie! –powiedział muskając z zadowoleniem jej wargi. Zadrżała pod ich dotykiem. Z jednej strony rozbawiła ją ta sytuacja, a z drugiej wręcz przerażała. –Chodźmy, kochanie.
Złapał ją za rękę i ruszył w kierunku Wielkiej Sali. Już po niespełna godzinie cały Hogwart wiedział o ich związku.

Pół roku później:
-Kochanie, chcę buuuzi! –próbował zwrócić uwagę swojej dziewczyny Draco. Był maj, więc oboje wylegiwali się na kocu na błoniach. Naprawdę dobrze się ze sobą czuli. Draco nie spodziewałby się, że tak bardzo się do niej przywiąże. Zaczynała znaczyć dla niego o wiele więcej niż by się mógł spodziewać. Uwielbiał ją całą. To ja się śmiała, jak krzyczała, jak się uczyła.
-Czytam! Nie przeszkadzaj mi, Draco!
Chłopak przewrócił oczami i zaczął bawić się jej niesfornymi lokami, leżąc na jej udach. Widział, że nie może się skupić. Zaczęła marszczyć czoło, a jej oczy stanęły w miejscu. Ewidentnie nad czymś myślała.
-Jak to się stało, że się razem zeszliśmy? –zapytała w końcu. –Jesteś strasznie nieznośny!
-I za to mnie uwielbiasz, maleńka.
Odwzajemniła delikatnie uśmiech, który jej wysłał. Był taki uroczy i troskliwy. Nie wyobrażała sobie jak tak mogło być, że się kiedyś nienawidzili.
-Chyba jesteśmy najdziwniejszą parą na świecie.
-Najlepszą, Granger. Taka zakazana miłość! Miłość po latach nienawiści!
Hermiona roześmiała się nerwowo i przygryzła wargę, a po chwili spojrzała na niego zawstydzona. Wahała się czy zadać mu pewne pytanie, które nurtowało ją od długiego czasu.
-Miłość? I Draco Malfoy? A więc mnie kochasz?
Opuściła głowę w dół wstydząc się tego. To było głupie o to pytać. Bardzo chciała od niego usłyszeć te dwa słowa. Nigdy ich nie wypowiedział, choć już są razem pół roku. Chłopak wyprostował się natychmiastowo i spojrzał na nią. Widział, że unika jego spojrzenia, więc chwycił jej twarz w dłonie i zmusił, aby spojrzała w jego oczy.  
-Tak, Hermiono, kocham cię.
Był tego pewien. Zakochał się. Wpadł po uszy. Kochał ją i chciał z nią być już do końca.

Rok później:
Kolejny wrzesień i kolejny rok szkoły. Tym razem Gryfonka i Ślizgon stanęli razem. Ze złączonymi dłońmi mieli zacząć ostatni już swój rok. Draco całkowicie sprzeciwił się rodzicom oraz Czarnemu Panu, by móc spędzić swoje życie z nią. Z Hermioną Granger.
-Draco, uwierzysz w to, że to już nasz ostatni rok w Hogwarcie? Będzie najlepszy, prawda?
-Oczywiście, myszko. –pocałował ją w policzek. Nigdy by się nie podejrzewał, że stanie się taki miękki i opiekuńczy. Dla niej chciał być inny.
-Draco, a co potem? Myślisz.. że będziemy razem? –zapytała nieśmiało. Często gdy rozmawiali na tematy dotyczące przyszłości się po prostu robiła niepewna. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko, lecz po chwili się zmieszał. Nie wiedział dlaczego, ale pomyślał o zakładzie, który wraz z Zabinim ustalili we wrześniu ubiegłego roku.
-Oczywiście, że będziemy. Zakręciłaś moim światem bardziej niż ktokolwiek. Idź nam zająć przedział, a ja poszukam Zabiniego.
-W porządku. –wyglądała na trochę zaskoczoną, ale ucałowała go szybko, aby móc pójść poszukać wolnego przedziału.
Ślizgon popatrzył za nią tęsknie. Tak.. Draco Malfoy naprawdę zakochał się bez pamięci w Hermionie Granger. Miał z nią tyle pięknych i wspaniałych wspomnień. Ta dziewczyna była warta wszystkiego. Spojrzał na bransoletkę ze znakiem nieskończoności, którą od niej dostał. Ale zakład nadal trwał. I co teraz? Musi znaleźć Zabiniego.
-Zabini!
-Siema, Draco! Jak tam? –zapytał z wesołym uśmiechem.  –Jak tam twoja miłość?
-Właśnie o niej musimy porozmawiać. –stwierdził chłodno
-Już niedługo to wszystko się skończy, spokojnie. Rozkochuj ją w sobie jeszcze te trzy miesiące i będzie po wszystkim. Wtedy będę ci się kłaniać, Draco. Miałeś rację, żadna ci się nie oprze. Nawet Granger. Choć muszę przyznać, że trochę mi jej szkoda. Nie jest taka zła. Jest całkiem fajna. Wątpię żeby chciała z nami po tym wszystkim rozmawiać.
Draconowi na samą myśl, że miałaby z nim nie rozmawiać zrobiło się niedobrze. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Odetchnął głęboko przygotowując się na to, co chce oświadczyć przyjacielowi.
-Co do tego zakładu, to chcę go przerwać.
-No co ty? Jest tak źle, że nie wytrzymasz tych trzech miesięcy? Granger naprawdę nie jest taka zła..
Draco ponownie westchnął i potarł ręką powieki. Ciężko było to przyznać przed Blaisem.
-Wytrzymam jeszcze całe życie, Blaise. Chcę go zerwać, bo ją kocham. Nie chcę kontynuować tego zakładu, nie chcę też tego whisky. Kupię ci je jak chcesz. Po prostu… Ona by się wściekła. Nie zrozumiałaby.
Blaise jakby tego nie usłyszał. Wpatrywał się w przyjaciela szeroko otwartymi oczami. Nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.
-Jak to chcesz zerwać zakład?! –wybuchnął. -Miał być rok! Jeszcze trzy miesiące, Malfoy! I jak to ją kochasz?!
-Normalnie, Zabini. Zrywam nasz zakład o związek z Hermioną. Nie wiem dlaczego ci tak zależy na tym zakładzie. Przecież i tak to ty byś musiał mi kupić skrzynkę Ognistej. Kupię ci ją, Blaise na pocieszenie. Nie przegrałem i prawnie ty również nie przegrałeś.
Zabini zaczął go z paniką szturchać żeby się zamknął. Draco nie wiedział o co mu chodzi, ale zrozumiał, gdy tylko usłyszał za sobą ukochany głos.
-Zakład? Jaki zakład?
Gdy się odwrócił zobaczył za sobą Hermionę. Domyślał się, że słyszała wszystko, a co najmniej większość. Jej oczy się zaszkliły, wyglądała na taką kruchą i zranioną.
-Jaki zakład? –powtórzyła.
-Kochanie..
-JAKI ZAKŁAD, MALFOY?! –krzyknęła.
Draco chciał podejść do niej, ale go odepchnęła pewnym ruchem. Nie chciała jego zakłamanego dotyku.
-Mów..
-Założyliśmy się rok temu z Zabinim, że cię w sobie rozkocham i będę z tobą chodził przez rok czasu. –powiedział cicho.
-Jesteś dupkiem, Malfoy. –chciała się odwrócić i odejść, ale ją złapał za nadgarstek. Jej serce krwawiło. Czuła się oszukana, zbrukana, zraniona. Jak mogła zaufać temu człowiekowi? On natomiast spojrzał na nią z przerażeniem i błaganiem. Nie mogła go zostawić, nic nie rozumiała.
-Ale, Hermiono, zakochałem się w tym czasie w tobie, dlatego zrywam ten zakład! Kocham cię! Naprawdę!
Nigdy nie poniżałby się tak bardzo dla nikogo tak, jak dla niej w tej chwili. Czuł się bezradny, miał wrażenie, że zaraz ją straci. Dlaczego ona nie rozumiała?!
-To dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?! Dlaczego nie zerwałeś go wcześniej?!
-Bo.. ja nie myślałem..
-TY NIGDY NIE MYŚLISZ! KONIEC Z NAMI!
-Hermiono, ale… Kocham cię! Daj mi wytłumaczyć!
-Jak mogłabym ci teraz zaufać?! Tak naprawdę, to przez dziewięć miesięcy mnie okłamywałeś…
-Przepraszam… To nie tak. Ja zapomniałem o tym wszystkim!
Hermiona nie chciała już tego słuchać. Miała dość. Czuła, że już nie ma szans na to, aby naprawić tę sytuację. Zawiódł ją. Zranił. Zabawił się. To był koniec. Odwróciła się i wybiegła z peronu. Nie pobiegł za nią. Nie zatrzymał. Nie błagał o wybaczenie. A ona? Nie wróciła już do Hogwartu. Nigdy.
Draco Malfoy po niecałym miesiącu nadziei, że wróci do zamku, wróci do niego, także zrezygnował.
Dla nich życie straciło sens. To była ich wspaniała, zakazana miłość. Taka, która potrafiła przezwyciężyć tak dużo przeciwności. Lecz nie wszystko. Czy odeszła? Nigdy. Nawet wtedy, gdy musiał spoglądać na nią w ramionach innego. Ona została wraz z nim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz