Dworzec King’s Cross jak zawsze
pierwszego września był pełen uczniów Hogwartu, a także ich rodzin. Zawsze
głośny, zatłoczony, tętniący życiem. Wśród biegnących i przepychających uczniów
stało trzech Ślizgonów. Właśnie udało im się wejść do pociągu i zająć jeden z
przedziałów. Wrzucili bagaże na półkę i rozwalili się na kanapach zadowoleni.
Draco Malfoy, Blaise Zabini a także Teodor Nott jechali na szósty rok nauki w
Hogwarcie. Miał być już dla nich ostatnim. Czarny Pan rósł w siłę i chciał, aby
do niego przystąpili, lecz cała trójka próbowała od tego uciec. Gdyby im się
poszczęściło, chcieliby też wrócić do szkoły za rok. Wszystko, byle uciec od
tego okrutnego obowiązku. Nie byli już tymi samymi ludźmi. Chcieli coś w życiu
zmienić.
Do ich przedziału wkroczyła ładna
blondynka, która zaczerwieniła się na ich widok, patrząc znacząco na Malfoya.
-Draco, mogłabym na słówko?
Ślizgon zrobił niezadowoloną minę, ale
wstał i wyszedł za dziewczyną. Wrócił po niecałej minucie zirytowany.
-Jeżeli tak ma być przez cały rok, to
oszaleję. –stwierdził.
-Co jest? –zapytał zaciekawiony Teo.
-Dziewczyny. Chyba nigdy się od nich
nie odpędzę. –westchnął ramionami i uśmiechnął się szelmowsko. Teodor z Blaisem
wymienili rozbawione uśmiechy. Zabini jednak przez chwilę zapatrzył się w okno
jakby coś zauważył, po czym zwrócił się do przyjaciela.
-Nie mów, że uważasz, że każda na
ciebie leci?
-Ależ oczywiście, że tak, Diable. Mój
urok osobisty przyciąga każdą kobietę, lecz żadna tak naprawdę nie może mnie
mieć. Miłość jest do bani.
-A może mały zakład?
Draco spojrzał na mulata z
zaciekawieniem. Co też on znowu wymyślił? Musiał jednak przyznać, że go
zaciekawił.
-O co?
-O skrzynkę Ognistej. Co ty na to?
-Jeżeli będę chciał, to sobie sam ją
kupię.
-Jasne. –wzruszył ramionami Blaise. –I
tak byś nie podołał. Nie poderwałbyś tej dziewczyny.
Wiedział, że jedzie po jego ego.
Wiedział także, że Draco bardzo szybko to zirytuje. Już zauważył jak zaciska
dłonie w pięści i patrzy na niego z irytacją.
-Przyjmuję zakład. –wycedził. –Czym to
muszę cię poniżyć, Blaise?
Usta ciemnoskórego Ślizgona wygięły się
w podłym uśmiechu.
-Rozkochaj w sobie Granger. Wygrasz
zakład jeżeli będziesz z nią przez rok, a ona się w tobie zakocha.
Z satysfakcją zauważył zmianę na twarzy
Malfoya. Przyjaciel wpatrywał się w niego z niedowierzaniem i lekkim strachem.
-Rok z Granger?! Zgłupiałeś?!
-No wiesz, podobno żadna by się nie
oparła, więc nie wiem w czym problem..
-To szlama. –stwierdził Draco wpatrując
się w stojącą za oknem dziewczynę, która przytulała do siebie rodziców.
-Myślałem, że w twoim słowniku nie
widnieje już to słowo. Pękasz?
Draco jeszcze przez chwilę wpatrywał
się w Gryfonkę rozmyślając. Była ładna, to prawda. Prawdą też było, że nie
operował już tym słowem. Odkąd Czarny Pan oczekiwał od niego służby, przestał
kontynuować rodzinne tradycje. Faktem było jednak to, że szatynka go
nienawidziła. Jak miał zdobyć serce dziewczyny, która patrzyła na niego jak na
robaka? Dodatkowo to była Granger. To samo za siebie mówiło, że niemożliwością
jest zbliżenie się do niej. Mimo wszystko mina jego przyjaciela wskazywała
wszystko. Nie mógł się poddać, bo Blaise nie da mu spokoju. Oderwał od szatynki
zamyślone spojrzenie przenosząc je na przyjaciół.
-Rok to długo.. –powiedział powoli
walcząc sam ze sobą. Wiedział, że to głupota, rzucenie się w przepaść, ale
zadecydował. –Ale czemu nie. Granger to żadna przeszkoda.
Miesiąc
później:
Wrzesień wcale nie był prosty dla
Malfoya, co dawało radochę Zabiniemu. Ciągle wspominał o tym, że Granger jest
na niego odporna, a wręcz chyba uczulona. Te docinki drażniły Dracona. Przez
cały miesiąc za nią latał jak głupi, starał się być miły i dowcipny, zaczarować
ją tak jak inne. Z niezadowoleniem odkrył, że nie działają na nią jego
sztuczki. Jasne, w jakiś sposób mu wybaczyła, czasami się rumieniła, ale nie
wyglądała na zainteresowaną jego osobą.
Następne miesiące wcale nie były
lepsze. Hermiona była naprawdę nieugięta. Gdy próbował szarmanckiego uśmiechu
zarezerwowanego na podryw, ona unosiła wysoko brwi i patrzyła na niego jak na
idiotę. Z zaintrygowaniem zorientował się, że jest inna od większości
dziewczyn. Uparta, z zasadami, zabawna, mądra a przede wszystkim niedostępna.
-Malfoy! Czy ty musisz ostatnio za mną
wszędzie łazić?! –pewnego wieczora nie wytrzymała i wydarła się na niego.
Pochlebiało jej, że starał się zwrócił jej uwagę, ale nie wiedziała dlaczego to
robi. Pisnęła, gdy złapał ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Serce
zabiło jej mocniej, a na policzki wpełzł rumieniec. Próbowała się wyrwać z jego
uścisku, ale najwyraźniej nie zamierzał jej na to pozwolić.
-A jeżeli mam jakiś powód? –zapytał
zmysłowo wprost do jej ucha. Poczuła jak jej żołądek robi wprawnego fikołka, a
ona sama przełyka głośno ślinę, czując jak bardzo wyschnięte ma gardło.
Przywołała na twarz maskę opanowania i odchrząknęła.
-Niby jaki?
-Zostaniesz moją dziewczyną? –zapytał
wprost.
Hermiona zamrugała szybko jakby nie
mogąc uwierzyć, że właśnie to powiedział. Po prostu ją wmurowało. Nie
spodziewała się tego usłyszeć z jego ust. To był Malfoy.
-Możesz powtórzyć? –zapytała drżącym
głosem.
-Zostaniesz moją dziewczyną, Granger?
-Ja.. –zaczęła, ale zawahała się. Nie
wiedziała właściwie co odpowiedzieć. To był jakiś żart? Jeśli tak, to wcale nie
śmieszny.
-To znaczy, że tak? –zapytał z kpiącym
uśmiechem przyciągając ją do siebie bliżej. Stykali się teraz ciałami, a jego
usta znajdowały się stanowczo za blisko jej ust. Przez to wszystko zaczęła się
robić jeszcze bardziej nerwowa.
-Malfoy..
-Świetnie! –powiedział muskając z
zadowoleniem jej wargi. Zadrżała pod ich dotykiem. Z jednej strony rozbawiła ją
ta sytuacja, a z drugiej wręcz przerażała. –Chodźmy, kochanie.
Złapał ją za rękę i ruszył w kierunku
Wielkiej Sali. Już po niespełna godzinie cały Hogwart wiedział o ich związku.
Pół roku później:
-Kochanie, chcę buuuzi! –próbował
zwrócić uwagę swojej dziewczyny Draco. Był maj, więc oboje wylegiwali się na
kocu na błoniach. Naprawdę dobrze się ze sobą czuli. Draco nie spodziewałby
się, że tak bardzo się do niej przywiąże. Zaczynała znaczyć dla niego o wiele
więcej niż by się mógł spodziewać. Uwielbiał ją całą. To ja się śmiała, jak
krzyczała, jak się uczyła.
-Czytam! Nie przeszkadzaj mi, Draco!
Chłopak przewrócił oczami i zaczął
bawić się jej niesfornymi lokami, leżąc na jej udach. Widział, że nie może się
skupić. Zaczęła marszczyć czoło, a jej oczy stanęły w miejscu. Ewidentnie nad
czymś myślała.
-Jak to się stało, że się razem
zeszliśmy? –zapytała w końcu. –Jesteś strasznie nieznośny!
-I za to mnie uwielbiasz, maleńka.
Odwzajemniła delikatnie uśmiech, który
jej wysłał. Był taki uroczy i troskliwy. Nie wyobrażała sobie jak tak mogło
być, że się kiedyś nienawidzili.
-Chyba jesteśmy najdziwniejszą parą na
świecie.
-Najlepszą, Granger. Taka zakazana
miłość! Miłość po latach nienawiści!
Hermiona roześmiała się nerwowo i
przygryzła wargę, a po chwili spojrzała na niego zawstydzona. Wahała się czy
zadać mu pewne pytanie, które nurtowało ją od długiego czasu.
-Miłość? I Draco Malfoy? A więc mnie
kochasz?
Opuściła głowę w dół wstydząc się tego.
To było głupie o to pytać. Bardzo chciała od niego usłyszeć te dwa słowa. Nigdy
ich nie wypowiedział, choć już są razem pół roku. Chłopak wyprostował się natychmiastowo
i spojrzał na nią. Widział, że unika jego spojrzenia, więc chwycił jej twarz w
dłonie i zmusił, aby spojrzała w jego oczy.
-Tak, Hermiono, kocham cię.
Był tego pewien. Zakochał się. Wpadł po
uszy. Kochał ją i chciał z nią być już do końca.
Rok później:
Kolejny wrzesień i kolejny rok szkoły.
Tym razem Gryfonka i Ślizgon stanęli razem. Ze złączonymi dłońmi mieli zacząć
ostatni już swój rok. Draco całkowicie sprzeciwił się rodzicom oraz Czarnemu
Panu, by móc spędzić swoje życie z nią. Z Hermioną Granger.
-Draco, uwierzysz w to, że to już nasz
ostatni rok w Hogwarcie? Będzie najlepszy, prawda?
-Oczywiście, myszko. –pocałował ją w
policzek. Nigdy by się nie podejrzewał, że stanie się taki miękki i opiekuńczy.
Dla niej chciał być inny.
-Draco, a co potem? Myślisz.. że
będziemy razem? –zapytała nieśmiało. Często gdy rozmawiali na tematy dotyczące
przyszłości się po prostu robiła niepewna. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko,
lecz po chwili się zmieszał. Nie wiedział dlaczego, ale pomyślał o zakładzie,
który wraz z Zabinim ustalili we wrześniu ubiegłego roku.
-Oczywiście, że będziemy. Zakręciłaś
moim światem bardziej niż ktokolwiek. Idź nam zająć przedział, a ja poszukam
Zabiniego.
-W porządku. –wyglądała na trochę
zaskoczoną, ale ucałowała go szybko, aby móc pójść poszukać wolnego przedziału.
Ślizgon popatrzył za nią tęsknie. Tak..
Draco Malfoy naprawdę zakochał się bez pamięci w Hermionie Granger. Miał z nią
tyle pięknych i wspaniałych wspomnień. Ta dziewczyna była warta wszystkiego.
Spojrzał na bransoletkę ze znakiem nieskończoności, którą od niej dostał. Ale zakład nadal trwał. I co teraz? Musi
znaleźć Zabiniego.
-Zabini!
-Siema, Draco! Jak tam? –zapytał z
wesołym uśmiechem. –Jak tam twoja
miłość?
-Właśnie o niej musimy porozmawiać.
–stwierdził chłodno
-Już niedługo to wszystko się skończy,
spokojnie. Rozkochuj ją w sobie jeszcze te trzy miesiące i będzie po wszystkim.
Wtedy będę ci się kłaniać, Draco. Miałeś rację, żadna ci się nie oprze. Nawet
Granger. Choć muszę przyznać, że trochę mi jej szkoda. Nie jest taka zła. Jest
całkiem fajna. Wątpię żeby chciała z nami po tym wszystkim rozmawiać.
Draconowi na samą myśl, że miałaby z
nim nie rozmawiać zrobiło się niedobrze. Nie wyobrażał sobie życia bez niej.
Odetchnął głęboko przygotowując się na to, co chce oświadczyć przyjacielowi.
-Co do tego zakładu, to chcę go
przerwać.
-No co ty? Jest tak źle, że nie
wytrzymasz tych trzech miesięcy? Granger naprawdę nie jest taka zła..
Draco ponownie westchnął i potarł ręką
powieki. Ciężko było to przyznać przed Blaisem.
-Wytrzymam jeszcze całe życie, Blaise.
Chcę go zerwać, bo ją kocham. Nie chcę kontynuować tego zakładu, nie chcę też tego
whisky. Kupię ci je jak chcesz. Po prostu… Ona by się wściekła. Nie
zrozumiałaby.
Blaise jakby tego nie usłyszał.
Wpatrywał się w przyjaciela szeroko otwartymi oczami. Nie mógł uwierzyć w to,
co słyszy.
-Jak to chcesz zerwać zakład?! –wybuchnął.
-Miał być rok! Jeszcze trzy miesiące, Malfoy! I jak to ją kochasz?!
-Normalnie, Zabini. Zrywam nasz zakład
o związek z Hermioną. Nie wiem dlaczego ci tak zależy na tym zakładzie.
Przecież i tak to ty byś musiał mi kupić skrzynkę Ognistej. Kupię ci ją, Blaise
na pocieszenie. Nie przegrałem i prawnie ty również nie przegrałeś.
Zabini zaczął go z paniką szturchać
żeby się zamknął. Draco nie wiedział o co mu chodzi, ale zrozumiał, gdy tylko
usłyszał za sobą ukochany głos.
-Zakład? Jaki zakład?
Gdy się odwrócił zobaczył za sobą
Hermionę. Domyślał się, że słyszała wszystko, a co najmniej większość. Jej oczy
się zaszkliły, wyglądała na taką kruchą i zranioną.
-Jaki zakład? –powtórzyła.
-Kochanie..
-JAKI ZAKŁAD, MALFOY?! –krzyknęła.
Draco chciał podejść do niej, ale go
odepchnęła pewnym ruchem. Nie chciała jego zakłamanego dotyku.
-Mów..
-Założyliśmy się rok temu z Zabinim, że
cię w sobie rozkocham i będę z tobą chodził przez rok czasu. –powiedział cicho.
-Jesteś dupkiem, Malfoy. –chciała się
odwrócić i odejść, ale ją złapał za nadgarstek. Jej serce krwawiło. Czuła się
oszukana, zbrukana, zraniona. Jak mogła zaufać temu człowiekowi? On natomiast
spojrzał na nią z przerażeniem i błaganiem. Nie mogła go zostawić, nic nie
rozumiała.
-Ale, Hermiono, zakochałem się w tym
czasie w tobie, dlatego zrywam ten zakład! Kocham cię! Naprawdę!
Nigdy nie poniżałby się tak bardzo dla
nikogo tak, jak dla niej w tej chwili. Czuł się bezradny, miał wrażenie, że
zaraz ją straci. Dlaczego ona nie rozumiała?!
-To dlaczego mi o tym nie
powiedziałeś?! Dlaczego nie zerwałeś go wcześniej?!
-Bo.. ja nie myślałem..
-TY NIGDY NIE MYŚLISZ! KONIEC Z NAMI!
-Hermiono, ale… Kocham cię! Daj mi
wytłumaczyć!
-Jak mogłabym ci teraz zaufać?! Tak
naprawdę, to przez dziewięć miesięcy mnie okłamywałeś…
-Przepraszam… To nie tak. Ja
zapomniałem o tym wszystkim!
Hermiona nie chciała już tego słuchać.
Miała dość. Czuła, że już nie ma szans na to, aby naprawić tę sytuację. Zawiódł
ją. Zranił. Zabawił się. To był koniec. Odwróciła się i wybiegła z peronu. Nie
pobiegł za nią. Nie zatrzymał. Nie błagał o wybaczenie. A ona? Nie wróciła już
do Hogwartu. Nigdy.
Draco Malfoy po niecałym miesiącu
nadziei, że wróci do zamku, wróci do niego, także zrezygnował.
Dla nich życie straciło sens. To była
ich wspaniała, zakazana miłość. Taka, która potrafiła przezwyciężyć tak dużo
przeciwności. Lecz nie wszystko. Czy odeszła? Nigdy. Nawet wtedy, gdy musiał
spoglądać na nią w ramionach innego. Ona została wraz z nim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz